Sony Alpha DSLR-A100 - test aparatu
2. Wygląd, obudowa i ergonomia
Korpus aparatu dobrze leży w dłoni, głównie dzięki sporemu gripowi oraz "normalnym" rozmiarom samego body (konkurenci w tej klasie, tacy jak Canon 350D/400D czy Olympus E-400 są wyraźnie mniejsi). Niestety obudowa wykonana jest z plastiku, który do najwybitniejszych nie należy. Do jej wykończenia wykorzystano gumę, którą pokryto grip, dzięki czemu aparat dosyć pewnie się trzyma. Szkoda, że w tej klasie sprzętu producent nie postawił na żadne wzmocnienia czy uszczelnienia obudowy, tak jakby amatorzy, do których skierowana jest lustrzanka, nie robili zdjęć w trudnych warunkach. Tym bardziej, że nie wiadomo kiedy Sony pokusi się o wypuszczenie korpusu wyższej klasy, przeznaczonego dla użytkowników półprofesjonalnych. Choć, żeby być uczciwym trzeba przyznać, iż kładąc Alfę obok Canona 350D czy 400D, to ona sprawia
wrażenie sprzętu z wyższej półki. Z drugiej strony porównanie z Nikonem D80, wypadnie w tej kategorii na jej
niekorzyść.
Alfa odziedziczyła po Minolcie bagnet obiektywowy, dzięki czemu do nowej lustrzanki Sony możemy podczepić obiektywy tej firmy oraz starsze szkła sygnowane nazwą Minolta (lub Konica-Minolta). Używać również możemy obiektywów niezależnych producentów. Dzięki temu ewentualny użytkownik tego systemu ma bardzo szeroki wybór wśród obiektywów. Tym bardziej, że przy zakupie dodatkowej przejściówki, możemy posiłkować się także obiektywami na gwincie M42. Warto jednak wtedy pamiętać o odblokowaniu pewnej funkcji w menu, bo jeśli tego nie zrobimy, aparat nie rozpozna obiektywu bez styków, blokując możliwość wykonania zdjęcia i wyświetlając komunikat: BRAK OBIEKTYWU.
Przyciski i manipulatory
Aby sprawnie obsługiwać Alfę, należy dobrze poznać i zapamiętać funkcje umieszczone na dwóch kołach nastaw usadowionych na korpusie. Nie jest to jednak żadnym problemem. Użytkownicy cyfrowych Dynaksów oswoją się z Alfą błyskawicznie, a nawet użytkownicy korpusów innych producentów dość szybko połapią się w obsłudze Sony.
Pierwsze ważne koło nastaw znajduje się po lewej stronie aparatu. Nim obsługujemy najważniejsze funkcje potrzebne podczas ekspozycji:
|
Po prawej stronie body, umieszczono standartowe koło nastaw, na którym odnajdziemy następujące pozycje:
|
Tuż obok znajdziemy, standartowo już, przycisk wyboru trybu fotografowania (samowyzwalacz/tryb seryjny), nieco wyżej spust migawki oraz pokrętło nastaw. Warto tutaj dodać, że
samowyzwalacz zrealizowano na dwa różne sposoby. Pierwszy,
oznaczony symbolem 2 sek., to nic innego jak wstępne podnoszenie lustra. Po naciśnięciu spustu migawki najpierw podnoszone jest lustro, a potem przez dwie sekundy nie dzieje się nic, po czym aparat wyzwala migawkę. Opcja oznaczona znakiem 10 sek., to już klasyczny samowyzwalacz z sygnalizacją dźwiękową i świetlną, w której, po 10cio sekundowej zwłoce, w jednej chwili podnoszone jest lustro i wyzwalana migawka.
Patrząc na korpus tej lustrzanki od przodu dostrzeżemy po prawej stronie suwak przełączający ogniskowanie obiektywu pomiędzy AF a MF. Rozwiązanie to odziedziczono po aparatach Minolty i obce jest ono użytkownikom na przykład Canonów, choć właściciele Nikonów i Pentaxów będą czuli się z nim
swojsko.
Po lewej stronie bagnetu dostrzeżemy niewielki guziczek nie oznaczony żadnym podpisem. Służy on do przymknięcia przysłony do ustalonej wartości, tak by w wizjerze można było ocenić faktyczną głębię ostrości przed wykonaniem fotografii.
Dzięki umieszczeniu praktycznie wszystkich "podręcznych" funkcji w pokrętłach, otrzymano przejrzysty układ kilku przycisków na tylnej ściance obudowy:
- przycisk POWER (lewy górny róg),
- cztery przyciski po lewej stronie wyświetlacza LCD:
- MENU,
- tryb pracy wyświetlacza (wł./wył./duże litery/małe litery),
- kosz,
- podgląd zdjęć,
- korekcja ekspozycji AV
- AEL,
- pokrętło nawigacyjne,
- redukcja drgań (wł./wył.).
Rozmieszczenie przycisków w aparacie Sony zapewnia jego ergonomiczną i szybką obsługę, pod warunkiem, że zapamiętamy konfigurację pokręteł i odpowiadające im funkcje.
Wyświetlacz LCD
Zastosowanie dużego, 2.5 calowego wyświetlacza LCD o rozdzielczości 230 000 punktów (960 x 240 pikseli), znacząco poprawiło wygodę obsługi aparatu. Ekran dobrze się sprawuje również przy pracy pod słońce. Warto zaznaczyć, iż tak duży panel LCD nie odbił się negatywnie na czasie pracy aparatu.
Wizjer optyczny
Wizjer optyczny zastosowany w Sony A100, pokrywa 95% pola widzenia i daje powiększenie 0.83x (przy ogniskowej 50 mm i ognisku ustawionym na nieskończoność). Posiada on korekcję dioptrii w zakresie -2.5 do +1.0. Nie należy on do najwyższych w swojej klasie i w tej kategorii przegra porównanie na przykład z Nikonem D80.
W wizjerze wyświetlane są następujące parametry:
- pola autofokusa,
- czas ekspozycji,
- przysłona,
- korekcja ekspozycji (na osi EV),
- skala drgań aparatu (przy włączonej funkcji redukcji drgań),
- kontrolka niebezpieczeństwa poruszonych zdjęć,
- ilość zdjęć do zapełnienia karty,
- sposób ogniskowania,
- AEL, lampa błyskowa, szybka synchronizacja, bezprzewodowe sterowanie błyskiem, korekcja siły błysku lampy (jeśli włączone),
Wbudowana lampa błyskowa
Lampa błyskowa zintegrowana z aparatem posiada liczbę przewodnią 12 (dla czułości ISO 100) i zamocowana jest na stopce, która dosyć wysoko podnosi się ponad aparat (dzięki temu obiektywy nie przysłaniają strumienia błysku flesza).
Czas synchronizacji z lampą wynosi 1/125 s. z włączoną funkcją redukcji drgań (SuperStady Shoot) lub 1/160 s. po jej wyłączeniu. Tutaj Sony wyraźnie odstaje od konkurencji. Po Konice-Minolcie, Sony odziedziczyła również gorącą stopkę, dzięki czemu zamocujemy na niej lampy błyskowe obu firm.
Ponadto nowe lampy (HVL-F56AM i HVL-F36AM) posiadają funkcję odpalenia bezprzewodowego. Dzięki niej po zakupieniu jednej z powyższych lamp (lub ich pierwowzoru, czyli Minolty HS5600) mamy możliwość zaaranżowania prostego i taniego studia fotograficznego. Nie musimy dokupywać w tym celu żadnego urządzenia które będzie nadzorowało i synchronizowało te lampy (w systemie Canon specjalny transmiter kosztuje ok. 800 zł), gdyż funkcję tę spełnia wbudowana w korpus lampa. Komunikuje się ona z innymi poprzez serię bardzo krótkich przedbłysków, które stanowią zakodowaną informację (można to porównać do alfabetu Morse'a).
Dzięki temu, że czas wyzwolenia lampy zakodowany jest przez przedbłysk, możliwe jest użycie zewnętrznej lampy (lub kilku lamp) przy dowolnym czasie ekspozycji (system HSS: High-Speed Synch). Nawet 1/4000 s. wykonamy zdjęcie zewnętrzną lampą (coś o czym konkurencja może tylko pomarzyć) a korekcja błysku następuje z poziomu body.
W ten sposób po zakupie dodatkowej lampy jesteśmy w stanie znacząco rozszerzyć możliwości tego korpusu.
Gniazda i złącza
W A100, do przechowywania zdjęć służą karty Compact Flash, których gniazdo znajdziemy po prawej stronie. Ciekawostką jest fakt, iż w komplecie z aparatem dostajemy specjalny adapter, który umożliwia zapis zdjęć na kartach Memory Stick Duo. Zdjęcia możemy również bezpośrednio transferować z aparatu do komputera za pomocą gniazda USB 2.0 (za pomocą tego samego gniazda aparat możemy podłączyć bezpośrednio do drukarki i wydrukować zdjęcie dzięki opcji PictBridge).
Ponadto aparat ten wyposażony jest w wejście na zasilacz (nie jest on dostarczany w zestawie) oraz wyjście na wężyk. Jest to trzy-pinowe złącze (również zaczerpnięte z aparatów K-M). Jeśli po zakupie aparatu nie stać nas na wydatek kilkuset złotych na oryginalny wężyk z logo Sony, możemy sami sobie skonstruować w pełni funkcjonalny zdalny wyzwalacz. Jak wspomniałem, gniazdo na pilot posiada 3 piny ułożone poziomo (zobaczymy je po odchyleniu klapki z napisem REMOTE). Jeśli zewrzemy lewy i środkowy pin nastąpi ogniskowanie, natomiast zwarcie wszystkich trzech pinów ogniskuje i wyzwala migawkę. Ta wiedza pozwoli na skonstruowanie własnego pilota z dowolnie długim przewodem, a jego koszt będzie niewielki.
Zasilanie
Aparat zasilany jest baterią litowo-jonową NP-FM55H o pojemności 1600 mAh. Wg producenta wystarcza ona na 750 zdjęć (zgodnie ze standardem CIPA). Zmierzona przez nas wydajność wyniosła 1100 zdjęć (głównie bez lampy). Czas ładowania akumulatorka zmierzony przez nas to 3h 40m (u konkurencji jest on zazwyczaj o godzinę krótszy). Można podsumować, że długa żywotność baterii okupiona jest długim ładowaniem, ale myślimy, że nie można tego uznać za jakąś poważną wadę.
Redukcja drgań
System antywstrząsowy Super SteadyShot Sony jest kolejną funkcją odziedziczoną po Dynaxach. Polega on na wykrywaniu drgań korpusu i wprawianiu matrycy w odpowiednie przeciwdrgania.
Aby sprawdzić jak radzi sobie ten system w praktyce, wykonaliśmy serię zdjęć scenki przy różnych czasach ekspozycji, na przemian włączając i wyłączając redukcję drgań. W tym momencie używany był obiektyw 18-70 mm z ogniskową ustawioną na 70 mm i przy przysłonie f/5.6.
Staraliśmy się wykonywać fotografie "z ręki" wtedy, gdy wskaźnik poruszenia (wyświetlający się w wizjerze) wskazywał jak najmniejsze drgania korpusu. Okazało się, że zadowalającej jakości zdjęcia przy tej ogniskowej można uzyskać nawet przy czasie 1/15 s. Wynik ten można uznać za bardzo dobry, biorąc pod uwagę fakt, że przy ogniskowej 70 mm, aby mieć gwarancję wykonania poprawnych zdjęć bez stabilizacji, trzeba używać czasów na poziomie 1/100 s.
Poniżej prezentujemy wycinki w skali 1:1 z środkowej części kadru:
Eksp. | Redukcja drgań wyłączona | Redukcja drgań włączona |
1/60s. | ||
1/30s. | ||
1/15s. | ||
1/13s. |
Czyszcenie matrycy
Gdy na chipie CCD osiądą pyłki kurzu, mogą one pojawić się na zdjęciach i być szczególnie widoczne na ujęciach gładkich powierzchni wykonanych przy małym otworze względnym. Aby bezinwazyjnie oczyścić sensor, należy zastosować funkcję czyszczenia. Polega ona na wprawieniu matrycy w drgania o bardzo wysokiej częstotliwości, w wyniku czego drobinki kurzu i pyłu zostają "strzepnięte" z jej powierzchni. Po tej operacji (która trwa dołownie sekundę) lusto zostaje podniesione. Należy wtedy odkręcić obiektyw i usunąć pozostałe w korpusie drobinki za pomocą gruszki. Po całej operacji wyłączamy aparat. Po ponownym włączeniu jest on gotowy do pracy.
Nie przebadalismy na ile ten mechanizm jest skuteczny, gdyż pomimo dwóch tygodni wykorzystywania aparatu nie dostrzegliśmy większej ilości kurzu na matrycy. Jednocześnie nie mogliśmy specjalnie zabrudzić matrycy, gdyż testowany sprzęt musimy oddać w pełni sprawny.
Faktem jednak jest, że funkcja ta na pewno nie zaszkodzi i o ile nie usunie całkowicie kurzu, to ułatwi samodzielne i szybkie wyczyszczenie matrycy.