Canon EF 28 mm f/1.8 USM - test obiektywu
4. Rozdzielczość obrazu
Pola do pomiaru rozdzielczości w centrum kadru oznaczone są na czerwono. W przypadku testów obiektywów Canona, wyniki uzyskane na EOS-ie 1Ds MkIII bardzo łatwo przekładają się do tych uzyskanych na EOS-ie 20D – są po prostu o około 1–2 lpmm wyższe. Pola oznaczone kolorem niebieskim pozwalają, przy użyciu matrycy pełnoklatkowej, określić jakość obrazu na brzegu matrycy APS-C/DX. Natomiast pola zielone dają nam możliwość powiedzenia czegoś o rozdzielczości na brzegu pełnej klatki.
Zobaczmy więc jak to wygląda w praktyce dla zestawu EOS 1Ds MkIII plus EF 28 mm f/1.8 USM.
Jeśli chodzi o rozdzielczość w centrum kadru ponarzekać można na jakość obrazu w okolicach maksymalnego otworu względnego. To dość typowa przypadłość starszych, jasnych „stałek” i Canon 1.8/28 nie jest tutaj wyjątkiem. W przypadku 1Ds MkIII poziom przyzwoitości ustalony jest przez nas na okolice 31–32 lpmm. Jak widać, dla f/1.8 i f/2.0 zmierzone MTF-y są poniżej tej wartości. Aby cieszyć się w pełni użytecznymi zdjęciami musimy przymknąć testowany obiektyw do około f/2.2–2.5. Na szczęście, wraz z przymykaniem, jakość obrazu bardzo szybko się polepsza i Canon, jak na konstrukcję mającą 15 lat, radzi sobie świetnie. Maksimum swoich możliwości obiektyw osiąga dla f/5.6, gdzie dociera do 44 lpmm. To niewiele mniej od najlepszych, współcześnie wyprodukowanych obiektywów stałoogniskowych klasy L.
Przejdźmy teraz do zachowania na brzegu matrycy APS-C, które możemy ocenić patrząc na niebieskie punkty na powyższym wykresie. Mało który starszy obiektyw szerokokątny, zaprojektowany jeszcze do pracy z filmem fotograficznym, dobrze radzi sobie na brzegu cyfrowego detektora. Testowany Canon 1.8/28 nie jest tutaj wyjątkiem. W zakresie przysłon f/1.8–2.8, jakość na brzegu małego detektora jest po prostu słaba i niestety nigdzie nie robi się dobra, bo nawet dla f/8–11 ledwie ocieramy się o poziom 30 lpmm.
Prawdziwe schody zaczynają się natomiast dla detektora pełnoklatkowego, do współpracy z którym Canon 1.8/28 został przecież zaprojektowany. Tam, nawet na najostrzejszych przysłonach, wyniki są słabe, bo w porywach sięgają 26 lpmm.
Taka jest cena pełnej klatki. Dobrze pracujące 21 milionów pikseli umieszczone na matrycy o rozmiarze 36×24 mm stawia naprawdę wysokie wymagania optyce i trudno się dziwić, że starsze konstrukcje tym wymaganiom nie mogą sprostać.
Aby nie być gołosłownym i pokazać, czego można spodziewać się w rogach matrycy pełnoklatkowej obsługiwanej przez Canona 1.8/28, pokazujemy wycinek naszej tablicy testowej pobrany z prawego-dolnego rogu kadru.
Na pocieszenie pokażmy jeszcze, że wycinki z centrum kadru nie wyglądają, na szczęście, tak źle jak rogi.
Tutaj można w zasadzie skończyć ten rozdział. Jest jednak jedno ale... Skończylibyśmy go tutaj, gdyby testy obiektywów EF-S były przez nas prowadzone wciąż na 20D. Od pewnego czasu jednak nie są, bo zaczęliśmy używać znacznie nowszego modelu EOS 50D. Ten aparat ma znacznie większą gęstość pikseli niż 20D i 1Ds MkIII, co powoduje, że notowane na nim MTF-y są wyższe. Tak więc, chcąc dać naszym Czytelnikom możliwość lepszego porównywania wyników, zdecydowaliśmy się Canona 1.8/28 przetestować także na 50D. W efekcie, nowe tablice, które miały oszczędzić nam pracy, spowodowały że mamy jej jeszcze więcej.
Pocieszające są jednak dwie rzeczy. Wykonaliśmy niejako dwa niezależne testy, a więc mamy tutaj lepszą kontrolę uzyskiwanych wyników i sprawdzian naszych metod. Co więcej, poniższy wykres pokazuje, że nie da się z niego wyciągnąć innych wniosków, niż te które opisaliśmy powyżej. To daje nam nadzieję, że w przyszłości oszczędzimy jednak pracy i nie będziemy musieli testować obiektywów pełnoklatkowych na matrycy Canona 50D.
Jak już wspomnieliśmy wcześniej, 50D ma większe upakowanie pikseli niż 1Ds MkIII i 20D, a więc łatwiej mu uzyskiwać z obiektywami wyższe MTF-y. Stąd, w jego przypadku, granica poziomu przyzwoitości przesuwa się na okolice 34–35 lpmm. Jak widać, w centrum kadru
nie jest osiągana ona ani dla f/1.8, ani dla f/2.0 i jest ona przekraczana dopiero dla okolic
f/2.2–2.5 – to identyczny wniosek jak dla testu na 1Ds MkIII. Nie ukrywamy, że ta zbieżność wyników cieszy nas niezmiernie.
Wnioski dla brzegu kadru są także identyczne. Obraz jest bardzo słaby dla szerokich okolic maksymalnego otworu względnego i zaczyna ocierać się o granice przyzwoitości dopiero dla przysłon f/8-f/11.
Podsumowując, wiekowy Canon EF 28 mm f/1.8 USM potrafi dawać ostre obrazy w centrum kadru. Brzegi mocno upakowanych matryc, zarówno APS-C jak i FF, stawiają mu jednak wymagania, którym sprostać obiektyw niestety nie może.