Fujifilm X-T200 - test aparatu
9. Podsumowanie
Budowa, jakość wykonania i funkcjonalność
Patrząc na przednią ściankę, X-T200 żywo przypomina poprzednika. Mamy wyraźnie zaznaczoną zintegrowaną nakładkę na uchwycie, która w X-T100 była dokręcana. Została pokryta przyczepnym gumowym tworzywem, podobnie jak większa część przedniej ścianki. Tylna z kolei to twardy plastik o chropowatej fakturze. Generalnie jakość materiałów i ich spasowanie stoją na przyzwoitym poziomie, choć na uszczelnienia nie ma oczywiście co liczyć.Tylna ścianka została wyraźnie przeprojektowana względem poprzednika. W nowym modelu tę część aparatu zdominował duży, 3.5-calowy ekran LCD (zainstalowany na obrotowym przegubie), a w związku z tym zredukowano kilka elementów sterujących. Wyświetlacz jest oczywiście dotykowy i pozwala na obsługę urządzenia w znacznym zakresie. Można między innymi wybrać punkt autofokusa czy wykonać zdjęcie. Funkcja ta ułatwia również przeglądanie zdjęć (bez widoku miniatur), ale także obsługę menu głównego oraz podręcznego. Nie da się natomiast ustawiać tym sposobem parametrów ekspozycji, aczkolwiek w trybie SR+ możemy regulować stopień rozmycia tła i jasność ujęcia. Dostępny w X-T200 wizjer zapewnia niezbyt duże powiększenie obrazu ale zadowalającą w dobrym świetle jakość wyświetlania. Ta jednak wyraźnie spada w półmroku, łącznie z płynnością.
Tryb filmowania został wyraźnie udoskonalony względem poprzednika. W 4K dysponujemy nagrywaniem w 30 lub 25 klatkach na sekundę (zamiast 15 kl/s w X-T100), w dodatku bez przycięcia obrazu. Filmy charakteryzują się ogólnie dobrą jakością. Docenić należy także filmy slow-motion (HD), spowolnione maksymalnie 4-krotnie. Podczas nagrywania możemy regulować kompensację ekspozycji, a także korzystać z autofokusa, również z detekcją twarzy i oka. W trybie ostrości manualnej nie działa ani przybliżenie kadru, ani wspomaganie focus peaking. Warto jeszcze wspomnieć o opcji dołączenia zewnętrznego mikrofonu i dwóch opcjach pracy cyfrowej stabilizacji obrazu.
Użytkowanie i ergonomia
Nakładka na uchwyt oraz wyprofilowana wypustka pod kciuk na tylnej ściance zapewniają całkiem niezłą wygodę trzymania. Aparat z obiektywem 15–45 mm jest dość lekki, co też ułatwia codzienne użytkowanie.Wraz ze sporym ekranem producent wyposażył aparat w alternatywny, uproszczony interfejs użytkownika. Jest on dostępny w każdym trybie pracy, a wyświetlane po lewej i prawej stronie kadru ikonki przywodzą na myśl układ stosowany w smartfonach. W ten sposób możemy modyfikować np. jasność obrazu (ekspozycję) i głębię ostrości, wybrać tryb AF i symulację filmu, czy aktywować wygładzanie twarzy. Zestaw elementów sterujących, mimo że okrojony o wybierak kierunkowy, obejmuje m.in. trzy pokrętła nastawcze oraz cztery przyciski programowalne (w tym dwa dotykowe).
Aparat nie wykazuje spowolnień w działaniu, a tryb seryjny pozwala na fotografowanie w tempie 8 kl/s (przez ok. 2 sekundy). Co ciekawe, producent zrezygnował z trybu zdjęć seryjnych 4K oraz powiązanej z nim funkcji Multi Focus, znanych z modelu X-T100.
Obecność modułu Wi-Fi i Bluetooth należy z pewnością pochwalić, choć łączność nie przebiegała niestety zupełnie bezproblemowo. Aplikacja oferuje całkiem szeroki wachlarz nastaw i możliwość kopiowania na smartfon zdjęć i filmów (także 4K).
W teście studyjnym i świetle 5500 K celność autofokusa okazała się bardzo dobra, natomiast w żarowym – bezbłędna. Podczas codziennego fotografowania natomiast zdarzają się błędy ostrzenia, nawet w dobrym świetle. Niewątpliwym plusem jest skuteczne wykrywanie twarzy i oka fotografowanej osoby. Pozytywnie oceniamy obecność funkcji focus peaking oraz powiększenia w live-view, które ułatwiają manualne ustawianie ostrości. Kolejnym plusem jest interwałometr z opcją zapisu filmów poklatkowych. Nie mamy także zastrzeżeń do działania systemu pomiaru światła.
Rozdzielczość
W odróżnieniu od większości bezlusterkowców Fujifilm, w X-T200 nie znajdziemy sensora X-Trans CMOS, niemniej zastosowana matryca także nie ma filtra antyaliasingowego. Z tego powodu na zdjęciach w specyficznych sytuacjach jest widoczny efekt mory. Plusem natomiast są znakomite osiągi zdolności rozdzielczej (zmierzonej na RAW-ach). Pliki JPEG poddawane są wyostrzaniu nawet przy ustawieniu −2, a jego poziom określamy jako średni.
Balans bieli
W praktycznie każdych warunkach błędy kolorów utrzymywały się na przyzwoitym poziomie i nie przekraczały 10. Wyjątkiem było standardowo światło żarowe przy zastosowaniu automatyki, gdzie mieliśmy do czynienia z bardzo ciepłym zabarwieniem. Nasycenie barw na każdym testowym zdjęciu wykraczało ponad wzorcowe i średnio w teście wyniosło ok. 116%.
Jakość obrazu JPEG
JPEG-i z X-T200 prezentują się korzystnie, zarówno pod względem poziomu detalu, jak i niewielkiego zaszumienia. Usuwanie zakłóceń jest jednak wymuszone, co nie zmienia faktu, że z całkiem dobrym skutkiem. Z jednej strony, do ISO 3200 uzyskamy dobrą jakość obrazu, patrząc pod kątem szczegółowości, z drugiej jednak na wysokich nastawach ISO zmienia się kolorystyka, tj wzmaga się żółtawy zafarb.Poza możliwością regulacji takich parametrów jak: kolor, wyostrzanie, jasne tony i ciemne tony, do wyboru mamy także opcję symulacji kilku filmów analogowych Fujifilm. Warto także wspomnieć o obecnym w aparacie trybie efektów cyfrowych, w którym zgromadzono kilkanaście filtrów kolorystycznych. Dostępny w X-T200 tryb automatycznej panoramy spisuje się nie do końca skutecznie, bowiem dostrzegamy błędy łączenia wynikowych zdjęć.
Szumy i jakość obrazu w RAW
Szczegółowość obrazu, jaką zapewnia 24-megapikselowy sensor CMOS, nie budzi żadnych zastrzeżeń, podobnie zresztą jak u porównywanej konkurencji. Wizualnie, to Nikon Z50 szumi najmniej, natomiast wg pomiarów w Imateście dla ISO 6400 różnica pomiędzy nim a X-T200 jest bardzo niewielka. E-PL9 z kolei szumi ok. 1/3 EV, a M50 blisko 1 EV bardziej od aparatu Fujifilm.Poziom szumu na darkach jest ogólnie dość wysoki. Pozytywnym aspektem jest natomiast brak niejednorodności w rozkładzie zakłóceń.
Zakres i dynamika tonalna
Dla ISO 200 otrzymujemy zakres tonalny tożsamy z 8.2-bitowym zapisem danych. Dynamika tonalna dla tej czułości wynosi 8.3 EV, a zatem tyle samo co u poprzednika. Biorąc pod uwagę kryterium niskiej jakości obrazu, dla najniższej natywnej czułości mamy do dyspozycji dynamikę na poziomie 13 EV, co oznacza, że X-T200 nie wykorzystuje w pełni zakresu pracy 14-bitowego przetwornika ADC.Badanie fotodiod matrycy pokazało, że czułości w całym zakresie nastaw, przedstawione jako średnie wartości ze wszystkich grup senseli, są poniżej wartości nominalnych, o nieco ponad 1 EV. Punkt wzmocnienia jednostkowego został ustawiony dość nisko i znajduje się na poziomie czułości 311 (czyli nieco poniżej nastawy aparatu ISO 800). Głębokość studni potencjału stoi natomiast na poziomie 35 ke–.
Ocena końcowa
Fujifilm X-T200 stanowi sensowne rozwinięcie koncepcji poprzednika. Funkcjonalny, lekki i stosunkowo niewielki bezlusterkowiec z wizjerem powinien się spodobać wielu fotoamatorom. Wprawdzie jakość obrazu jest bardzo podobna do X-T100, w nowym modelu znajdziemy jednak kilka udogodnień: autofokus ze znacznie większą liczbą pól i skutecznym wykrywaniem twarzy i oka, większy ekran o szerszym zakresie ruchu, czy wreszcie użyteczny tryb wideo 4K. Ten ostatni aspekt w X-T100 został potraktowany zupełnie po macoszemu, nie możemy bowiem uznać klatkażu 15p za racjonalny. X-T200 oferuje nie tylko 4K 30p/25p, ale także brak przycięcia obrazu, tryb 120 kl/s (Full HD), czy dwa tryby działania cyfrowej stabilizacji obrazu. Nie obyło się jednak bez wad, bowiem obraz w trybie „cyfrowy gimbal” przesuwa się skokowo, a w 4K łatwo dostrzec efekt rolling shutter. Niemniej, jakość materiału można ogólnie uznać za dobrą, przynajmniej w dość statycznych scenach.
Z punktu widzenia fotografowania, X-T200 też powinien dać sporo powodów do zadowolenia, bowiem jakość obrazu stoi na całkiem dobrym poziomie. Dla osób początkujących, a także tych fotografujących głównie smartfonami, przeznaczono alternatywny interfejs, przypominający z grubsza układ, jaki zwykle obserwujemy w urządzeniach mobilnych. Pochwalić możemy również tryb seryjny, znacznie lepszy niż u poprzednika.
Dla wielu osób decydującym czynnikiem przy wyborze aparatu – zwłaszcza w tej klasie – będzie cena zakupu i w tym aspekcie X-T200 stoi aktualnie na nie najlepszej pozycji. Kosztuje on bowiem niecałe 3500 zł (z obiektywem 15–45 mm), a zatem ok. 1300 zł więcej od EOS-a M50 (plus 15–45 mm), który oferuje świetny Dual Pixel AF, ale wideo 4K rejestruje ze sporym cropem. Za ok. 2400 zł dostępny jest Olympus E-PL9 z dwoma obiektywami (14–42 mm i 40–150 mm). Ten jednak nie ma ani wizjera, ani filmów 4K, a sensor oferuje „tylko” 16 Mpix. Najciekawiej z przytaczanych konkurentów wypada naszym zdaniem Nikon Z50, tyle że za niego musimy dopłacić ok. 500 zł względem X-T200.
Na koniec przedstawiamy zestawienie najważniejszych naszym zdaniem zalet i wad testowanego aparatu.
Zalety:
- niski poziom szumu w plikach JPEG i RAW,
- wysoka rozdzielczość obrazu,
- dobry wygląd darków RAW w całym zakresie czułości,
- skuteczny pomiar światła,
- skala temperaturowa WB, nastawa własna,
- świetna celność AF w studio,
- skuteczne wykrywanie twarzy,
- trzy pokrętła sterujące,
- duży, obrotowy, dobrej jakości ekran,
- dotykowy interfejs,
- funkcjonalne menu podręczne (w pełni konfigurowalne),
- zakładka „Moje menu”,
- funkcjonalny tryb LV,
- alternatywny, uproszczony interfejs użytkownika,
- funkcja focus peaking,
- zdjęcia i filmy poklatkowe,
- tryb wielokrotnej ekspozycji,
- elektroniczna migawka (do 1/32000 s),
- elektroniczna poziomica,
- użyteczny tryb filmowania w 4K,
- złącze słuchawek (przez dołączony adapter do USB) oraz mikrofonu,
- funkcja symulacji kilku filmów analogowych Fujifilm,
- cyfrowe filtry efektowe i zdjęcia HDR,
- wbudowany interfejs Wi-Fi (a także Bluetooth) z możliwością zdalnej obsługi.
Wady:
- brak uszczelnień,
- brak stabilizacji matrycy,
- niska skuteczność wbudowanej lampy błyskowej,
- słaba jakość automatycznie składanych panoram,
- mora widoczna w specyficznych sytuacjach na zdjęciach i filmach,
- zauważalny efekt rolling-shutter przy filmowaniu w 4K.