Canon EOS M10 - test aparatu
4. Rozdzielczość
Rozdzielczość układu jako całości
Używając minimalnie wyostrzonych zdjęć JPEG wyznaczyliśmy rozdzielczość (MTF50) układu aparat plus obiektyw, obliczając ją w programie Imatest. Wartości wyrażone w liniach na wysokość obrazu pozwalają na porównanie z analogicznymi wykresami dla aparatów kompaktowych i ocenę stopnia wyostrzania zastosowanego przez producenta. Zdjęcia pomiarowe zostały wykonane z obiektywem Canon EF-M 15–45 mm f/3.5–6.3 IS STM ustawionym na odpowiednik ogniskowej około 50 mm.
Mimo obecności matrycy o tej samej liczbie pikseli, M10 notuje w tej kategorii niższe rezultaty niż EOS M. Różnica spowodowana jest użyciem innych obiektywów w testach tych modeli. W aktualnym teście użyliśmy kitowego zoomu, z którym aparat jest sprzedawany. EOS-a M natomiast mieliśmy podczas testu w zestawie z dobrym optycznie stałoogniskowym obiektywem EF-M 22 mm f/2 STM i właśnie z nim był testowany. W związku z powyższym przewaga starszego modelu nie powinna dziwić.
Omawiając wyniki otrzymane na JPEG-ach warto tradycyjnie poruszyć kwestię wyostrzania. Jak wygląda sytuacja pod tym względzie w M10, pokazują nam wykresy wygenerowane przez program Imatest, dla jednego z pomiarów.
Powyższe wykresy przedstawiają przebiegi profilu na granicy czerni i bieli oraz funkcji MTF. Nie widać typowych lokalnych ekstremów w przebiegach profilów, które mogły by wskazywać na zastosowanie wyostrzania. Cieszy fakt, że mimo typowo amatorskiego charakteru testowanego aparatu, producent jest konsekwentny w zakresie wyostrzania JPEG-ów. Podobnie jak w lustrzankach Canona, w M10 minimalne ustawienie wyostrzania oznacza w zasadzie jego brak.
Rozdzielczość matrycy
Rozdzielczość matrycy wyznaczamy w oparciu o funkcję MTF50, a pomiarów dokonujemy standardowo na niewyostrzonych plikach RAW, które uprzednio konwertujemy do formatu TIFF przy pomocy programu dcraw. Aby uciec od aberracji optycznych, mierzymy wartości MTF50 tylko dla zakresu przysłon f/4.0–f/16, w którym głównym czynnikiem ograniczającym osiągi obiektywu jest dyfrakcja. Warto również przypomnieć, że na każdej przysłonie wykonujemy od kilkunastu do kilkudziesięciu zdjęć (zarówno z autofokusem, jak i z ręcznym ustawianiem ostrości), po czym wybieramy najlepsze. W tej części testu wykorzystaliśmy trzy obiektywy: Canon EF-M 22 mm f/2 STM, Carl Zeiss Makro-Planar T* 50 mm f/2 ZE oraz Sigma A 35 mm f/1.4 DG HSM. Najwyższe wyniki otrzymane przy pomocy tych obiektywów prezentujemy na poniższym wykresie.
W tej kategorii wyniki EOS-a M10 nieco nas zaskoczyły. Ze względu na tę samą liczbę pikseli co w przypadku EOS-a M, spodziewaliśmy się otrzymać porównywalne rezultaty, ale jak widać na wykresie, M10 pokazuje przewagę nad EOS-em M. Trzeba jednak zaznaczyć, że różnica jest nieznaczna i sięga maksymalnie nieco ponad 3 lpmm. W oczy natomiast rzuca się wyraźna przewaga A5100 nad testowanym bezlusterkowcem Canona. Przypomnijmy, że ten przedstawiciel marki Sony ma na pokładzie matrycę o zauważalnie większej liczbie pikseli, których jest aż 24 miliony. Trzeba też dodać, że wyniki jego testu wskazały na brak filtra antyaliasingowego. A co na ten temat można powiedzieć o matrycy zastosowanej w testowanym Canonie? Spójrzmy na poniższe wykresy, które przedstawiają przebieg profilu na granicy czerni i bieli oraz funkcji MTF dla jednego z pomiarów wykonanych na surowych plikach.
Po pierwsze, różnica w wartości MTF50 dla poszczególnych składowych jest bardzo wyraźna. Dodatkowo widać że dla składowej poziomej odpowiedź funkcji MTF w częstości Nyquista osiąga wartość 33%, podczas gdy dla składowej pionowej jest na znikomym poziomie. Podobnie jak w modelu M zatem, mamy do czynienia z niesymetrycznym filtrem AA, wyraźnie osłabionym (lub nawet zniesionym) w jednym z kierunków. W związku z powyższym, wyraźna przewaga A5100 nad M10 jest zrozumiała. Nie dość że testowany EOS dysponuje mniejszą liczbą pikseli, to dodatkowo zastosowany w nim filtr antyaliasingowy działa normalnie w kierunku pionowym.
Należy jeszcze dodać, że z powodu bardzo wysokiej odpowiedzi w częstości Nyquista, niewykluczone jest również wyostrzanie surowych plików, choć przebieg profilu na granicy czerni i bieli nie wskazuje na to. Ponadto, znaczne osłabienie (lub nawet brak) filtra AA w kierunku poziomym sprawia, że generowane obrazy są narażone na powstanie efektu mory. Przyglądając się zdjęciom tablicy testowej do pomiaru rozdzielczości, zauważyliśmy pojawienie się tego efektu. Odpowiedni przykład prezentujemy poniżej.