Canon PowerShot G5 X - test aparatu
7. Podsumowanie
Dotarliśmy do końca formalnego opisu poszczególnych kategorii, w których aparat podlegał testom. Pora zatem na podsumowanie wrażeń z użytkowania i uzyskanych wyników.
Zaraz po wyjęciu aparatu z pudełka zaskoczył nas jego rozmiar. Gdy przeglądamy specyfikację, wydaje się, że aparat jest stosunkowo duży, a tymczasem mieści się on w dłoni. Ot, model G7 X z innym mocowaniem ekranu i dodanym wizjerem.
Spójrzmy jak Canon PowerShot G5 X prezentuje się na tle konkurencji w kategorii ceny; dane pozyskaliśmy z serwisu ceneo.pl (aktualne na koniec maja 2016 r.):
- Canon PowerShot G5 X – 2749 zł,
- Sony Cyber-Shot RX100 IV – 4290 zł,
- Panasonic Lumix TZ100 – 3179 zł.
Wszystkie wymienione wyżej kompakty mają 1-calową matrycę o rozdzielczości 20 Mpx i wizjery. Oczywiście oglądając z bliska te modele, docenimy kieszonkowość Panasonika i Sony, a także różnicę w jakości wizjerów. Warto też wspomnieć, że jedynie Sony nie posiada dotykowego ekranu. Różnica w cenach jest zasadnicza. Czy zatem cena Canona świadczy o gorszych właściwościach aparatu, czy też może jest po prostu atrakcyjna? Spróbujemy rozstrzygnąć tę kwestię w podsumowaniu poszczególnych kategorii.
Budowa i funkcjonalność
Konstrukcja aparatu jest zwarta i wytrzymała. Wykonanie korpusu daje poczucie solidności, a ergonomię obsługi zapewniają dobrze rozlokowane przyciski, uchwyt przedni oraz podparcie kciuka. Ciekawie wygląda przednia rolka sterująca, umieszczona prostopadle do płaszczyzny korpusu. Za dużą zaletę uznać musimy opcje konfiguracyjne dające możliwość zoptymalizowania obsługi zgodnie z własnymi oczekiwaniami. Ten pozytywny obraz psują doświadczenia z operowania tylnymi elementami sterującymi. Szczególnie w pamięci mamy przypadkowe aktywacje rejestracji filmu.
Menu – typowe dla aparatów lustrzankowych tego producenta – charakteryzuje się czytelnym interfejsem. Kolorowe rozróżnienie poszczególnych grup opcji i brak potrzeby przewijania długich list znakomicie ułatwiają obsługę. Także sterowanie dotykowe, jak i menu Func znakomicie poprawiają komfort obsługi. Szybkość aparatu jest na bardzo dobrym poziomie, korzystanie z menu i przeglądanie zdjęć nie zajmuje dużo czasu. Możemy też szybko wykonywać fotografie, jednak zapis na kartę danych jest swoistą piętą achillesową – praca w serii przy wybranym formacie RAW to słaba strona aparatu.
Autofokus jest celny i stosunkowo szybki, ale tylko gdy oceniamy sceny statyczne. Problemem jest śledzenie, co po części tłumaczyć można pewną niekonsekwencją w zrozumieniu nastaw. Plus stanowi funkcja focus-peaking, a także dotykowy ekran, dzięki któremu możemy wskazywać obszary, na których aparat ma ustawiać ostrość. Musimy przyznać, że korzystanie z tej opcji przynosi dużą frajdę operatorowi.
Aparat dysponuje zestawem ciekawych filtrów, których możemy używać nie tylko podczas fotografowania, ale i filmowania. Brakuje panoram czy fotografii 3D. Opcje konfiguracyjne fotografii HDR nie tyczą się elastyczności zakresu ekspozycji, a jedynie wyboru predefiniowanych efektów przetwarzania danych. Trudno było dostrzec zaletę stosowania tego trybu – w wymagających scenach tryb P radził sobie wybitnie dobrze. Filmy są bardzo dobrej jakości, korzystanie z dedykowanego trybu i możliwość zmian nastaw podczas filmowania jest ciekawym rozwiązaniem. Szkoda, że autofokus pracuje stosunkowo powolnie. Fotografia hybrydowa, tworząca równolegle do zdjęć zapis filmowy, jest ciekawą opcją, z której należy jednak korzystać z rozwagą. Na plus zaliczamy także tryb SCN fotografii gwiazd. Szczególnie dobrze wygląda możliwość tworzenia klipów z użyciem interwałometru wraz z rejestracją łuków gwiazd.
Korzystając z łączności bezprzewodowej, możemy wysłać zdjęcie do telefonu, tabletu bądź komputera. Dzięki WiFi możemy też wydrukować zdjęcia, ale najważniejsza opcja to zdalne wyzwalanie migawki, choć liczba zmienianych parametrów jest niewielka.
Optyka
W Canonie G7 X zastosowano znany z modelu G7 X obiektyw o 4.2-krotnym zoomie optycznym (odpowiednik ogniskowych 24–100 mm) i światłosile f/1.8–2.8. Jasność obiektywu stosunkowo wolno spada wraz ze zwiększaniem ogniskowej, co wraz z dużą jak na kompakt matrycą daje możliwość uzyskiwania niewielkiej głębi ostrości.
Zdolność rozdzielcza obrazu zadowala i – co ważne – jej rozkład w kadrze jest mniej więcej równomierny. Składowa pionowa rozdzielczości jest wyraźnie wyższa od składowej poziomej, co sugeruje, że użyto filtru AA, który jest osłabiony w jednym z kierunków. Z tego powodu wartości średnie i ogólna ostrość obrazu jest niższa. Uniemożliwia to również dokładną ocenę poziomu astygmatyzmu. Niestety, słabą stroną jest kontrolowanie aberracji chromatycznej – szczególnie w formacie RAW używanie krótkiej ogniskowej skutkuje powstawaniem widocznych obwódek kontrastowych obszarów. Słabo wygląda też korekcja aberracji komatycznej. Nie zaskoczyła nas potężna dystorsja na szerokim kącie, spodziewaliśmy się takich wyników, zakładając, że mamy do czynienia ze znaną już nam konstrukcją. Szkoda jednak, że korekcję dystorsji zrzuca się na barki programistów – pamiętajmy, że choć w formacie JPEG nie widzimy tych artefaktów, to ich niwelacja nie jest bezstratna. W teście G7 zademonstrowaliśmy, że samo prostowanie obrazu o wielkości 20 Mpix pozbawia go aż 11 Mpix!
Obrazowanie
Wyniki pomiarów szumu przetwarzania i współczynnika przetwarzania pokazują, że G5 X plasuje się poniżej tego, co oferują konkurenci. Zakres dynamiki dla najniższej dostępnej czułości oraz najwyższej jakości osiąga wartość 8 EV. To stosunkowo wysoki wynik gwarantujący dobrej jakości zdjęcia – ale tylko dla bazowej czułości. Zastosowanie 14-bit przetwarzania nie daje zbyt dużej elastyczności w przetwarzaniu danych. Tracimy też na wielkości plików, których – jak już wcześniej wspomnieliśmy – zapis na kartę pamięci jest bardzo powolny. Szum dochodzący do poziomu 12% (dla kanału luminancji i formatu 24-bitowego) jest typowym zachowaniem – ważne, że nie widzimy dziwnych nieliniowych zachowań podczas pomiaru. Porównanie do Panasonika TZ100 i Sony RX100 IV pokazuje, że w zakresie przetwarzania opisywanemu Canonowi bliżej do konstrukcji Sony. Można powiedzieć, że to równanie w dół.
Algorytmy przetwarzania danych tworzące pliki JPEG działają wyśmienicie, choć szkoda, że wraz z szumem usuwają detal. Ważne, że wygenerowany obraz jest wysokiej jakości – niejeden użytkownik uzna go za świetny, nawet gdy będzie używać wyższych czułości. Ciekawie wygląda pomiar automatyki balansu bieli, który w sytuacji zacienienia czy pochmurnego dnia pokazuje bardzo mały poziom błędu. Nie można tego jednak powiedzieć o świetle żarowym, gdzie ani automatyka, ani dedykowana nastawa nie dają prawidłowego odwzorowania. Szkoda, że nie ma ręcznej możliwości wybrania wartości temperatury.
Ocena końcowa
Canon G5 X to solidna propozycja dla entuzjastów, która oferuje nie tylko dobrą jakość obrazu, ale też sprawny autofokus, a przede wszystkim intuicyjną obsługę. Solidna konstrukcja jest kolejnym atutem, a swoistą skazę na tym obrazie stanowi wielkość elementów sterujących. Gdyby aparat nie był kieszonkowej wielkości, na pewno lepiej by się go obsługiwało.
Opisywanemu aparatowi trudno znaleźć bezpośrednią konkurencję. Oceniając parametry obiektywu i wielkości matrycy, porównać go możemy do Sony RX100 w wersji I i II, ale brakuje im wbudowanych wizjerów. G5 X bliżej do Panasonika TZ100, lecz ten z kolei posiada 10-krotny zoom. Widzimy wyraźnie, że Canon szuka miejsca dość unikalnego dla swojego produktu. I bardzo dobrze, tym bardziej, że cenowo to bardzo atrakcyjna propozycja. Osoby poszukujące ładnego obrazka, aparatu do spokojnej wycieczkowej fotografii będą bardzo zadowolone. Jednak nie jest to model stworzony do łapania ulotnych chwil – składa się na to dość długi start, słaba seria i zawodzący śledzący AF.
Na zakończenie prezentujemy listę najważniejszych zalet i wad testowanego aparatu:
Zalety:
- pierścień sterujący na obiektywie,
- użyteczny zakres ogniskowych,
- dobra rozdzielczość zdjęć JPEG,
- niskie szumy w szerokim zakresie czułości dla zdjęć JPEG,
- niewielkie winietowanie dla dłuższych ogniskowych,
- dobrze kontrolowana aberracja chromatyczna (za wyjątkiem szerokiego kąta),
- wygodna i intuicyjna obsługa,
- uchylny, dotykowy i czytelny ekran LCD,
- ciekawe filtry cyfrowe,
- rozbudowane możliwości personalizacji,
- wygodne w obsłudze i konfigurowalne menu funkcyjne,
- dobrej jakości wizjer elektroniczny,
- łączność WiFi oraz NFC,
- gniazdo HDMI,
- solidna obudowa,
- możliwość zdalnego wyzwolenia migawki.
Wady:
- dość intensywne odszumianie JPEG-ów na najwyższych czułościach,
- potężna dystorsja na najkrótszej ogniskowej,
- stosunkowo duża aberracja chromatyczna dla szerokiego kąta,
- zauważalne winietowanie dla szerokiego kąta,
- nieprzewidywalny układ AF,
- brak personalizacji zapisu JPEG, gdy równolegle tworzony jest plik RAW,
- brak możliwości rejestracji panoram,
- brak trybu fotografii 3D,
- słaba seria przy zapisie plików RAW,
- słaba wydajność akumulatora.