Olympus M.Zuiko Digital 14-42 mm f/3.5-5.6 ED - test obiektywu
4. Rozdzielczość obrazu
Zacznijmy od zachowania w centrum kadru. Odpowiednie wykresy zaprezentowane są poniżej.
Trudno mieć jakiekolwiek zastrzeżenia do zachowania w zakresie 14–28 mm. Tam nawet na maksymalnym otworze względnym obraz jest na tyle dobry, że nie polepszymy go znacznie poprzez przymykanie. Dopiero na ogniskowej 42 mm, maksymalny otwór odstaje na tyle, że przymknięcie obiektywu o 1 EV wyraźnie poprawi sytuację. Co jednak nie oznacza wcale, że kombinacja 42 mm i f/5.6 daje słaby obraz. Wręcz przeciwnie – jest on tam jak najbardziej użyteczny.
Co więcej, zachowanie to wydaje się lepsze niż w przypadku standardowego „kita” ZD 14–42 mm, który osiągał niższe MTF-y.
Rzućmy teraz okiem na wykresy uzyskane dla brzegu kadru.
Wyniki są wyraźnie gorsze niż dla centrum i nie pomaga tu nawet mała matryca, dzięki której brzeg kadru leży w niewielkiej odległości od osi optycznej obiektywu. Tyle, że w żadnym wypadku nie zmienia to faktu, że jakość na brzegu kadru jest dobra. Zastrzeżenia możemy mieć tylko dla jednej kombinacji – mianowicie ogniskowej 42 mm i maksymalnego otworu względnego, gdzie MTF-y nie sięgają nawet poziomu 30 lpmm. Tam trudno mówić o pełnej użyteczności, ale na szczęście lekkie przymknięcie przysłony likwiduje ten problem.
W tym przypadku mamy trochę inną sytuację niż u ZD 14–42 mm, u którego kombinacja 42 mm i f/5.6 była użyteczna, za to nie można było tak powiedzieć o kombinacji 14 mm i f/3.5.
Biorąc jednak pod uwagę fakt, że mamy do czynienia z „kitem” (choć wcale nie tak tanim, gdy kupujemy go osobno) ogólna ocena w tej kategorii może być tylko bardzo dobra. Wielu „niedzielnych pstrykaczy”, którzy kupią aparat systemu Mikro 4/3 wyposażony w tego „kita” wcale nie poczuje potrzeby wymieniania go na coś lepszego, bo jakość uzyskiwanych obrazów na pewno będzie ich zadowalać. Bardziej ambitni miłośnicy fotografii zatęsknią zaś nie tyle do jakości obrazu, co raczej do światła.