Canon EOS 1D X Mark III - test trybu filmowego
1. Wstęp
Pierwszą filmującą „jedynką” był model EOS 1D Mark IV. W porównaniu do innych modeli z tamtego okresu, jak choćby EOS 5D Mark II, EOS 7D czy korpusy amatorskie, oferował on głównie nieco większy zakres użytecznych czułości. Kolejny model, EOS 1D X, doczekał się osobnego filmowego odgałęzienia oznaczonego jako 1D C. Ten ostatni był pierwszym w historii aparatem fotograficznym oferującym wewnętrzny zapis filmów w 4K. Niestety monstrualna cena sprawiła, że w pierwszych latach swojej obecności na rynku nie skusiło się nań zbyt wielu filmowców. Kolejna „jedynka” – 1D X Mark II, była z kolei pierwszym aparatem w historii oferującym wewnętrzny zapis materiału 4K w 50/60 kl/s, do tego z dobrze działającym autofokusem. Niestety robił to z cropem powodującym, że efektywny rozmiar matrycy był mniej więcej wielkości APS-C. Krytykowany był także za archaiczny kodek Motion JPEG stosowany w 4K. Twórcy EOS-a 1D X Mark III ewidentnie przychylili ucha malkonentom, bowiem tym razem kodeki są nowoczesne, cropa nie ma, a do tego mamy możliwość wewnętrznego nagrywania w RAW-ach o rozdzielczości 5.5 K z szybkością do 60 kl/s. To wszystko powoduje, że pod kątem filmowym nowej „jedynce” bliżej do profesjonalnych kamer typu C500 Mark II, niż amatorskich lustrzanek i bezlusterkowców.
Spójrzmy zatem, jak ten aparat poradzi sobie w naszym teście trybu filmowego.
Aparat do testu wypożyczyła firma Canon Polska, za co serdecznie dziękujemy.