Panasonic G X VARIO 12-35 mm f/2.8 ASPH. P.O.I.S - test obiektywu
4. Rozdzielczość obrazu
Zobaczmy więc jak na tym tle prezentują się osiągi testowanego obiektywu. Poniższy wykres prezentuje jego zachowanie w centrum kadru.
Trudno tutaj znaleźć jakikolwiek powód do narzekań. Od przysłony f/4.0 obiektyw jest idealnie równy i poszczególne ogniskowe są od siebie nierozróżnialne (w granicach błędów pomiarowych). Co więcej, na owym f/4.0 mamy MTF-y podchodzące pod 80 lpmm, a więc niewiele gorsze od uzyskiwanych przez najlepsze „stałki”, a jednocześnie wyższe od tych jakie notują obiektywy typu „naleśnik”. Różnice pomiędzy ogniskowymi występują tylko na maksymalnym otworze względnym – najgorszy wynik mamy dla 12 mm, a najlepszy dla 23 mm. Na szczęście, nawet ten najgorszy rezultat jest dobry i znajduje się bezpiecznie powyżej poziomu przyzwoitości. W centrum kadru słabych punktów testowanego Panasonika więc nie znaleźliśmy. Duże brawa!
Sprawdźmy teraz czy jakieś słabe strony obiektywu znajdziemy na brzegu kadru.
Rzut okiem na wykres pokazuje, że jeden słaby punkt jest. To kombinacja maksymalnego otworu względnego i ogniskowej 35 mm. Uzyskany tam wynik jest ciut poniżej ustalonego przez nas poziomu przyzwoitości. Na szczęście, na pozostałych ogniskowych sytuacja jest lepsza, a wyniki nawet na f/2.8 potrafią przekraczać 50 lpmm. Przymknięcie obiektywu do przysłony f/4.0 sprowadza wszystkie ogniskowe do wysokiego poziomu w okolicach 60 lpmm, a więc daje nam obraz dobrej jakości.
Warto zwrócić uwagę ile zyskujemy przechodząc do Panasonika 12–35 mm z jakiegoś bardziej typowego obiektywu kitowego np. Panasonika G X VARIO PZ 14–42 mm f/3.5–5.6 ASPH. P.O.I.S. Ten ostatni, w centrum kadru, na najlepszej ogniskowej ledwo przekraczał 60 lpmm, a na brzegu nigdzie nie osiągał poziomu powyżej 50 lpmm. Zysk jest więc ogromny.
Na zakończenie, tradycyjnie już, prezentujemy wycinki zdjęć naszej tablicy testowej pobrane z plików JPEG zapisywanych równolegle z RAW-ami użytymi do powyższej analizy.