Canon EF-S 18-55 mm f/3.5-5.6 IS II - test obiektywu
4. Rozdzielczość obrazu
Zobaczmy na początek jak Canon EF-S 18–55 mm f/3.5–5.6 IS II poczyna sobie w centrum kadru.
Obraz jest bardzo podobny do tego, co widzieliśmy u poprzednika. Jakość obrazu jest najlepsza dla najkrótszej ogniskowej i spada wraz z jej wydłużaniem. Ważne jest jednak to, że na maksymalnym otworze względnym, nawet dla maksymalnej ogniskowej, produkowane obrazy są użyteczne. Obiektyw oczywiście nie notuje rekordów rozdzielczości i maksymalne wyniki, do których dociera są na poziomie 47 lpmm. Trudno jednak oczekiwać rekordów od wykonanego z tworzyw sztucznych „kita”, dodawanego praktycznie gratis do najprostszych lustrzanek.
Zobaczmy teraz, jak wygląda zachowanie na brzegu kadru.
Znów ogólny obraz jest bardzo podobny do tego, co widzieliśmy u poprzednika, tyle że wyniki, po zastosowaniu odpowiednich przeliczników, wydają się być nawet odrobinę gorsze. Różnica jest jednak na poziomie takim, za który spokojnie może odpowiadać rozrzut jakości pomiędzy poszczególnymi egzemplarzami. Rozrzut w zasadzie nieunikniony w tej klasie jakościowo-cenowej.
Zachowanie na brzegu kadru jest wiec w miarę równe, choć swoimi wynikami nie rzuca nas na kolana. Okolice maksymalnego otworu względnego nie są w pełni użyteczne dla żadnej ogniskowej. Przymknięcie przysłony o około 1 EV powoduje, że zbliżamy się do tej przyzwoitości. Nigdzie jednak obiektyw nie osiąga wyników dobrych, bo w najlepszym przypadku zbliżamy się tylko do poziomu 36 lpmm.
Na zakończenie, tradycyjnie już prezentujemy wycinki centrum naszej tablicy testowej pobrane z plików JPEG zapisywanych równolegle z RAW-ami.