Test czterech lunet obserwacyjnych 65ED
6. Podsumowanie
Już tak prosty test czterech małych lunet pokazał kilka ważnych rzeczy. Przede wszystkim widać, że wybór jest całkiem rozsądny i nawet przy zakupie najtańszego Acutera lub niewiele droższej Delty Optical dostajemy sprzęt, który da nam masę frajdy. Luneta tego typu to doskonały sprzęt na wszelkiego rodzaju wyjazdy – mały, lekki, poręczny, a jednocześnie dający nam sporo możliwości. Dobrze sprawdzi się też jako stacjonarny instrument ustawiony permanentnie na statywie na balkonie lub tarasie. Wykorzystamy go do obserwacji ptactwa, a także większych zwierząt. Pozwoli nam zapoznać się z najciekawszymi obiektami nocnego nieba, a także pobawić się w obserwacje samolotów czy w zwykłe „podglądactwo”. Jak na jego cenę oraz gabaryty, dostajemy naprawdę wiele.
Nie jest zaskoczeniem, że wraz ze wzrastającymi wydatkami, dostajemy jednak więcej. Najtańszy Acuter daje nam najmniej możliwości. Jesteśmy ograniczeni do firmowego okularu, bo jego gwint jest za mały aby zastosować okulary 1.25 cala. Co więcej, na największym powiększeniu, które stwarza najwyższe wymagania optyce, Acuter wypada słabo. Ograniczenia widać też w samej obudowie. Nie mamy wysuwanego odrośnika, nie mamy podwójnego przełożenia na śrubie do ustawiania ostrości, a łącznik statywowy jest nieruchomy bez możliwości obrotu lunety.
W takiej sytuacji nie jest chyba dziwne, że rekomendujemy dołożenie 100 zł i zakup Delty Optical Titanium. W jej przypadku dostajemy odrośnik, dostajemy możliwość obracania, a jednocześnie z lekkimi problemami, ale jesteśmy w stanie stosować okulary 1.25 cala. Co więcej, Delta jest wyraźnie lepsza optycznie od Acutera i w wielu kategoriach walczy jak równy z równym z droższym Celestronem i Pentaksem.
Chyba największe wrażenie pod względem optyki zrobił na nas Celestron Regal. Potężna obudowa z dużymi pryzmatami i prawdziwy fluoryt w obiektywie robią jednak swoje – takie wady jak aberracja chromatyczna czy astygmatyzm, są tutaj korygowane bardzo dobrze. Ta luneta ma prawie wszystko, co powinien mieć sprzęt tej klasy: dobrą optykę, uniwersalne wyjście na okulary 1.25 cala, śrubę ogniskującą z podwójnym przełożeniem oraz odrośnik. Problemy są trzy. Po pierwsze, obecnie trzeba za nią zapłacić prawie dwa razy tyle co za Acutera lub Deltę. Po drugie, gabaryty. Regal 65ED bardziej przypominają sprzęt klasy 80–85 mm – jest to sprzęt naprawdę duży i ciężki. Po trzecie, jakość wykonania. W klasie cenowej 2000 zł oczekujemy trochę większej staranności oraz lepszych powłok antyobiciowych. W końcu dokładając małe kilkaset złotych wchodzimy już na poziom cenowy wykonywanego w Japonii i odpornego na zanurzenie w wodzie Pentaksa.
Skoro już jesteśmy przy Pentaksie… Choć optycznie nie dominował on wyraźnie nad tańszymi konkurentami, zdecydowanie zrobił on na nas największe wrażenie pod względem wykonania. Jest to mała, zgrabna i bardzo poręczna luneta, jednocześnie bardzo dobrze wykonana, całkowicie wodoodporna i wyposażona w świetne powłoki antyodbiciowe oraz wyjście okularowe w standardzie 1.25 cala. Jedyne, co możemy zarzucić, to brak śruby ogniskującej z podwójnym przełożeniem. Co ciekawe, jej chyba najsłabszym ogniwem okazał się drogi, wielki okular Pentaksa 8–24 mm o słabym polu widzenia. Na szczęście nie musimy go kupować razem z lunetą i możemy wybrać coś z ogromnej gamy okularów standardu 1.25 cala.
Skoro już przy okularach jesteśmy. Trzy z czterech lunet biorących udział w naszym teście pozwalają na stosowanie okularów standardu 1.25 cala. Pozornie więc wybór jest ogromny, praktyka wygląda jednak trochę inaczej. Temu zagadnieniu poświecimy więc trochę więcej miejsca.
Z jednej strony najlepiej wygląda sytuacja u Pentaksa. W ofercie tego producenta, oprócz opisywanych okularów zmiennoogniskowych, mamy serię okularów XW i XF. Mające pole 72 stopni okulary serii XW to klasa sama w sobie i do lunet Pentaksa można polecać je w ciemno. Problemem jest cena, bo każdy z tych okularów kosztuje sporo ponad 1000 zł… Jeśli jednak nas na nie stać, można darować sobie szukanie zamienników. Znacznie tańsze są okulary z serii XF. Mają jednak one mniejsze pole widzenia (60 stopni) i w ofercie firmy mamy tylko dwa modele. Optycznie są bardzo dobre i z lunetami Pentaksa pracują wyśmienicie. Problem w tym, że ich muszle są niezbyt dobrze dopasowane do mojego oka i nie współpracowało mi się z nimi idealnie komfortowo.
Tutaj dochodzimy do kolejnego problemu. Luneta to znacznie bardziej skomplikowany instrument niż refraktor astronomiczny. W lunecie mamy soczewki ogniskujące i układy pryzmatów, więc o wiele większą komplikację optyki. To pociąga za sobą więcej problemów z doborem okularów. Ostatnio na rynku pojawiło się sporo konstrukcji szerokokątnych klasy 60–80 stopni i co ciekawe, wiele z nich źle współpracuje z lunetami opisywanego typu, dając sporo wad na optycznych na brzegu pola widzenia. Dlatego chcąc wybrać okular do naszej lunety, najlepiej podjechać z nią do jakiegoś sklepu i sprawdzić wszystko samemu. Unikniemy wtedy niedopasowania muszli okularowych czy słabo skorygowanych brzegów, a także innych niespodzianek.
W ramach tego testu, korzystając z uprzejmości firmy Delta Optical, wybrałem się do ich sklepu wraz z Pentaksem 65ED i wypróbowałem na nim kilkadziesiąt okularów standardu 1.25 cala, które ten sklep ma w swojej ofercie. Wyniki były naprawdę zaskakujące. Z jednej strony żadnych zastrzeżeń nie mieliśmy do Pentaksów klasy XW. Pentaksy XF optycznie też były świetne, ale jak już wspomniałem, mi osobiście brakowało komfortu na linii oko-muszla. Wiele uznanych konstrukcji firmy TeleVue (np. Radian, Panoptic czy Nagler) na brzegach wypadało bardzo słabo. Z firmy TeleVue świetnie spisywały się za to proste konstrukcje typu Plossl, dając bardzo ostry i świetnie skorygowany obraz. Niestety w ich przypadku nie imponuje pole widzenia. Szerokokątne konstrukcje firmy William Optics czy Sky Watcher też nie imponowały brzegami pola widzenia. Znane ze świetnego stosunku jakości do ceny okulary firmy Baader Planetarium z serii Hyperion, z którymi wiązałem spore nadzieje, w ogóle nie chciały współpracować z Pentaksem nie ogniskując na nieskończoność (nie noszę okularów i nie mam żadnej wady wzroku). Oprócz oryginalnych okularów Pentaksa najlepiej z lunetą Pentax 65ED współpracowały okulary japońskiej firmy Vixen. Ich lantanowy zoom klasy 8–24 mm jest świetną i tańszą alternatywą oryginalnego zooma Pentaksa. Szerokokątne okulary Vixen LVW wydają się wręcz stworzone do tego typu lunet – w ich przypadku obraz na brzegu pola jest naprawdę świetny. Nie są może one tanie, ale kosztują wyraźnie mniej niż modele XW Pentaksa, a dają nam niewiele mniej możliwości. Bardzo dobrze z Pentaksem 65ED współpracowały tańsze Vixeny – zwykłe Plossle i lantanowe modele z serii NLV. Tutaj znów jednak problemem jest pole widzenia. Co jeszcze ciekawsze, Pentax 65ED lepiej współpracował z okularami dołączonymi do Celestrona Regala i Delty Optical Titanium niż z własnym zoomem…
Wszystkie nasze doświadczenia zebrane w ramach niniejszego testu pokazują ważną rzecz. Zakup lunety to dopiero początek zabawy. Jeśli chcemy maksymalnie wykorzystać jej możliwości, musimy zadbać zarówno o właściwy dobór okularów, jak i o staranne usadowienie jej na dobrej klasy statywie wyposażonym w bardzo dobrą głowicę (najlepiej nisko osadzony, olejowy model 2D lub głowicę z mikroruchami). Ze swojej strony polecamy wydać na statyw i głowicę kwotę porównywalną lub niewiele mniejszą niż na lunetę. Zasada zrównoważonych zakupów znana ze sprzętu astronomicznego (mówi ona, że kwota wydana na statyw i montaż musi być porównywalna do tej jaką wydamy na sam teleskop i taka sama jaką przeznaczymy na okulary i akcesoria) obowiązuje i w tym przypadku. Bez sensu jest wydawać sporo pieniędzy na świetną lunetę, a jednocześnie ograniczać ją słabymi okularami i sadzać na drżącym na wietrze, mało stabilnym statywie…