Panasonic Lumix G9 II - test trybu filmowego
2. Budowa i ergonomia
Jeśli już pogodzimy się z dużymi rozmiarami testowanego aparatu, to w zamian dostajemy naprawdę przemyślaną ergonomię w dużej mierze, jak się wydaje, tworzoną z myślą o filmowcach, a nie stricte podporządkowaną fotografowaniu. Pod ręką mamy zatem dedykowane przyciski do zmiany balansu bieli czy czułości, przycisk nagrywania jest duży i łatwo dostępny, a możliwości programowania elementów sterujących całkiem spore.
Jedyny minus to umieszczenie trybu filmowego oraz filmowania w slow & quick motion na głównym kole trybów aparatu zamiast na osobnym przełączniku, przez co rzeczone główne koło staje się bezużyteczne przy filmowaniu i nie możemy już go użyć np. do wygodnego przywołania trybu użytkownika.
Menu
Menu w aparatach Panasonic wygląda mniej więcej identycznie od wielu lat. Przez długi czas sprawdzało się to całkiem nieźle, ale konkurencja pokazała w ostatnim czasie, że da się to zrobić czytelniej i przejrzyściej. Najprostszym przykładem tego niech będą choćby tryby nagrywania, które zostały zebrane w formie jednej, długiej na kilka ekranów listy, która i tak nie pokrywa wszystkiego, bo dodatkowo osobno wybieramy np. kontener, czyli rozszerzenie pliku (MOV lub MP4) czy też kodek Apple ProRes. Do tego części nastaw musimy szukać w jednej sekcji menu, a części w innej, co nie zawsze jest intuicyjne. Nie są to duże bolączki, zwłaszcza jeśli użytkownik miał już do czynienia z korpusami firmy Panasonic, ale całość pomału zaczyna się prosić o przemyślenie i przeprojektowanie.Złącza
Testowany aparat oferuje zestaw gniazd obejmujący:- złącze USB 3.2 gen 2 typu C,
- wyjście HDMI typu A,
- wejście mikrofonu stereo mini jack o średnicy 3.5 mm,
- wyjście słuchawek stereo mini jack o średnicy 3.5 mm.
Do pełni szczęścia zabrakło jedynie obsługi kodu czasowego z zewnętrznych źródeł, czyli funkcji oferowanej m.in. przez modele GH6 czy S1H. Jak większość aparatów, G9 II potrafi jedynie wygenerować kod i wypuścić go po HDMI. Jak się domyślamy, trzeba było coś zostawić dla wyżej pozycjonowanych modeli.
Bateria
Testowany aparat zasilany jest akumulatorem litowo-jonowym Panasonic DMW-BLK22E oferującym pojemność 2200 mAh przy napięciu 7.2 V, co przekłada się na niecałe 16 Wh energii. Podczas studyjnego testu pełna bateria wystarczyła na nagranie 2 godzin i 16 minut materiału w 4K w 25 kl/s. To bardzo podobny wynik, co w pełnoklatkowym modelu S5 II i zauważalnie (o pół godziny) lepszy niż w GH6-ce. W wartościach bezwzględnych również możemy uzyskany przez G9 II czas uznać za przyzwoity.
Co prawda testowany aparat nie posiada aktywnego chłodzenia, ale podczas nagrywania testu baterii nie tylko się nie przegrzał, ale nawet specjalnie nie nagrzał. Również w praktycznej sytuacji podczas filmowania ujęć w 4K w 50 kl/s na evencie żadne problemy z przegrzewaniem się nie wystąpiły. Możemy zatem uznać, że rezygnacja z aktywnego chłodzenia w przypadku modelu G9 II nie była złą decyzją.
Nośniki pamięci
Panasonic Lumix G9 II oferuje dwa gniazda kart pamięci SD/SDHC/SDXC zgodne ze standardem UHS-II. Możliwy jest także zapis materiału na dysk SSD podłączony do gniazda USB-C. Użytkownicy, którym wystarczą „zwykłe” kodeki o przepływnościach do ok. 600 Mbit/s mogą zatem korzystać z relatywnie tanich kart SD, a osoby potrzebujące skorzystać z kodeka Apple ProRes czy też topowych wariantów All-Intra mogą nagrać materiał z ich użyciem na również rozsądnie wycenione dyski SSD. Co prawda w tym wypadku tracimy możliwość zapisu na dwóch nośnikach jednocześnie, ale jak na kompromisowe rozwiązanie, to co oferuje G9 II i tak jest przemyślane i daje duży zakres użyteczności.Wizjer i ekran
Testowany aparat oferuje wizjer elektroniczny o powiększeniu 0.78x i rozdzielczości 3.680.000 punktów (ok. 1280×960 px). Korekcja dioptrii jest możliwa w zakresie od −4 do +2, a punkt oczny umieszczono w odległości 21 mm. W praktyce z wizjerem pracuje się bardzo dobrze. Obraz jest wystarczająco duży i szczegółowy, a okolice wizjera dobrze wysłonięte przed światłem z zewnątrz.
Jeśli chodzi o ekran, to G9 II oferuje w pełni rozkładany do boku, 3.0-calowy (proporcje 3:2), dotykowy, kolorowy ekran TFT LCD o rozdzielczości 1.840.000 punktów (ok. 960×640 px). Identyczne parametry mają ekrany w modelach S5 II i GH6 i podobnie jak z tamtymi ekranami, z wyświetlaczem w G9 II pracuje się komfortowo, a do jakości działania intefejsu dotykowego nie mamy zarzutów. Warto również zaznaczyć, że mechanizm rozkładania ekranu nie koliduje z wejściem mikrofonowym.
Jeśli chodzi o narzędzia wspomagające pracę operatora, to, jak zwykle w zaawansowanych korpusach Panasonic, na pokładzie znajdziemy wszystko, co może być potrzebne: focus peaking, możliwość powiększenia wycinka kadru (tym razem działające także podczas nagrywania), histogram, monitor kształtu fali (waveform monitor), wektoroskop, dwie programowalne zebry, czy możliwość nałożenia korekty jasności (tablicy LUT) na podgląd. Trudno chcieć więcej.
Bardziej szczegółowe omówienie aspektów związanych z budową i ergonomią testowanego aparatu zostanie przedstawione w fotograficznym teście Panasonika G9 II.