Sony DSC-H5 - test aparatu
4. Optyka
Rozdzielczość obrazu
Rozdzielczość obrazu w centrum, wyrażona w liniach na wysokość obrazka (LW/PH), w zależności od przysłony przedstawia wykres poniżej.
H5 osiąga bardzo dobrą rozdzielczość przy najszerszym kącie
dla maksymalnie otwartej przysłony. Wartość aż 1800 LW/PH nie pojawia
się u najsilniejszej konkurencji, czyli Panasonica FZ30 czy Canona S3. Bardzo dobre wyniki przy
maksymalnej przysłonie H5 utrzymuje do ogniskowej 300 mm.
Potem jest podobnie jak u Canona i Panasonica. Przy przysłonie
f/8.0 zdecydowanie wygrywa FZ30, który nie spada poniżej 1400 LW/PH.
Na brzegu sytuacja nie wygląda już tak klarownie. Rozdzielczość
u Sony rozlatuje się w zależności od ogniskowej. Widać jednak, że
przy ogniskowych 36 i 145 mm H5 wypada nieco lepiej niż Canon S3,
w okolicach 300 mm zrównuje się z nim, a przy 430 mm wypada od niego
zdecydowanie gorzej (mimo różnicy w wielkości matrycy). Porównanie z Panasoniciem FZ30 prowadzi
do analogicznych wniosków.
Dla ogniskowej 36 mm obiektyw Sony H5 wypada więc bardzo dobrze w porównaniu do FZ30 i S3. W środku zakresu reprezentuje średni poziom, natomiast dla skrajnego tele, notuje wyniki gorsze od konkurencji.
Aberracja chromatyczna
Aberrację chromatyczną można, szczególnie na krańcach zakresu ogniskowych, określić jednym słowem: tragedia! Jest tutaj jeszcze gorzej niż np. dla Canona S3. Dla 36 mm aberracja trzyma sie na stałym i dużym poziomie 0.18%. Dla 430 mm jest jeszcze gorzej, bo wzrasta ona wraz z przymykaniem przysłony od 0.22% do 0.27%. Niezbyt ciekawie jest też dla 290 mm, gdzie trzyma się ona poziomu 0.14%. I dopiero dla okolic 145 mm możemy mówić o w miarę poprawnym stopniu korekcji tej wady.
Dystorsja
Wyraźna dystorsja, ale jeszcze na akceptowalnym poziomie sięgającym wartości -2.98%, cechuje obiektyw dla odpowiednika ogniskowej 36 mm. To nieco lepiej niż u FZ30, ale gorzej niż u S3, gdzie osiągnęła ona wartość -2.33%. W pozostałych zakresach zniekształcenia są minimalne i bliskie zeru.
Koma i astygmatyzm
Sony H5 nie ma powodów do wstydu w przypadku komy. Dla najszerszego kąta można mówić o zauważalnym stopniu tej wady. W pozostałych zakresach jest wyraźnie lepiej.
Astygmatyzm przy 36 mm sięga poziomu 14%, przy 145 mm 4%, przy 290 mm 16%,
a przy 430 mm 6%. Pod tym względem testowany aparat ustępuje Canonowi S3. Jednak wyniki H5, w skali bezwzględnej, są i tak akceptowalne dla tej klasy sprzętu i tak trudnej do
wykanania optyki.
Winietowanie
Przy maksymalnie otwartych przesłonach, w całym zakresie ogniskowych, winietowanie utrzymuje się na dobrym poziomie 13.0-15.5% czyli -0.415 - -0.492 wartości przysłony. Po przymknięciu przysłony do f/5.6 winietowanie sięga poziomu 8% (-0.24 f-stop) dla 36 mm, 4% (-0.125 f-stop) dla 145 mm, 9% (-0.285 f-stop) dla 290 mm oraz 14% (-0.425 f-stop) przy 430 mm.
Tutaj znów rzucają się w oczy gorsze własności obiektywu Sony przy 430 mm. Pod względem winietowania przy tej ogniskowej Canon S3 wypadł lepiej. Nieco lepiej H5 radzi sobie z winietowaniem w pozostałych zakresach ogniskowych przy maksymalnie otwartych przysłonach. W porównaniu do Panasonic FZ30, H5 wypada bardzo podobnie.
Odblaski
Obiektyw Sony H5 nie poradził sobie z odblaskami w idalny sposób. Zdjęcia poniżej pokazują, że przy dużej ilości światła mogą pojawiać się duszki. Nie są to jednak artefakty wyraźne.
Autofokus
Problemy z autofokusem nie występują. Aparat ustawia ostrość prawidłowo. Zastrzeżenia można mieć jedynie do szybkości. Zbyt wolny AF może w niektórych momentach nie spełniać naszych oczekiwań.