Fujifilm X-E1 - test aparatu
9. Podsumowanie
Podsumujmy najważniejsze informacje o testowanym aparacie.
Budowa, jakość wykonania i funkcjonalność
X-E1 jest mniejszy i lżejszy od X-Pro1. Swoimi rozmiarami bardziej przypomina model X100. Korpus nowego bezlusterkowca Fujifilm wykonano ze stopów aluminium, a także tworzyw sztucznych. Nie mamy najmniejszych zastrzeżeń do jakości wykonania, w tej kategorii aparat Fujifilm zasługuje wyłącznie na pochwały. Można jedynie żałować, że producent nie zdecydował się na zastosowanie uszczelnień chroniących korpus przed wpływem czynników atmosferycznych. Stylistyka to oczywiście rzecz gustu, musimy jednak przyznać, że X-E1 w wersji srebrnej bardzo nam się podobał. Pokrętła czasów naświetlania oraz kompensacji ekspozycji podkreślają jego klasyczny wygląd, a przy okazji pracują z należytym oporem.
Ekran LCD cechuje się nieco niższą rozdzielczością (460 000 tysięcy punktów) oraz przekątną (2.8 cala) niż większość konstrukcji zastosowanych w produktach konkurencji. Nie przeszkadza to jednak w kadrowaniu czy przeglądaniu wykonanych fotografii. Obraz wyświetlany przez ów monitor jest wystarczająco klarowny i kontrastowy. Problemy mogą się pojawić przy silnym oświetleniu zewnętrznym, ponieważ odbicia utrudniają nieco pracę.
Smużenie, z którym mamy do czynienia podczas używania wizjera elektronicznego daje nieco się we znaki nawet w jasnym otoczeniu. Efekt nie jest dotkliwy, aczkolwiek zauważalny. Przy słabym oświetleniu zewnętrznym smużenie staje się wyraźne, a obraz charakteryzuje się dość dużym zaszumieniem.
Możliwości testowanego bezlusterkowca w zakresie filmowania są dość skromne. Dostępne są jedynie dwa tryby nagrywania (FullHD i HD) przy prędkości rejestracji wynoszącej 24 kl/s. Kontrola ekspozycji jest w sporej mierze ograniczona, bowiem mamy tylko możliwość regulacji wartości przysłony oraz kompensacji ekspozycji (lecz nie w trakcie nagrywania). Czułość ISO należy dostosować przed wejściem do trybu filmowania. Na plus można zaliczyć fakt, że w X-E1 Fujifilm udostępniło złącze pozwalające na podłączenie zewnętrznego mikrofonu stereo.
Użytkowanie i ergonomia
Mimo niezbyt dużej rękojeści, aparat trzyma się w dłoni całkiem pewnie. Gumowe wykończenie na uchwycie znacznie poprawia komfort i wygodę użytkowania. Istnieje możliwość dokupienia dodatkowego gripu, jednak nie przewidziano w nim miejsca dla dodatkowej baterii, nie posiada on również drugiego przycisku spustu migawki.
Spora liczba przycisków i pokręteł pozwala na wygodną obsługę aparatu. Menu podręczne Q umożliwia szybkie dotarcie do najważniejszych funkcji X-E1, bez potrzeby częstego zaglądania do głównego menu. To ostatnie, dzięki logicznemu podziałowi na kategorie oraz zakładki, również nie powinno powodować trudności w obsłudze. Pewne zastrzeżenia mamy do opisanych w trzecim rozdziale niedomagań, tj. „zapominania” przez aparat pozycji ostrzenia MF oraz ustawionej wartości czasu spoza szeregu widocznego na kole nastaw, po wejściu do trybu przeglądania zdjęć. Liczymy, że uda się to poprawić przy okazji aktualizacji oprogramowania wewnętrznego aparatu.
Ogólna szybkość działania aparatu nie jest zła, aczkolwiek nieco niższa w porównaniu do produktów konkurencji. Tryb seryjny stanowi zauważalne ulepszenie w stosunku do X-Pro1. Podczas 30-sekundowej serii udało nam się wykonać 64 JPEG-i (zarówno w trybie 6, jak i 3 kl/s). W przypadku plików surowych wynik był oczywiście niższy: 39 zdjęć w serii 6 kl/s oraz 37 przy 3 kl/s. Rejestrując JPEG-i w szybkiej serii, bufor zapełnił się po 2.5 s, natomiast w serii RAW-ów – po 2 sekundach.
Test celności autofokusa nie wypadł dla X-E1 wyjątkowo korzystnie. Siedem trafień (spośród serii 40) charakteryzowało się odchyłką przekraczającą 20% od najlepszego pomiaru w serii. Z drugiej jednak strony, blisko 1/4 zdjęć było trafione „w punkt” (odchyłka nie przekraczająca 3%). Jeśli chodzi o szybkość ostrzenia, to z pewnością można uznać, że X-E1 liderem w swojej klasie nie jest. NEX-6 oraz E-M5 radzą sobie znacznie lepiej w tej kategorii.
Rozdzielczość
Biorąc pod uwagę fakt, iż matryca X-Trans nie została wyposażona w filtr AA, należało się spodziewać wysokich wartości rozdzielczości. Maksymalny zanotowany przez nas rezultat wyniósł niespełna 69 lpmm i w granicach błędów pomiarowych pokrywa się z osiągami X-Pro1. Wartości odpowiedzi w częstotliwości Nyquista dla poszczególnych składowych nie różnią się znacznie od siebie i są charakterystyczne dla matryc z mocno osłabionymi, bądź pozbawionych filtrów AA. Zauważyliśmy ponadto, że JPEG-i w testowanym aparacie są lekko wyostrzane, mimo wybrania minimalnej wartości tego parametru. RAW-y natomiast są wolne od tego procesu.
Wykonany z obiektywem zoom XF 18–55 mm f/2.8–4 OIS test rozdzielczości układu wykazał nie do końca przez nas zrozumiałe zachowanie tego instrumentu optycznego. Otóż wyrażony w lwph wynik dla przysłony f/5.6 był niższy niż dla f/8. Najprawdopodobniej jednak była to wina obiektywu, bowiem powtórzyliśmy pomiar z użyciem korpusu X-Pro1 i rezultat był taki sam.
Balans bieli
Odwzorowanie barw na zdjęciach z X-E1 nie jest tak dobre jak w X-Pro1. Błędy kolorów dC w testowanych sytuacjach nie należą do najniższych. Ogólnie rzecz biorąc, najlepsze rezultaty uzyskaliśmy przy świetle słonecznym. Aparat ma ponadto lekką tendencję do przesycania barw, co jednak nie powinno być uciążliwe dla jego użytkownika. Tradycyjnie przy świetle żarowym błąd koloru przyjmuje znaczną wartość
Jakość obrazu w JPEG
Naszym zdaniem, jakość obrazu na zdjęciach w formacie JPEG stoi na bardzo wysokim poziomie. Nawet na najwyższych czułościach poziom szumu jest stosunkowo niski. Co ważniejsze jednak, minimalne ustawione przez nas odszumianie nie powoduje wyraźnej degradacji szczegółów. Pod tym względem X-E1 wypada bardzo korzystnie na tle konkurencyjnych bezlusterkowców. W aparacie zastosowano również bardzo rozsądną skalę wyostrzania. Przy minimalnym ustawieniu tego parametru JPEG-i wyostrzane są w umiarkowanym stopniu, a jednocześnie przy ustawieniu maksymalnym obraz nie sprawia wrażenia wyraźnie przeostrzonego. Naszym zdaniem jednak, optymalnym ustawieniem jest poziom standardowy.
Na uwagę zasługuje również obecność cyfrowych filtrów kolorystycznych, symulujących efekt klisz fotograficznych Fujifilm (np. Provia, Astia, Velvia). Dodatkowo, w X-E1 mamy także możliwość wykonania zdjęć panoramicznych, które są składane przez aparat automatycznie.
Jakość obrazu i szumy w RAW
Wartości szumu w obydwu bezlusterkowcach Fujifilm są bardzo zbliżone w zakresie ISO 200–1600. Dla wyższych czułości przewaga X-Pro1 wynosi maksymalnie pół punktu procentowego. W tej kategorii, NEX-6 nieco ustępuje X-E1, natomiast E-M5 charakteryzuje się porównywalnymi osiągami. Warto zauważyć, że generalnie jakość zdjęć RAW pochodzących z obydwu aparatów serii „X” jest bardzo wysoka.
Do darków z X-E1 nie mamy w zasadzie zastrzeżeń. W obrazie nie zauważyliśmy żadnych niepokojących niejednorodności ani oznak bandingu, a histogramy mają typowy gaussowski rozkład. Również statystyka sygnału wygląda prawidłowo i jedyne co wzbudza pewne podejrzenie to fakt, że przy ISO 6400 odchylenie standardowe jest praktycznie na tym samym poziomie, co dla czułości ISO 3200.
Zakres tonalny
W kategorii zakresu tonalnego nowy bezlusterkowiec Fujifilm notuje dobre wyniki, choć nie ukrywamy, że liczyliśmy na nieco więcej. Dla najlepszej jakości obrazu osiągnął on maksymalny wynik na poziomie 6.6 EV, dorównując tym samym Olympusowi OM-D E-M5. Jest to także porównywalna wartość z maksymalnymi osiągami bezlusterkowców Sony NEX-6 i NEX-7, aczkolwiek warto zaznaczyć, że w ich przypadku najlepsze wyniki dotyczą czułości ISO 100.
Ocena końcowa
Punktacja | |||||
Obudowa | |||||
Gniazda | |||||
Przyciski | |||||
Menu | |||||
Wyświetlacze | |||||
Live View | |||||
Wizjer | |||||
Szybkość działania | |||||
Autofokus | |||||
Pomiar światła | |||||
Funkcje specjalne | |||||
Lampa błyskowa | |||||
Rozdzielczość (MTF) | |||||
Balans bieli | |||||
Jakość zdjęć JPEG | |||||
Jakość zdjęć RAW | |||||
Zakres tonalny | |||||
RAZEM |
Do testu X-E1 podeszliśmy przede wszystkim patrząc przez pryzmat tego, co oferował pierwszy bezlusterkowiec Fujifilm. Zastanawialiśmy się, na ile można uznać nowszy model za, kolokwialnie mówiąc, „tańszy odpowiednik” flagowego X-Pro1. Szczerze powiedziawszy, nie zawiedliśmy się na nowym modelu. Jakość zdjęć w obu EVIL-ach Fujifilm jest niemalże identyczna oraz – co ważne – bardzo wysoka. Dla wielu fotografujących, jest ona najistotniejszym kryterium przy wyborze aparatu. Analizując wyniki naszego testu, nie mamy wątpliwości, że jakość obrazu generowanego przez X-E1 powinna usatysfakcjonować większość wymagających miłośników fotografii.
Nie można oczywiście zapomnieć o eleganckim wyglądzie aparatu, który – nie ukrywajmy – może stanowić zachętę do jego zakupu. Tendencja w stylizowaniu aparatów na stare analogowe konstrukcje sprawdziła się całkiem dobrze w przypadku np. Olympusa OM-D E-M5 – zainteresowanie tym modelem na rynku było naprawdę spore. Oczywiście wygląd aparatu nie jest najważniejszy, o wiele istotniejsze jest to, czy oferuje on dobrą jakość zdjęć. Z całą pewnością w przypadku X-E1 nie musimy się o to martwić.
Największą bolączką nowego bezlusterkowca Fujifilm jest niedoskonały autofokus. Wobec bardzo dobrej sprawności systemów automatycznego ustawiania ostrości w aparatach konkurencji (np. E-M5 czy NEX-6), oczekiwaliśmy że autofokus w X-E1 będzie się charakteryzował przynajmniej zbliżonymi osiągami. Tymczasem ani jego celność, ani szybkość do najlepszych nie należą. Pozostałe zauważone przez nas niedogodności (m.in. resetowanie pozycji fokusa po wejściu do trybu przeglądania zdjęć) prawdopodobnie mogą być poprawione za pomocą nowego firmware do aparatu.
Spójrzmy jeszcze na ceny przytaczanych w tekście aparatów. Fujifilm X-E1 wraz z nowym zoomem XF 18–55 mm f/2.8–4 OIS kosztuje na dzień dzisiejszy 5700 zł. Za X-Pro1 trzeba zapłacić 6888 zł, przy czym podana cena dotyczy samego korpusu. Olympus OM-D E-M5 (wraz z obiektywem 12–50) to wydatek rzędu 4200 zł. Bezlusterkowce Sony – NEX-6 i 7 – zostały wycenione na odpowiednio 3740 oraz 4300 zł (pierwszy z zoomem 16–50, a drugi z 18–55). Jak zatem widać, X-E1 wyjątkowo tani nie jest, warto jednak wziąć pod uwagę fakt, że oferowany w zestawie z nim obiektyw jest jaśniejszy niż konstrukcje dołączane do aparatów Olympusa czy Sony.
Podsumowując, naszym zdaniem Fujifilm X-E1 to aparat zdecydowanie godny uwagi. To, co jest w stanie zaoferować użytkownikowi wraz z ciekawie rozwijającym się systemem obiektywów, czyni go interesującą pozycją spośród dostępnych obecnie na rynku bezlusterkowców.
Na zakończenie wyliczamy najważniejsze zalety i wady Fujifilm X-E1.
Zalety:
- solidna obudowa,
- klasyczny wygląd starego aparatu analogowego,
- spora liczba funkcjonalnych przycisków na obudowie,
- rozbudowane menu,
- wygodna obsługa,
- bardzo funkcjonalne podręczne menu,
- wygodne pokrętło szybkości migawki i kompensacji ekspozycji,
- regulacja przysłony pierścieniem z poziomu obiektywu,
- rewelacyjna jakość obrazu w formacie JPEG praktycznie w całym zakresie czułości,
- bardzo dobra jakość obrazów RAW,
- niskie szumy dające użyteczny zakres czułości nawet do ISO 25600 w przypadku JPEG-ów,
- zakres tonalny na dobrym poziomie,
- bardzo wysoka rozdzielczość uzyskiwanych obrazów,
- dobre osiągi trybu seryjnego,
- obecność gorącej stopki,
- balans bieli wg skali Kelwina.
Wady:
- stosunkowo słaba celność AF,
- niezbyt szybki AF,
- brak funkcji focus-peaking,
- brak możliwości wygodnego przesuwania widoku powiększonego kadru w trybie MF,
- resetowanie położenia ostrości w trybie MF po wejściu do trybu przeglądania zdjęć,
- resetowanie pośrednich wartości czasów naświetlania (np. 1/50 s) po wejściu do trybu przeglądania zdjęć,
- brak natywnej czułości ISO 100,
- wizjer elektroniczny: smużenie obrazu i brak jego płynności przy słabym oświetleniu,
- przeciętne wyniki odwzorowania kolorów,
- problemy z automatycznym balansem bieli przy świetle żarowym,
- mało rozbudowany tryb filmowania.
Zdjęcia przykładowe