Olympus E-PL1 - test aparatu
9. Podsumowanie
Budowa, jakość wykonania i funkcjonalność
W tej kategorii Olympus budzi mieszane uczucia. Kilka decyzji producenta sprawiło, że nowego Pena obsługuje się mniej przyjemnie niż poprzedników. Przede wszystkim doskwiera brak dodatkowych pokręteł, zarówno tego wokół krzyżaka jak i do przybliżania zdjęć. W efekcie praca, na przykład w trybach manualnych, jest trochę niewygodna. Trudno również pochwalić zmniejszenie rozmiaru wyświetlacza, choć trzeba przyznać, że jego jakość jest na dobrym poziomie. Choć E-PL1 nie wykonano z aluminium, użyty materiał jest trwały i niepodatny na zarysowania.
Z drugiej strony, trudno nie docenić bardzo obszernych możliwości konfiguracyjnych Olympusa E-PL1. Odnieść można wrażenie, że ustawić się da nieomal wszystko i dowolnie. To z pewnością będzie zaletą dla osób, które potrzebują bądź lubią jak najbardziej dostosować aparat do swoich przyzwyczajeń.
Menu aparatu obsługuje się wygodnie, choć czasem można pogubić się w ilości zakładek. Również tryby Live View oraz przeglądania zdjęć są w pełni użyteczne. Łyżką dziegciu jest natomiast ograniczony tryb filmowy, nie oferujący rozdzielczości Full HD ani możliwości zmiany przysłony w trakcie filmowania. Brak również w filmowaniu trybu pracy priorytetu migawki, choć dostępny jest priorytet przysłony i tryb w pełni manualny.
Użytkowanie i ergonomia
Olympusa E-PL1 użytkuje się przyjemnie i pomijając wytknięte powyżej braki przycisków, aparat obsługuje się sprawnie i szybko. Autofokus jest stosunkowo szybki i choć oczywiście nie dorównuje prędkością detekcji fazy stosowanej w lustrzankach, to dorównuje (a być może nawet przerasta) ją celnością. Nie mamy również większych zastrzeżeń wobec pomiaru światła, trybu seryjnego, stabilizacji i systemu czyszczenia matrycy – reprezentują one dobry poziom, choć nie da się ukryć, że chciałoby się m.in. szybszego trybu seryjnego. Tymczasem producent, być może szukając oszczędności, zdecydował się na ograniczenie rozmiaru bufora, co nieznacznie pogorszyło osiągi aparatu pod tym względem.
Olympus E-PL1 pozbył się wady wytykanej jego poprzednikom, czyli braku lampy błyskowej. Wbudowaną lampę, choć nie posiada zbyt dużej mocy, z pewnością jednak lepiej posiadać niż nie. Brak wbudowanego wizjera to kolejna wada, lub też raczej specyfika tego typu aparatów, bo tylko przez niektórych traktowana może być jako wada.
Rozdzielczość
Choć teoretycznie Olympus E-PL1 posiada taką samą matrycę jak poprzednicy, testy wykazały znaczny wzrost uzyskiwanych rozdzielczości. Osłabienie filtru AA, na co najwyraźniej zdecydował się producent, to dobry krok. W efekcie posługując się tym samym obiektywem uzyskamy rezultaty 10–15% lepsze niż np. w przypadku Olympusa E-P1 a efekt mory nie jest jeszcze tak dokuczliwy.
Balans bieli
Balans bieli w Olympusie E-PL1 zachowuje się podobnie, jak w wielu innych testowanych przez nas aparatach – ma problemy przede wszystkim z poprawnym oddaniem kolorów w świetle żarowym. Poza tym nie budzi większych zastrzeżeń, może z wyjątkiem problemów z oddaniem kolorów w trakcie używania lampy błyskowej.
Jakość obrazu w JPEG
Po pierwsze, należy pochwalić dość rozbudowane opcje konfiguracji plików JPEG oraz dostępne filtry artystyczne. Szkoda jedynie, że w ich trybie dobór przysłony i czasu migawki odbywa się automatycznie, co nieco ograniczy kreatywność fotografujących.
Sama jakość obrazu plików JPEG jest bardzo podobna do pozostałych przetestowanych przez nas bezlusterkowców – Olympusa E-P1 oraz Panasonica GF1. Algorytmy odszumiania, choć obecne, nie powodują zbytniej degradacji szczegółowości zdjęć (jak ma to miejsce np. w Samsungu NX10).
Jakość obrazu i szumy w RAW
Jakość obrazu Olympusa E-PL1 jest bardzo zbliżona do tej z poprzednich modeli. Szum zaczyna być widoczny już od ISO 200 i szybko rośnie. Producent zdecydował się nawet na zrezygnowanie z najwyższej czułości ISO 6400. Pod względem szumów E-PL1 ma zatem osiągi dobre, ale nie najlepsze w swojej klasie. Zauważalnie lepiej wypada w tej kategorii np. Samsung NX10.
Dokonane pomiary prądu ciemnego wskazały jednak, że E-PL1 ingeruje programowo w zapisywane pliki RAW, redukując częściowo pojawiający się szum. Wykonane pomiary ukazują również wyraźnie negatywny wpływ grzejącej się elektroniki aparatu, która nie jest dostatecznie dobrze odizolowana od matrycy. Aparat po dłuższym i intensywnym użytkowaniu robi się naprawdę ciepły, co musi odbić się negatywnie na jakości obrazu.
Zakres tonalny
Zakres tonalny plasuje się w średniej stawce. Nie występuje już tak rekordowy całkowity zakres tonalny jaki odnotował Olympus E-P1, osiągany prawdopodobnie drogą programową. Zakres tonalny oferowany przez E-PL1 zbliżony jest do zakresu wielu innych aparatów dostępnych na rynku, więc nie ma się czego pod tym względem zarówno wstydzić jak i chwalić.
Ocena końcowa
Punktacja | |||
Obudowa | |||
Gniazda | |||
Przyciski | |||
Menu | |||
Wyświetlacze | |||
Live View | |||
Wizjer | |||
Szybkość działania | |||
Autofokus | |||
Pomiar światła | |||
Funkcje specjalne | |||
Lampa błyskowa | |||
Rozdzielczość (MTF) | |||
Balans bieli | |||
Jakość zdjęć JPEG | |||
Jakość zdjęć RAW | |||
Zakres tonalny | |||
RAZEM |
Nie da się ukryć, że rozpoczął się wyścig o klientów z coraz większego rynku bezlusterkowców. Kolejni producenci, co jakiś czas ogłaszają premiery swoich rozwiązań na tym polu. Choć idea kompaktu z wymienną optyką ma tyle samo zwolenników co przeciwników, nie da się odmówić jej pewnych zalet. Aparat oferujący dobrą jakość obrazu, a jednocześnie na tyle poręczny by zawsze go mieć przy sobie – to marzenie wielu fotografujących. Zarówno amatorów jak i tych bardziej zaawansowanych, zmęczonych już noszeniem ciężkiej torby ze sprzętem.
Testowany Olympus E-PL1 to ciekawa propozycja wśród obecnej oferty. Jest to ekonomiczna wersja swoich starszych braci – Olympusów E-P1/2, pozbawiona kilku wygodnych przycisków, wykonana z tańszego materiału, wyposażona w mniejszy wyświetlacz. Ale z drugiej strony, wszystko to nie wpływa na rzecz najważniejszą – jakość obrazu. A ta może być nawet lepsza niż w droższych modelach Olympusa dzięki zastosowaniu słabszego filtra AA. A to właśnie cena jest tu z pewnością ostatecznym kryterium wyboru takiego a nie innego aparatu. Olympusa E-PL1 w zestawie z obiektywem kitowym Olympus M.Zuiko Digital 14–42 mm f/3.5–5.6 ED da się obecnie (koniec lipca 2010 roku) kupić za mniej niż 2000 zł. Cenowo jest to zatem alternatywa dla bardziej zaawansowanych kompaktów, oferująca lepszą jakość obrazu i wygodę użytkowania. Jest to również najniższa obecnie cena pośród pozostałych bezlusterkowców. W podobnej cenie nabyć można również nieprzetestowane jeszcze przez nas modele Sony NEX, zatem na ostateczne wnioski dotyczące obecnego stanu segmentu bezlusterkowców trzeba jeszcze poczekać.
Biorąc jednak pod uwagę powyższe zalety oraz cenę, jak również fakt, że aparat nie posiada większych i szczególnie irytujących wad, wybór Olympusa E-PL1 warto rozważyć już teraz.
Na koniec przedstawiamy najważniejsze wady i zalety Olympusa E-PL1.
Zalety:
- małe rozmiary,
- klasyczny wygląd,
- bogate, czytelne i funkcjonalne menu,
- skuteczny system czyszczenia matrycy,
- wbudowana lampa błyskowa (choć o stosunkowo niskiej mocy),
- regulowany czas w trybie odpowiadającym wstępnemu podnoszeniu lustra w DSLR,
- skuteczny autofokus,
- funkcjonalny tryb Live View,
- połączenie trybu MF z AF,
- skala temperaturowa WB, nastawy własne,
- stabilizacja matrycy,
- bogate opcje konfiguracyjne,
- gniazdo HDMI.
Wady:
- stosunkowo wysokie szumy na dużych czułościach,
- brak wbudowanego wizjera,
- trochę za mały wyświetlacz,
- stosunkowo niska moc lampy błyskowej,
- brak filmów Full HD,
- problemy z automatycznym balansem bieli w świetle żółtym (żarówka),
- ingerencja w RAW-y na poziomie prądu ciemnego,
- brak dodatkowego pokrętła sterującego,
- brak uszczelnień.
Przykładowe zdjęcia