Sigma 18-50 mm f/2.8-4.5 DC OS HSM - test obiektywu
3. Budowa, jakość wykonania i stabilizacja
Zaraz za bagnetem, po lewej stronie obiektywu, znajdziemy przełączniki
trybu pracy autofokusa (AF/MF) oraz stabilizacji (OS ON/OFF). Idąc dalej
natrafimy na duży i wygodny pierścień do zmiany ogniskowej. Pracuje on
płynnie ale bez zbędnych luzów, a jednocześnie z równym oporem w całym
zakresie ogniskowych. Jeszcze dalej znajdziemy pierścień do manualnego
ustawiania ostrości. Jest on znacznie węższy niż pierścień do zmiany
ogniskowej, ale wciąż dość wygodny w użyciu. Na samym pierścieniu
narysowano skalę ostrości, która wyrażona jest w stopach i metrach, a
jej cały przebieg wiąże się z obrotem pierścienia o kąt około 60 stopni.
Jedyne co możemy tutaj zarzucić, to trochę zbyt luźna praca, która
powoduje problemy z precyzyjnymi ustawieniami.
Jeśli chodzi o gabaryty, to nowa Sigma tylko na początku nie wyróżnia
się pozytywnie na tle konkurentów. Na poniższym zdjęciu stoi ona obok
Sigmy 17-70 mm oraz Sigmy 30 mm f/1.4. Jej gabaryty są podobne do tej
pierwszej, ale tylko gdy nie zaczniemy bawić się pierścieniem do zmiany
ogniskowej. Zabawa ta nie powoduje zmian gabarytów Sigmy 18-50 mm HSM,
za to w przypadku 17-70 mm spowoduje wyraźny wzrost jej długości przy
przejściu do ogniskowej 70 mm. Kolejne porównanie do innych obiektywów
tej klasy pokazuje następująca
tabela.
Jeśli chodzi o budowę wewnętrzną testowana Sigma składa się z 16 soczewek ustawionych w 12 grupach. Jak to często u Sigmy bywa, nie poskąpiono nam elementów specjalnego znaczenia. Mamy więc dwie soczewki ze szkła niskodyspersyjnego (SLD) oraz trzy, którym nadano kształt asferyczny. Wewnątrz znajdziemy jeszcze kołową przysłonę o siedmiu listkach, którą, w zależności od ogniskowej, możemy domknąć do f/22-36.
Producent, w zestawie z obiektywem daje nam dwa dekielki oraz tulipanową osłonę przeciwsłoneczną.
Stabilizacja
Sigma 18-50 mm f/2.8-4.5 DC HSM OS, jak jej nazwa wskazuje, wyposażona jest w optyczną stabilizację obrazu. Producent chwali się jej skutecznością na poziomie 4 EV. Nasze testy najczęściej weryfikują te zapewnienia, pokazując, że stabilizacja w najtańszych obiektywach trzyma się na poziomie 2-2.5 EV, a dopiero dla tych droższych dociera do 3-4 EV. Jak jest w przypadku testowanej tutaj Sigmy? Rzućmy okiem na poniższy wykres.
Pokazuje on nam odsetek nieudanych zdjęć dla ogniskowej 50 mm, w
zależności od czasu ekspozycji wyrażonego w wartościach ekspozycji (EV).
Średnia odległość punktów czerwonych (zdjęcia bez stabilizacji) od
niebieskich (zdjęcia ze stabilizacją włączoną), to właśnie zmierzona
przez nas skuteczność stabilizacji. W środku zakresu, a więc tam gdzie
najczęściej używamy tego mechanizmu jest on skuteczny na 2-2.3 EV. Jest
to wielkość typowa dla tej klasy sprzętu, a jednocześnie porównywalna ze
stabilizacją matrycy w wielu lustrzankach wyposażonych w ten mechanizm.