Panasonic Lumix DMC-LX100 - test aparatu
7. Podsumowanie
Dotarliśmy do końca formalnego opisu poszczególnych kategorii, w których aparat podlegał testom. Pora zatem na podsumowanie wrażeń z użytkowania i uzyskanych wyników.
Spójrzmy, jak Panasonic DMC-LX100 prezentuje się na tle konkurencji w kategorii ceny; dane pozyskaliśmy z serwisu ceneo.pl (aktualne na początek grudnia 2014 r.):
- Panasonic DMC-LX100 – 3689 zł,
- Canon PowerShot G1 X Mark II (zestaw z wizjerem) – 3749 zł,
- Sony Cyber-Shot RX100 III – 3169 zł.
Po pierwsze – należy odpowiedzieć na pytanie, czy użytkownik LX7 powinien być zainteresowany wymianą aparatu na nowszy model. W tym miejscu należy podkreślić, że trudno uznać model LX100 za następcę LX7 – to jednak zupełnie inna klasa sprzętu. Czyżby Panasonic postanowił zaatakować niszę rynkową do tej pory zarezerwowaną dla produktu Fuji (zwróćmy wagę na podobieństwo nazw opisywanego modelu z serią Fuji X100)? Duża matryca i standardowy zakres zoomu wraz z dużym otworem względnym to niezła gratka dla bardziej zaawansowanych fotografów.
Budowa i funkcjonalność
Aparat jest solidny i skonstruowany z myślą o rozbudowie. Możliwość użycia dodatkowej lampy błyskowej czy z pozoru prozaicznego nakręcanego na obiektyw filtru mogą znacząco podnieść jakość pracy z tym modelem w specyficznych warunkach. Aparat obsługuje się sprawnie i szybko. To zasługa dedykowanych pierścieni przysłony oraz czasów migawki. Także dostęp do dodatkowego pierścienia ostrości i koła korekty ekspozycji powinien być dobrze odebrany przez użytkowników. Ten obraz dopełniają spore możliwości konfiguracyjne. Musimy przyznać, że pod tym względem aparat należy do czołówki zaawansowanych kompaktów.
Dla osób oczekujących automatycznego działania mamy pozytywną wiadomość: producent nie zapomniał o nich – i zaopatrzył model w specjalny przycisk iA. Aparat w tym trybie przejmuje całkowicie sterowanie nad procesem tworzenia zdjęć i - co ważne – robi to bardzo dobrze.
Dużo dobrego można mówić o funkcji bracketingu, którego możliwości konfiguracyjne dorównują najlepszym lustrzankom. To bardzo dobra wiadomość, która zapewne przypadnie do gustu osobom zamiłowanym w wykorzystywaniu techniki HDR – sam aparat dość słabo sobie z nią radzi.
Aparat ma bardzo rozbudowany system sterowania tworzeniem plików JPEG. Jeśli idzie o ciekawsze opcje, wystarczy wspomnieć sterowanie krzywymi tonalnymi niezależnie dla jasnych i ciemnych partii, a także nastawy i.Dynamika oraz i.Rozdzielczość. Poprawne z nich korzystanie może spowodować, że w większości typowych zastosowań format RAW będzie niepotrzebny.
LX100 potrafi w ponadprzeciętny sposób nagrywać filmy. Chodzi tu przede wszystkim o możliwość tworzenia materiału 4K, którego jakość jest tak wysoka, że bez problemu możemy wydzielić poszczególne jego klatki i traktować jako zwykłe fotografie. Ale filmowanie to także tworzenie sekwencji poklatkowych czy filmów animowanych – pod tym względem aparat zaskoczy niejednego amatora. Zawodowcy raczej nie zainteresują się tym aparatem z uwagi na brak możliwości podpięcia zewnętrznego mikrofonu czy rekordera HDMI. Trudno jednak dziwić się producentowi – gdyby dodał wspomniane funkcje, ten mały aparacik byłby silną konkurencją dla modelu GH4.
Optyka
Już od samego początku aparat zaskakuje specyfiką obiektywu. Zakres 24–75 mm jest typowy do codziennego użytku. Także niskie wartości przysłony w połączeniu z dużą matrycą dają nadzieję na łatwą separację fotografowanego motywu od tła. Tak jest w istocie – aparat zachowuje się jak mała lustrzanka.
Pomiary zdolności rozdzielczej wskazały bardzo równą pracę obiektywu pomiędzy jego centrum a brzegiem. Wyniki dochodzące do 1700 linii na wysokość kadru są bardzo dobre, gdy weźmiemy pod uwagę rozdzielczość matrycy. Także dużo dobrego trzeba powiedzieć o kontrolowaniu aberracji. Tu konstruktorzy stanęli na wysokości zadania. Tak samo pochwalić powinniśmy stosunkowo niską winietę generowaną przez obiektyw. Co prawda największa jej wartość wynosi −1.4 EV, ale dotyczy ona jedynie przysłony f/1.7 – wystarczy domknąć przysłonę do f/2.8, by móc zapomnieć o tej wadzie. Dystorsja mocno przeszkadza jedynie przy szerokim kącie. Wartość −12% zakrzywienia beczkowego może wydawać się wyjątkowo duża, należy jednak pamiętać, że celem konstruktorów było zachowanie niewielkich gabarytów obiektywu. Z drugiej strony takie zachowanie nie jest niczym dziwnym – konkurenci także na tym polu zdają się polegać na cyfrowej korekcie obrazu. Zastrzeżenia można mieć także do poziomu aberracji komatycznej – obraz w rogu jest zauważalnie zniekształcony. Ta wada wraz z wyraźnym astygmatyzmem są głównymi winowajcami spadku jakości obrazu przy szeroko otwartej przysłonie.
Na koniec musimy odnieść się do zachowania obiektywu przy ocenie odblasków. Niestety, tu nie jest najlepiej – na zdjęciach pojawiają się mocno widoczne artefakty i przebarwienia, gdy w kadrze znajdzie się bardzo silne źródło światła. To zła wiadomość dla fotografów scen nocnego miasta.
Matryca
Osoby fotografujące w formacie JPEG powinny być bardzo zadowolone z użytkowania tego aparatu. Jakość zdjęć trzyma wysoki poziom, pod warunkiem że nie będziemy pracować na maksymalnej czułości ISO. Automatyczny balans bieli prawidłowo oddaje kolory w większości scen, pod warunkiem, że nie jest to zacienienie.
Choć na wykresie charakterystyki szumu plików RAW nie widać znaczących manipulacji danymi z matrycy, nie można tego powiedzieć o teście darków. Pokazują one, że producent zdecydował się na cyfrową obróbkę danych. Z jednej strony to zadziwia, z drugiej jednak wskazuje, że umieszczenie sporego sensora w małym opakowaniu komplikuje prawidłowe odprowadzanie ciepła. Niezależnie od tego, jakie były motywy działania konstruktorów – takie rozwiązanie nie podoba się nam. Ciekawym i znanym z innych produktów Panasonika rozwiązaniem jest możliwość sczytywania danych z matrycy w wielu formatach kadru. Funkcja ta stanowi bardzo interesujący dodatek, a dedykowany przełącznik na obiektywie zyskuje rangę udogodnienia.
Ocena końcowa
Najsilniejszą stroną aparatu DMC-LX100 jest jakość tworzonych przezeń plików JPEG. Wraz z obiektywem, który zachowuje się bardzo dobrze, z uzyskiwaniem płytkiej głębi ostrości, a co za tym idzie – separacją fotografowanego motywu od tła, użytkownik dostaje do rąk solidne narzędzie, które daleko wychodzi poza potrzeby amatora. Takie intencje producenta widać też po samym sterowaniu aparatem – zastąpienie typowego koła trybów odrębnymi pierścieniami czasu migawki i przysłony przypomina dawne czasy aparatów manualnych. Zapewne takie podejście spodoba się bardziej świadomym fotografom.
Model LX100 bardzo przypadł nam do gustu. Zdecydowanie częściej uwodził nas swoimi możliwościami niż zasmucał ograniczeniami. Widać, że producent starał się zaspokoić różnorakie gusta fotografów. Uznajemy, że Panasonic Lumix DMC-LX100 w pełni zasługuje na uzyskanie tytułu „Wybór redakcji Optyczne.pl”:
Na zakończenie prezentujemy listę najważniejszych zalet i wad testowanego aparatu:
Zalety:
- solidna, mała i poręczna obudowa,
- dobra rozdzielczość obrazu w całym zakresie ogniskowych,
- dedykowany pierścień przysłony,
- dedykowane koło nastaw czasu migawki i korekty ekspozycji,
- użyteczny zakres ogniskowych,
- jasny obiektyw w całym zakresie ogniskowych,
- elektroniczna migawka od 1/16000 s,
- mała aberracja chromatyczna,
- ładny wygląd obrazów pozaogniskowych,
- umiarkowana jak na te parametry winieta,
- wygodna i intuicyjna obsługa,
- ciekawy zestaw filtrów cyfrowych,
- duży i czytelny ekran LCD,
- celny i szybki autofokus,
- funkcjonalne opcje filmowania w jakości 4K oraz Full HD,
- bardzo dobra jakość obrazu w trybie RAW,
- dobre wyniki seryjnego trybu migawki,
- rozbudowana funkcja bracketingu,
- gniazdo HDMI,
- gorąca stopka,
- dobrej jakości wizjer elektroniczny,
- możliwość podłączenia opcjonalnego zewnętrznego zasilacza,
- dobra pojemność akumulatora,
- łączność WiFi oraz NFC.
Wady:
- modyfikowanie plików RAW,
- dość intensywne odszumianie JPEG-ów dla wysokiej czułości,
- bardzo duża dystorsja dla ogniskowej 24 mm na plikach RAW,
- wyraźne odblaski przy pracy pod ostre światło,
- kiepskie darki,
- brak możliwości ładowania przez port USB.