Canon EF 40 mm f/2.8 STM - test obiektywu
4. Rozdzielczość obrazu
Rzućmy okiem na poniższy wykres, żeby ocenić jak testowany obiektyw wypada w centrum kadru, na brzegu matrycy APS-C oraz na brzegu pełnej klatki.
Jeśli chodzi o zachowanie w centrum kadru, to możemy się o nim wypowiadać w samych superlatywach. Na maksymalnym otworze względnym testowany obiektyw osiąga 34 lpmm, a więc wynik gwarantujący ostre i użyteczne zdjęcia. Maksimum możliwości Canon 2.8/40 osiąga na przysłonach f/4.0 i f/5.6, gdzie dociera do wartości prawie 45 lpmm. Jest to wynik bardzo dobry, można nawet napisać świetny, jeśli weźmiemy pod uwagę, że mamy do czynienia z obiektywem typu „naleśnik”, a te przecież nigdy nie notują rekordów rozdzielczości.
Żadnych zastrzeżeń nie możemy też mieć do zachowania na brzegu matrycy APS-C. Na maksymalnym otworze względnym, co prawda, formalnie nie mamy osiągniętej wartości 30 lpmm, ale jeśli uwzględnimy błędy pomiarowe, możemy napisać, że nawet tam obiektyw spełnia nasze kryteria użyteczności. Przymykanie pomaga w polepszeniu jakości obrazu, ale niezbyt efektywnie. Wyniki nie rzucają tutaj na kolana, ale są na pewno dobre.
Piętą Achillesową „naleśników” jest najczęściej zachowanie na brzegu pełnej klatki. Biorąc to pod uwagę, Canona 2.8/40 nie możemy oceniać źle. Maksymalny otwór względny nie jest może w pełni użyteczny, ale tak naprawdę niewiele mu do tego brakuje. Przymknięcie przysłony o jedną działkę, powoduje że obraz robi się w pełni przyzwoity. Martwi tylko trochę fakt, że dalsze przymykanie przysłony nie powoduje dalszego polepszania jakości obrazu i w szerokim zakresie przysłon od f/4.0 do f/11 mamy wyniki na przyzwoitym, ale tylko przyzwoitym, poziomie 30–32 lpmm.
Podsumowując, jesteśmy mile zaskoczeni osiągami Canona 2.8/40. Zdecydowanie bardziej zachowuje się on jak typowa „stałka”, nie pokazując jakoś bardzo wyraźnie typowych słabości „naleśników”.