Canon PowerShot G5 X Mark II - test aparatu
7. Podsumowanie
- Canon PowerShot G5 X Mark II – 4349 zł,
- Panasonic DMC-LX100 II –3699 zł,
- Sony DSC-RX100 Mark VI – 3999 zł,
- Sony DSC-RX100 Mark VII – 5999 zł.
Budowa i funkcjonalność
G5 X Mark II waży mniej niż jego poprzednik, bo zaledwie 340 gramów. Dzięki temu dobrze sprawdzi się jako kieszonkowy kompakt. Niewielka waga i małe rozmiary nie odbijają się jednak na jakości wykonania – tej nie możemy bowiem nic zarzucić. Użyte do wyprodukowania aparatu materiały, czyli stopy magnezu oraz tworzywa sztuczne robią świetne wrażenie, a całość uzupełnia guma pokrywająca sporą część przedniego oraz tylnego panelu.Pod względem elementów sterowania, na plus należy zaliczyć „wyciągnięte” na zewnątrz koło kompensacji ekspozycji oraz pierścień na obiektywie, który może służyć do zmiany wartości przysłony. Dzięki temu, biorąc pod uwagę obecność jednej rolki sterującej, podstawowe nastawy obsługuje się wygodnie i szybko. Dość niestandardowo działa natomiast przycisk wyzwalania migawki – nie mamy tu do czynienia z wyraźnym podwójny klikiem. Ogniskowanie rozpoczyna się bowiem już po bardzo lekkim wciśnięciu guzika. Ciężko zaliczyć to do minusów, aczkolwiek przyzwyczajenie się do takiego wykonania przycisku chwilę zajmuje.
Aparat nieco stracił względem poprzednika pod względem personalizacji – wciąż możemy jednak zaprogramować aż 5 przycisków. Naprawdę szerokie możliwości konfiguracyjne ma jednak zaledwie jeden przycisk – filmowania, oraz rolka wokół obiektywu.
Świetne wrażenie robi natomiast dotykowy ekran. Nienaganna responsywność oraz możliwość obsługi w zasadzie każdej opcji aparatu sprawiają, że własnie ten sposób nawigowania staje się najprzyjemniejszy podczas korzystania z aparatu. Pod względem jakości wyświetlanego obrazu jest z kolei poprawnie, acz bez rewelacji. Praca pod ostre światło mogłaby być lepsza. Tutaj z pomocą przyjdzie wysuwany wizjer – jego specyfikacja w 2019 roku nie zrobi jednak na nikim wrażenia. Niewielki, ciężki do korzystania przy założonych okularach celownik będzie raczej przydatny jako ewentualny zamiennik ekranu LCD w ostrym świetle.
Pod względem filmowania, G5 X Mark II otrzymał pełnoprawny tryb nagrywania w jakości 4K – i to bez przycięcia obrazu. Oprócz tego, aparat nagra materiał Full HD w szybkości do 120 kl/s.
Podczas nagrywania klipów z z autofokusem ciągłym da o sobie znać spory problem aparatu – automatyczne ogniskowanie. Mamy do czynienia z modułem kontrastowym, który podczas nagrywania klipów będzie po prostu „pompować” – nawet przy łatwych scenach. Problemy da się zauważyć również podczas fotografowania w gorszych warunkach oświetleniowych. Czas ogniskowania spada bowiem nawet do sekundy, a aparat miewa wyraźny problem, by nastawić ostrość na wskazany obiekt. Szkoda, że producent nie zdecydował się na odnowienie modułu AF względem poprzednika pochodzącego z roku 2015.
Optyka
G5 X Mark II otrzymał zupełnie nowy obiektyw o ogniskowych 24–120 mm (w ekwiwalencie dla pełnej klatki) oraz zmiennej jasności zaczynającej się od f/1.8 i kończącej na f/2.8. Mimo większego zakresu ogniskowych, jego rozmiar nie zmienił się znacznie. Wzrosły natomiast wyniki rozdzielczości w centrum. W centrum obrazu testowany Powershot oferuje przyzwoitą jakość na wszystkich testowanych nastawach ogniskowych – najgorzej prezentują się kombinacje 18 mm f/2.5 oraz 44 mm f/2.8, wartości przekraczające 1250 LW/PH ciężko jednak nazwać bardzo słabymi. Czar nieco jednak pryśnie, gdy spojrzymy na bok kadru – tutaj wyraźnie odstaje najszerszy kąt, dający, poza przysłoną f/1.8, jakość poniżej poziomu przyzwoitości.Najszerszy kąt jest również naznaczony ogromną dystorsją, którą zauważymy jednak jedynie fotografując w RAW-ach. Nie ulega jednak wątpliwości, że konieczność korekcji tej wady przez oprogramowania aparatu prowadzi do zjawiska „pompowania pikseli”. Dystorsja jest widoczna na wszystkich wartościach ogniskowych – dla najszerzej nastawy zmienia jednak swój znak.
Również winietowanie na najszerszym kącie jest ogromne – widzimy zaczernione rogi. Obszar ten jest jednak wypychany podczas prostowania zdjęcia, zatem nie należy się nim przejmować. Wartości dla innych nastaw ogniskowych nie przekraczają 1.44 EV, zatem wada ta nie będzie specjalnie uciążliwa.
Przeciętnie jest natomiast pod względem odblasków – niezależnie jaką ogniskową fotografujemy, zauważymy wyraźny spadek kontrastu. Przy najwęższej ogniskowej łatwo złapać flary zajmujące sporą część kadru.
Matryca
G5 X Mark II poprawił swoje zachowanie na wyższych czułościach względem poprzednika. Jakość obrazu można nazwać dobrą aż do ISO 1600. Wysoki wynik dynamiki pozwoli natomiast na dużą elastyczność RAW-ów w postprodukcji – przypomnijmy, że testowany aparat osiąga tutaj 8.4 EV dla wysokiej jakości zdjęć (SNR = 10). Całkiem nieźle wygląda również zakres tonalny, gdzie otrzymujemy 8-bitowy zapis.Długie ekspozycje w testowanym kompakcie są ograniczone do ISO 3200 włącznie. Co więcej, aparat wymusza wykonanie ciemnej klatki. Z tego powodu ciężko jest nam ocenić wygląd ciemnych klatek.
Ocena Powershota G5 X Mark II nie może być jednoznacznie pozytywna. Największym problemem testowanego aparatu jest autofokus. Canon miał kilka lat, aby udoskonalić moduł znany z pierwszej wersji „piątki” – niestety, producent udoskonalił jedynie szybkość detekcji kontrastu. Z tego powodu, choć przy dobrym świetle aparat ostrzy momentalnie, to prędkość fotografowania przy gorszych warunkach oświetleniowych jest po prostu niska, a podczas nagrywania filmów zauważymy charakterystyczne pompowanie. Trochę musimy się również wyżalić na pracę baterii. Zdecydowanie nie można jej nazwać demonem pojemności, gdyż na pełnym ładowaniu wykonamy około 200 zdjęć. Irytuje również nieliniowa praca wskaźnika naładowania. Kilkukrotnie zdarzyło się, że z 2/3 pojemności aparat przeszedł w stan rozładowania.
Nieco zastrzeżeń mamy również do jakości obrazu dla najszerszej ogniskowej – w centrum kadru zdjęcia będą wystarczająco szczegółowe, wyraźnie tracą jednak na wyrazistości z boku.
Ciężko jednak znaleźć inne wady. Ostrość na węższych ogniskowych jest zadowalająca zarówno w centrum, jak i z boku kadru. Jakość zdjęć, zapewniana przez nową matrycę, jest naprawdę wysoka – zarówno pod względem zaszumienia obrazu, jak i dynamiki. Świetne wrażenie robi jakość wykonania oraz użytkowanie kompaktu, a także cieszą liczne funkcje dodatkowe. Miłym dodatkiem jest bardzo dobry tryb seryjny, pozwalający na fotografowanie aż do 30 kl/s.
Wymienione na początku podrozdziału problemy są jednak na tyle poważne, że, biorąc pod uwagę cenę aparatu, mogą niektórych użytkowników do zakupu G5 X Mark II zrazić.
Zalety:
- pierścień sterujący na obiektywie,
- użyteczny zakres ogniskowych,
- dobra rozdzielczość zdjęć JPEG,
- niskie szumy w szerokim zakresie czułości dla zdjęć JPEG,
- niewielkie winietowanie dla dłuższych ogniskowych,
- bardzo wygodna i intuicyjna obsługa,
- uchylny, dotykowy i czytelny ekran LCD,
- użyteczny tryb rejestracji panoram,
- dobrej jakości filmy 4K,
- możliwości personalizacji,
- wygodne w obsłudze menu funkcyjne Q,
- łączność WiFi oraz Bluetooth,
- gniazdo HDMI i USB-C (z możliwością ładowania),
- solidna obudowa,
- szybkie tryby seryjne (do 30 kl/s),
- wysoka wartość dynamiki dla bazowej czułości.
Wady:
- potężna dystorsja na najkrótszej ogniskowej,
- silne winietowanie dla szerokiego kąta,
- słaba rozdzielczość z boku kadru dla najkrótszej ogniskowej,
- słaba wydajność akumulatora,
- nieliniowa praca akumulatora,
- bardzo wolna praca AF w ciemnym otoczeniu,
- „pompowanie” autofokusa podczas nagrywania filmów.