Canon EOS 60D miał swoją premierę pod koniec sierpnia bieżącego roku, praktycznie dwa lata po tym jak na rynku pojawił się jego poprzednik, czyli model 50D. Już na długo przed premierą w serwisach plotkarskich można było znaleźć mniej lub bardziej wiarygodne informacje na jego temat. O następcy 50D mówiło się jeszcze przed premierą modelu 7D. Pojawiające się wówczas w sieci informacje sugerowały z jednej strony, że będzie to aparat podobnej klasy jak dwucyfrowa seria EOS-ów, a z drugiej jednocyfrowe oznaczenie tego modelu wskazywało, że mamy do czynienia z zupełnie nową serią. Sprawa się wyjaśniła kiedy 7D oficjalnie ujrzał światło dzienne. Okazało się bowiem, że faktycznie zapoczątkowuje on nową linię EOS-ów, która dodatkowo plasuje się wyżej jeśli chodzi o stopień zaawansowania w stosunku do dwucyfrowej serii.

Temat następcy 50D pojawił się ponownie na plotkarskich serwisach niedługo po premierze 7D i powracał jak bumerang przez ostatnich kilka miesięcy. Ostatecznie premiera 60D wyjaśniła sprawę do końca. Można by rzec, że pojawienie się wśród EOS-ów modelu 7D (a tym samym nowej serii), nie odbyło się bez efektów ubocznych. Aby kolejny model dwucyfrowej serii nie stał się tańszą alternatywą dla siódemki, Canon zdecydował się wyraźnie rozgraniczyć te dwie linie aparatów pod względem oferowanych możliwości. Innymi słowy seria dwucyfrowa została w pewnym sensie zdegradowana do bardziej amatorskiego charakteru.

Najrozsądniej byłoby tak naprawdę traktować 60D i 7D jako pierwsze modele nowych serii EOS-ów, które powstały z rozbicia dotychczasowej serii dwucyfrowej. Przy takim podejściu zatem, nie powinno się uważać 60D za kontynuatora 50D. Przy porównywaniu tych dwóch aparatów bowiem, nowy dwucyfrowy EOS może rozczarowywać w niektórych kwestiach. Numeracja 60D jednak niejako narzuca sposób myślenia o nim, jako o następcy 50D, a dodatkowo fakt, że ten ostatni ma wciąż dobrą pozycję na rynku sprawia, że bezpośredniego porównania tych modeli nie da się uniknąć.

W Canonie 60D pojawiło się oczywiście sporo nowych rozwiązań w stosunku do 50D, jak chociażby znana z 7D 18-megapikselowa matryca, ulepszony pomiar światła, możliwość nagrywania filmów, uchylny wyświetlacz o większej rozdzielczości czy możliwość bezprzewodowego sterowania zewnętrznymi lampami Speedlite. Ograniczono jednak w stosunku do 50D funkcjonalność przycisków i zmniejszono szybkość zdjęć seryjnych, pozostawiono tylko jeden tryb ustawień własnych użytkownika (C) oraz zmieniono rodzaj obsługiwanych kart z Compact Flash na SD. Nie odnajdziemy również w nim aluminiowo-magnezowej obudowy, możliwość regulacji autofokusu dla różnych obiektywów oraz gniazda PC do współpracy z lampami zewnętrznymi. Można natomiast liczyć na taką samą wytrzymałość migawki jak w 50D, bowiem w nowym dwucyfrowym EOS-ie została ona przewidziana również na 100 tysięcy cykli.

EOS 60D jest zapewne ciekawą propozycją dla większości amatorów fotografii. Jednak ci bardziej zaawansowani i wymagający mogą nie być do końca usatysfakcjonowani jego możliwościami, a ich większą uwagę zwróci zapewne model 7D. Trzeba jednak przyznać, że jeśli chodzi o możliwości, to nowy dwucyfrowy EOS nie ma się czego wstydzić na tle konkurencji w podobnej klasie sprzętowej. Specyfikacja to jedno, a strona praktyczna to drugie. Zatem o tym, jak 60D sprawdził się w konfrontacji z naszymi procedurami testowymi możecie dowiedzieć się czytając kolejne rozdziały naszego testu. Serdecznie zapraszamy.

Naszą procedurę testową można znaleźć w artykule „Jak testujemy lustrzanki cyfrowe”. Jeśli pojawią się dodatkowe wątpliwości z tym związane, zachęcamy do lektury artykułu „Często zadawane pytania”.

Aparat został wypożyczony do testów przez firmę Canon Polska, za co serdecznie dziękujemy.

Porównanie danych technicznych aparatu Canon 60D, jego poprzednika oraz dwóch modeli konkurencji (A580 i D7000) dostępne jest tutaj.