Canon EF 35 mm f/1.4L USM - test obiektywu
3. Budowa i jakość wykonania
Jakości wykonania obudowy trudno coś zarzucić. Jest bardzo solidna, wykonana z kompozytów magnezowych, szczelna, a wszystkie elementy pracujące podczas ustawiania ostrości ruszają się wewnątrz obiektywu nie powodując zmian rozmiarów instrumentu. Z jednej strony mamy do czynienia z solidnym metalowym bagnetem, a z drugiej strony z nierotującym mocowaniem filtrów o średnicy 72 mm. W środku znajdziemy zaś bardzo wygodny i pozwalający na precyzyjną pracę pierścień do manualnego ustawiania ostrości, a pod nim czytelną i umieszczoną za szybką skalę ostrości.
I wszystko byłoby idealnie, gdyby nie dokładna inspekcja szkieł obiektywu, którą przeprowadzamy zawsze zanim zaczniemy poważniejsze testy. Gdy spojrzeliśmy na soczewki od strony bagnetu dojrzeliśmy coś, co poważnie nas zaniepokoiło. Na jednej z wewnętrznych powierzchni ujrzeliśmy defekt, który wyglądał na obłupany kawałek szkła, na dodatek tkwiący w samym środku soczewki. Widać to doskonale na poniższym zdjęciu.
Jest bardzo mało prawdopodobne, aby do wydłubania takiej dziury doszło na przykład podczas transportu, tym bardziej, że z tą wadliwą soczewką od strony zauważonej wady, nie styka się żaden element, który mógłby wykonać takie uszkodzenie. Znacznie bardziej prawdopodobne jest to, że taki bubel przeszedł kontrolę jakości w fabryce i został wysłany do sprzedaży. Wstyd, biorąc pod uwagę, że mamy do czynienia z jednym z najdroższych szkieł krótkoogniskowych w ofercie Canona i dodatkowo należącym z renomowanej serii Luxury.
Jeśli chodzi o konstrukcję wewnętrzną, to oprócz dziury w soczewce znajdziemy tam układ składający się 11 elementów ustawionych w 9 grupach. Jednej soczewce nadano kształt asferyczny. Wewnątrz znajdziemy też kołową przysłonę o ośmiu listkach, którą możemy domknąć do wartości f/22.
Kupujący L-kę dostaje w zestawie dwa dekielki, etui z miękkiego materiału oraz tulipanową osłonę przeciwsłoneczną.