Fujifilm X-A10 - test aparatu
9. Podsumowanie
Budowa, jakość wykonania i funkcjonalność
X-A10 wyglądem nie odbiega od tego, do czego przyzwyczaiła nas seria „A” marki Fujifilm. Obudowę w całości wykonano z tworzyw sztucznych. Większą część przedniego panelu oraz panele boczne pokrywa chropowate, gumowe tworzywo poprawiające uchwyt. Aparat nie posiada uszczelnień.Analogicznie jak w przypadku zaprezentowanego w tym samym czasie X-A3, X-A10 wyposażony został w 3-calowy odchylany ekran LCD, który zapewnia całkiem niezłą jakość obrazu. Ekran ma rozbudowaną funkcjonalność dotykową, za jego pomocą można między innymi wybrać punkt autofokusa czy wykonać zdjęcie. Funkcja ta ułatwia również przeglądanie zdjęć. Dotykowo nie obsłużymy jednak menu ani menu podręcznego, nie jesteśmy w stanie również regulować tym sposobem parametrów ekspozycji. Miłośnikom tzw. „selfie” przypadnie do gustu fakt, że jest on odchylany o 180 stopni w górę, co przy takich zdjęciach zapewnia 100-procentową widoczność kadru.
Tryb filmowania pozwala na rejestrację materiałów Full HD oraz HD (60p, 50p, 24p). Podczas nagrywania możemy regulować parametry ekspozycji a także korzystać z autofokusa. W trybie ostrości manualnej nie działa ani przybliżenie kadru, ani wspomaganie Focus Peaking. Podczas filmowania spotkamy się z niewielkim zawężeniem pola widzenia.
Użytkowanie i ergonomia
Fujifilm X-A10 prezentuje się bardzo przyjemnie dla oka, jednak jest on niewielkich rozmiarów, przez co rękojeść także nie jest duża, a jej profilowanie jest niewielkie. Z tych powodów X-A3 nie leży najwygodniej w męskiej dłoni. Na plus warto dodać, że testowany aparat jest bardzo lekki, więc rękojeść nie przeszkadza aż tak bardzo.Aparat tylko jeden przycisk programowalny na górnej ściance korpusu, zaletą jest natomiast obecność dwóch pokręteł sterujących, w tym jednego wciskanego.
X-A10 oferuje niespotykane w innych modelach tego producenta tryby automatycznego wyzwalania migawki w momencie wykrycia jednej, dwóch, trzech lub czterech twarzy w kadrze. Detekcja twarzy odbywa się szybko i bezbłędnie, w toku testu nie zauważyliśmy żadnych błędów związanych z tą funkcją.
Nawigacja po menu, trybach fotografowania czy wykonanych zdjęciach odbywa się szybko i płynnie, w tym względzie nie mamy do X-A10 żadnych zarzutów. Fujifilm X-A10 nie ma problemów z osiągnięciem deklarowanej szybkości trybu seryjnego. 6 kl/s samo w sobie nie robi co prawda dużego wrażenia, ale w aparacie tej klasy jest jak najbardziej wystarczające.
Skuteczność automatycznego ustawiania ostrości w świetle 5500K oraz 3000K stoi na bardzo wysokim poziomie, aparat w obu warunkach zdeklasował konkurencję. Pozytywnie oceniamy obecność funkcji Focus Peaking oraz przybliżenie w trybie Live View ułatwiające manualne ustawienie ostrości.
Rozdzielczość
Z naszego testu wynikło, że X-A10 posiada asymetryczny filtr dolnoprzepustowy. Z tego powodu na zdjęciach w specyficznych sytuacjach jest widoczny efekt mory.Rozdzielczości przenoszone przez 16-megapikselową matrycę stoją na wysokim poziomie. Surowe zdjęcia nie są poddawane wyostrzaniu. Warto jednak dodać, że przy wykonywaniu zdjęć w formacie JPEG nawet najniższy poziom wyostrzania powoduje dość silne jego działanie.
Balans bieli
Wyniki osiągnięte przez X-A10 ciężko nazwać bardzo złymi lub wybitnie dobrymi – uznalibyśmy je za przeciętne. Aparat dość dobrze radzi sobie w trybie automatycznym. Użycie tego trybu skutkuje otrzymaniem błędu dC na poziomie maksymalnie ok. 12. Testowany bezlusterkowiec nieznacznie przesyca zdjęcia, jednak nie jest to nietypowe zachowanie.
Jakość obrazu JPEG
Nie mamy żadnych zastrzeżeń do jakości zdjęć w formacie JPEG. Fotografie wykonywane X-A10 oddają dużą ilość detali, a zaszumienie obrazu nie jest szczególnie wysokie. Z poziomu oprogramowania aparatu mamy możliwość regulacji intensywności koloru, jasnych oraz ciemnych tonów, wyostrzania, redukcji szumów a także redukcji szumów przy długich czasach ekspozycji.W X-A10 nie zabrakło charakterystycznej dla tego producenta symulacji filmów analogowych. Przykładowe zdjęcia z ich implementacją zamieściliśmy w odpowiednim rozdziale. Dodatkowo, aparat posiada funkcję zdjęć panoramicznych, nie do końca działającą prawidłowo, oraz szereg filtrów artystycznych.
Szumy i jakość RAW
Typowo dla marki Fujifilm, zdjęcia wykonane X-A10 charakteryzują się bardzo niskim zaszumieniem nawet na wyższych czułościach. Procentowa obecność szumu jest porównywalna do X-2. Aparat notuje przewagę około 1 EV nad Olympusem E-PL8 oraz Panasonikiem GX80. Warto wspomnieć, że zdjęcia w formacie RAF można wykonywać w zakresie czułości ISO 200–6400.
Zakres i dynamika tonalna
Dla ISO 200 otrzymujemy zakres tonalny tożsamy z 8.5-bitowym zapisem danych. Biorąc pod uwagę kryterium niskiej jakości obrazu, dla najniższej natywnej czułości mamy do dyspozycji dynamikę na poziomie 12 EV, co oznacza, że X-A10 w pełni wykorzystuje zakres pracy 12-bitowego przetwornika ADC.Badanie fotodiod matrycy pokazało, że czułości w zakresie nastaw ISO 200–6400, przedstawione jako średnie wartości ze wszystkich grup senseli, są poniżej wartości nominalnych o około 1 EV. Punkt wzmocnienia jednostkowego został ustawiony bardzo wysoko i znajduje się na poziomie czułości 1468 (czyli nieco poniżej nastawy aparatu ISO 3200). Głębokość studni potencjału stoi natomiast na poziomie 33 ke–.
Patrząc na specyfikację Fujifilm X-A10 dostrzeżemy, że jest to właściwie X-A2 w nowej odsłonie. Nasz test pokazał jednak, że w niektórych polach nowa konstrukcja Fujifilm radzi sobie lepiej niż jego starszy brat. Jest również pozycjonowany nieco niżej, niż był X-A2. Jesteśmy zadowoleni z rozdzielczości przenoszonej przez matrycę i pracy autofokusa. Nasze testy wykazały, że powyższe stoją na dużo wyższym poziomie niż to było w przypadku Fujifilm X-A2. Wartym wspomnienia są tryby wyzwalania migawki przy detekcji określonej ilości twarzy, co może być istotne dla rynku konsumenckiego, do którego Fuji kieruje X-A10.
Fujifilm X-A10 wraz z obiektywem kitowym 16–50mm f/3.5–5.6 OIS II kupimy już za 2299 zł. Jest to cena o ponad tysiąc złotych niższa niż plasowany półkę wyżej w segmencie bezlusterkowców Fujifilm X-T10. Jeżeli chodzi o najnowsze modele, znacznie droższy jest X-A3, który posiada matrycę o większej rozdzielczości niż testowany aparat, a którego test również pojawił się na portalu. Uważamy więc, że kwota, jakiej poziom ustalono w przypadku X-A10, jest całkiem rozsądna, zwłaszcza w kontekście okazji do „wejścia” w system Fujifilm.
Sprawdźmy, jak wyglądają ceny podobnego segmentu bezlusterkowców u innych producentów:
- Olympus PEN E-PL8 + ob. 14–42 mm EZ – 2699 zł,
- Panasonic LUMIX DC-GX800 + ob. 12–32 – 2429 zł,
- Panasonic LUMIX DMC-GX80 + ob. 12–32 mm – 2999 zł,
- Olympus E-M10 II + ob. 14–42mm EZ – 2999 zł,
- Sony A6000 + ob. 16–50 mm – 2489 zł,
- Canon EOS M3 + EF-M 18–55 mm – 2419 zł.
Na koniec przedstawiamy zestawienie najważniejszych naszym zdaniem zalet i wad testowanego aparatu:
Zalety:
- świetny autofokus,
- dobrej jakości wyświetlacz, uchylny do 180 stopni,
- funkcjonalny dotykowy interfejs,
- funkcjonalne menu podręczne (w pełni konfigurowalne),
- funkcjonalny tryb LV,
- funkcja focus peaking,
- dobrze działający tryb wielokrotnej ekspozycji,
- elektroniczna migawka (do 1/32000 s),
- funkcja symulacji filmów analogowych Fujifilm,
- wbudowany interfejs Wi-Fi z dość rozbudowaną możliwością zdalnej obsługi,
- bardzo niski poziom szumu w plikach JPEG i RAW,
- wysoka rozdzielczość obrazu,
- dobry wygląd darków RAW dla wszystkich czułości,
- skuteczny pomiar światła,
- skala temperaturowa WB, nastawa własna,
- niezła automatyka balansu bieli,
- dwa pokrętła sterujące o dobrym oporze.
Wady
- brak gorącej stopki do podłączenia zewnętrznej lampy błyskowej,
- bardzo mocne wyostrzanie zdjęć JPEG nawet na najniższym poziomie tego parametru,
- brak stabilizacji matrycy,
- mora widoczna w specyficznych sytuacjach,
- plastikowy korpus,
- niezbyt wygodna rękojeść.