Tokina AT-X M35 PRO DX 35 mm f/2.8 - test obiektywu
3. Budowa i jakość wykonania
Waga Tokiny to jednak pochodna dwóch rzeczy. Po pierwsze, solidność
wykonania. Tego Tokinie nie można odmówić, bo dostajemy do ręki bardzo
solidny metalowy obiektyw z metalowym bagnetem, czytelną skalą ostrości
umieszczoną za szybką i dużym, wygodnym oraz pracującym precyzyjnie
pierścieniem do manualnego ustawiania ostrości. Po drugie, specyfika
konstrukcji makro powoduje, że w przeciwieństwie do zwykłych stałek,
obiektyw wyposażono w przedni układ soczewek umieszczony w wąskim tubusie,
który przy przechodzeniu do minimalnej ostrości mocno się wysuwa powodując,
że rozmiary obiektywu rosną do ponad 9 centymetrów.
Jest tylko jedno ale... To system przechodzenia z AF do MF, dumnie zwany przez Tokinę One-touch Focus Clutch Mechanism, którego nie znoszę. Przejście z trybu AF do MF odbywa się bowiem poprzez przesunięcie całego pierścienia w kierunku bagnetu obiektywu. Przez to, po pierwsze, w trybie AF pierścień kręci się bezproduktywnie i dość luźno (nie ma mechanizmu FTM). Po drugie, nie mamy szansy na to aby nadać małe poprawki manualne do tego co ustawił nam autofokus. Przejście do trybu MF odbywa się zawsze z szarpnięciem, co powoduje mały, ale zauważalny, skok skali ostrości i zniweczenie pracy autofokusa. Wszystko trzeba ustawiać ręcznie niejako od początku...
Jeśli chodzi o konstrukcję wewnętrzną, to mamy tutaj do czynienia z 9 soczewkami ustawionymi w 8 grupach. Producent nie chwali się zastosowaniem szkła jakiegoś specjalnego rodzaju. Oprócz tego w środku znajdziemy kołową przysłonę o dziewięciu listkach, którą możemy domknąć do f/22. Przedni i wysuwający się układ soczewek jest otoczony nierotującym mocowaniem filtrów o średnicy 52 mm.
Na wyposażenie standardowe Tokiny składają się dwa dekielki oraz mini-osłona przeciwsłoneczna MH-522, w postaci wąskiej tulejki wkręcanej w tubus przedniego układu soczewek.