Fujifilm X-A7 - test aparatu
9. Podsumowanie
Budowa, jakość wykonania i funkcjonalność
Patrząc od przodu, obudowa X-A7 jest całkiem podobna do poprzednika. To samo tyczy się masy i ogólnej wielkości. Aparat różni się natomiast materiałami wykorzystanymi do jego wykonania. O ile w X-A5 górny i przedni panel zostały wykonane z metalu, to w X-A7 w całości wykorzystano tworzywa sztuczne. Poza tym aparat nie ma wyraźnie zaznaczonej rękojeści, a jedynie wybrzuszenie na przedniej ściance, pokryte dość twardym tworzywem sztucznym o fakturze skóry. Przyczepność tego materiału jest nieco większa niż gładkich, srebrnych elementów, jednak do gumy sporo mu brakuje.Tylna ścianka to element, który wyraźnie odróżnia X-A7 od poprzednika. Panel został zdominowany przez duży, 3.5-calowy ekran LCD (zainstalowany na obrotowym przegubie), a w związku z tym zredukowano kilka elementów sterujących. Wyświetlacz jest oczywiście dotykowy i pozwala na obsługę urządzenia w znacznym zakresie. Można między innymi wybrać punkt autofokusa czy wykonać zdjęcie. Funkcja ta ułatwia również przeglądanie zdjęć (bez widoku miniatur), ale także obsługę menu głównego oraz podręcznego. Nie da się natomiast ustawiać tym sposobem parametrów ekspozycji, aczkolwiek w trybie SR+ możemy regulować stopień rozmycia tła i jasność ujęcia. W X-A7, tak samo jak u poprzednika, nie zastosowano wizjera.
Tryb filmowania został wyraźnie udoskonalony względem poprzednika. W 4K dysponujemy nagrywaniem w 30 lub 25 klatkach na sekundę (zamiast 15 kl/s w X-A5), w dodatku bez przycięcia obrazu. Filmy charakteryzują się ogólnie dobrą jakością. Docenić należy także filmy slow-motion (HD), spowolnione maksymalnie 4-krotnie. Podczas nagrywania możemy regulować kompensację ekspozycji, a także korzystać z autofokusa, również z detekcją twarzy i oka. Skuteczność tej ostatniej funkcji pozostawia jednak trochę do życzenia. W trybie ostrości manualnej nie działa ani przybliżenie kadru, ani wspomaganie focus peaking. Warto jeszcze wspomnieć o opcji dołączenia zewnętrznego mikrofonu.
Użytkowanie i ergonomia
Wygoda użytkowania X-A7 stoi na niezbyt wysokim poziomie. Nie zastosowano bowiem klasycznej rękojeści, a jedynie niewielkie wybrzuszenie na przedniej ściance oraz nakładkę pod kciuk na tylnej. Materiał je pokrywający jest dość śliski, także warto pamiętać o dołączeniu paska do aparatu.Oprócz umieszczenia sporego ekranu, producent wyposażył aparat w alternatywny, uproszczony interfejs użytkownika. Jest on dostępny w każdym trybie pracy, a wyświetlane po lewej i prawej stronie kadru ikonki przywodzą na myśl układ stosowany w smartfonach. W ten sposób możemy modyfikować np. jasność obrazu (ekspozycję) i głębię ostrości, wybrać tryb AF i symulację filmu, czy aktywować wygładzanie twarzy. Okrojony zestaw elementów sterujących obejmuje dwa pokrętła nastawcze oraz trzy przyciski programowalne (w tym dwa dotykowe).
Aparat nie wykazuje spowolnień w działaniu, a tryb seryjny pozwala na fotografowanie w tempie 6 kl/s. Niestety, w buforze mieści się zaledwie kilka klatek, po czym tempo zapisu spada do niecałych 2 kl/s. Co ciekawe, producent zrezygnował z trybu zdjęć seryjnych 4K oraz powiązanej z nim funkcji Multi Focus.
Obecność modułu Wi-Fi i Bluetooth należy z pewnością pochwalić. Aplikacja oferuje szeroki wachlarz nastaw i działa stabilnie. Poza tym, sprawdza się sporo lepiej niż u poprzednika.
W teście studyjnym celność autofokusa okazała się świetna zarówno w świetle 5500 K, jak i żarowym. Podczas codziennego fotografowania, zauważyliśmy jednak nierzadko potwierdzanie ostrości, gdy ta wcale nie była ustawiona prawidłowo. Pozytywnie oceniamy obecność funkcji focus peaking oraz powiększenia w live-view, które ułatwiają manualne ustawianie ostrości. Kolejnym plusem jest interwałometr z opcją zapisu filmów poklatkowych. Nie mamy także zastrzeżeń do działania systemu pomiaru światła.
Rozdzielczość
W odróżnieniu od większości bezlusterkowców Fujifilm, w X-A7 nie znajdziemy sensora X-Trans CMOS, niemniej zastosowana matryca także nie ma filtra antyaliasingowego. Z tego powodu na zdjęciach w specyficznych sytuacjach jest widoczny efekt mory. Plusem natomiast są znakomite osiągi zdolności rozdzielczej (zmierzonej na RAW-ach), przewyższające nieco konkurencję. Pliki JPEG poddawane są wyostrzaniu nawet przy ustawieniu −4, a jego poziom określamy jako średni.
Balans bieli
Odwzorowanie kolorów w świetle naturalnym nie budzi większych zastrzeżeń, choć automatyka w pochmurny dzień zapewniła chłodną tonację na zdjęciu. Z zupełnie odwrotną sytuacją mamy do czynienia w świetle żarowym, gdzie automatyka zapewnia bardzo ciepłe zabarwienie. Aby je zniwelować, należy wybrać odpowiedni wzorzec lub podać wartość temperatury barwowej. Nasycenie barw na każdym testowym zdjęciu wykraczało ponad wzorcowe i średnio w teście wyniosło prawie 115%.
Jakość obrazu JPEG
Pomiędzy X-A7 a poprzednikiem nie zauważamy znaczących różnic w jakości obrazu JPEG. Na wycinkach zauważymy zbliżony poziom zaszumienia, nawet na wysokich nastawach ISO. Pod tym względem X-A7 prezentuje się dobrze na tle konkurencji oferując naprawdę dobrą jakość obrazu. Podobnie jak u poprzednika, ostatnią w miarę używalną nastawą w X-A7 jest naszym zdaniem ISO 6400.Poza możliwością regulacji takich parametrów jak: kolor, wyostrzanie, jasne tony i ciemne tony, do wyboru mamy także opcję symulacji kilku filmów analogowych Fujifilm. Warto także wspomnieć o obecnym w aparacie trybie efektów cyfrowych, w którym zgromadzono kilkanaście filtrów kolorystycznych. Dostępny w X-A7 tryb automatycznej panoramy spisuje się nie do końca skutecznie, bowiem dostrzegamy błędy łączenia wynikowych zdjęć.
Szumy i jakość obrazu w RAW
24-megapikselowy sensor CMOS oferuje bardzo dobrą szczegółowość na zdjęciach RAW, naszym zdaniem lepszą niż w Nikonie D3500 i Olympusie E-PL9. Szum wydaje się być nieco niższy niż u wybranej konkurencji, a jego poziom przy ISO 3200 wizualnie zanadto nie przeszkadza. Według pomiarów przeprowadzonych w Imateście, X-A7 oraz E-PL9 idą praktycznie „łeb w łeb”, niewiele wyższy poziom szumu zmierzyliśmy w teście EOS-a M100. Dopiero względem D3500 zauważymy większą różnicę – Nikon szumi ok. 1 EV więcej przy ISO 6400. Warto wspomnieć, że RAF-y można wykonywać w zakresie czułości ISO 200–12800.Poziom szumu na darkach jest ogólnie dość wysoki. Pozytywnym aspektem jest natomiast brak niejednorodności w rozkładzie zakłóceń.
Zakres i dynamika tonalna
Dla ISO 200 otrzymujemy zakres tonalny tożsamy z 8.3-bitowym zapisem danych. Dynamika tonalna dla tej czułości wynosi 8.7 EV, a zatem 0.5 EV więcej niż poprzednik. Biorąc pod uwagę kryterium niskiej jakości obrazu, dla najniższej natywnej czułości mamy do dyspozycji dynamikę na poziomie 13.1 EV, co oznacza, że X-A7 nie wykorzystuje w pełni zakresu pracy 14-bitowego przetwornika ADC.Badanie fotodiod matrycy pokazało, że czułości w całym zakresie nastaw, przedstawione jako średnie wartości ze wszystkich grup senseli, są poniżej wartości nominalnych, o około 0.5 EV. Punkt wzmocnienia jednostkowego został ustawiony dość nisko i znajduje się na poziomie czułości 551 (czyli nieco poniżej nastawy aparatu ISO 800). Głębokość studni potencjału stoi natomiast na poziomie 54 ke–.
Ocena końcowa
Naszym zdaniem X-A7 jest ciekawszym aparatem od swojego poprzednika. Choć oferuje on bardzo zbliżoną do niego jakość obrazu, mamy kilka udogodnień. Zaliczymy do nich z pewnością bardziej rozbudowany autofocus (więcej pól) ze skutecznym wykrywaniem twarzy i oka oraz użyteczny tryb filmowania. W tej ostatniej kwestii X-A5 kompletnie nas zawiódł, dając możliwość nagrywania obrazu w 4K przy niedorzecznych wręcz 15 kl/s. X-A7 z kolei obsługuje klatkaż 30 i 25p, w dodatku bez przycięcia obrazu. Nie jest to wprawdzie jakość oferowana np. przez model X-T30, niemniej ogólnie można ją określić jako dobrą. Poprawiono także szybkość działania aparatu, nie zauważyliśmy także problemów z trybem seryjnym (choć wielkość bufora jest bardzo skromna).
Firma Fujifilm zdecydowała się umieścić w X-A7 alternatywny interfejs, przypominający z grubsza układ, jaki zwykle obserwujemy w aparatach smartfonów. To ukłon w stronę młodych użytkowników, fotografujących głównie właśnie urządzeniami mobilnymi. W połączeniu z większym wyświetlaczem niż zwykle stosowane w sprzęcie fotograficznym, w dodatku obracanym i oczywiście dotykowym, taki ruch może zachęcić pewną grupę fotoamatorów do zakupu tego aparatu.
Nie jest jednak tak, że wszystkie zmiany nam się podobają. Po zredukowaniu liczby elementów sterujących brakowało nam guzika do rejestracji wideo. Dostaliśmy natomiast dżojstik, który zastąpił przyciski kierunkowe. Usunięto też metalowe elementy korpusu (przednią i górną ściankę) i zastąpiono je tworzywem sztucznym. Dopracowania wymaga też naszym zdaniem interfejs graficzny, nie do końca wydajnie wykorzystujący obecność ekranu o proporcjach boków 16:9.
X-A7 jest droższy od swojego poprzednika na starcie i kosztuje obecnie ok. 3200 zł, wraz z obiektywem 15–45 mm f/3.5–5.6 OIS PZ. Sprawdźmy jeszcze, jak wyglądają ceny aparatów amatorskich innych producentów:
- Canon EOS M100 + EF-M 15–45 mm – 1150 zł,
- Canon EOS M200 + EF-M 15–45 mm – 2600 zł,
- Nikon D3500 + 18–55 mm – 1520 zł,
- Olympus PEN E-PL9 + ob. 14–42 mm EZ – 1800 zł,
- Panasonic LUMIX GX800 + ob. 12–32 – 1350 zł.
Na koniec przedstawiamy zestawienie najważniejszych naszym zdaniem zalet i wad testowanego aparatu.
Zalety:
- niski poziom szumu w plikach JPEG i RAW,
- wysoka rozdzielczość obrazu,
- dobry wygląd darków RAW w całym zakresie czułości,
- skuteczny pomiar światła,
- skala temperaturowa WB, nastawa własna,
- świetna celność AF w studio,
- skuteczne wykrywanie twarzy,
- dwa pokrętła sterujące,
- duży, obrotowy, dobrej jakości ekran,
- dotykowy interfejs,
- funkcjonalne menu podręczne (w pełni konfigurowalne),
- funkcjonalny tryb LV,
- alternatywny, uproszczony interfejs użytkownika,
- funkcja focus peaking,
- zdjęcia i filmy poklatkowe,
- tryb wielokrotnej ekspozycji,
- elektroniczna migawka (do 1/32000 s),
- elektroniczna poziomica,
- użyteczny tryb filmowania w 4K,
- funkcja symulacji kilku filmów analogowych Fujifilm,
- cyfrowe filtry efektowe i zdjęcia HDR,
- wbudowany interfejs Wi-Fi (a także Bluetooth) z możliwością zdalnej obsługi.
Wady:
- brak wizjera,
- brak uszczelnień,
- brak guzika rejestracji wideo,
- nierzadkie błędne potwierdzanie ostrości (obiektyw 3.5–5.6/15–45),
- brak stabilizacji matrycy,
- niezbyt wygodna rękojeść,
- niska pojemność bufora trybu seryjnego,
- niska skuteczność wbudowanej lampy błyskowej,
- słaba jakość automatycznie składanych panoram,
- mora widoczna w specyficznych sytuacjach na zdjęciach i filmach.