Fujifilm X-T4 - test aparatu
9. Podsumowanie
Dotarliśmy do końca testu, podsumujmy zatem najważniejsze informacje dotyczące omawianego aparatu.
Budowa, jakość wykonania i funkcjonalność
Już poprzednik testowanego aparatu zbierał w tych kategoriach wysokie noty, trudno więc, żeby w przypadku X-T4 było inaczej. Uzupełnienie bardzo dobrego X-T3 o rozkładany ekran i stabilizację matrycy dopełniło dzieła i pozbawiło krytyków kolejnych, i tak nielicznych argumentów. Kolejnym niezaprzeczalnym plusem jest nowa, zauważalnie pojemniejsza bateria.
Od strony samej obsługi aparatu miłym akcentem jest dodanie przycisku AF ON, a osoby zajmujące się zarówno filmem, jak i fotografią docenią nowy wygodny włącznik trybu filmowego. Jedyne zastrzeżenia można mieć do zastąpienia osobnego wyjścia słuchawkowego rozwiązaniem z przejściówką na USB-C, mimo że wspomniane gniazdo spokojnie by się zmieściło na ściance pogrubionego stabilizacją matrycy korpusu.
Tryb filmowy pozostał bez większych zmian w porównaniu do poprzednika testowanego aparatu. Dokładna lista jego wad i zalet oraz zmian została przedstawiona w osobnym artykule, na potrzeby niniejszego podsumowania ograniczymy się do stwierdzenia, że jest więcej niż dobrze.
Użytkowanie i ergonomia
Komfort i pewność trzymania testowanego aparatu nieco się niestety względem poprzednika pogorszył. Co prawda sam grip wygląda identycznie jak w X-T3 czy X-T2, ale w międzyczasie aparat zauważalnie przytył i obecnie nawet ze średniej wielkości obiektywami korpus trzyma się nie tak wygodnie, jak można by oczekiwać. Pójście w stronę czegoś bliższego X-H1 byłoby wskazane.
Jeśli chodzi o ofertę obiektywów, to ta nieco się poprawiła od czasu testu X-T3. Pojawiły się relatywnie tanie obiektywy Viltrox na bagnet X, a firma Fujifilm wypuściła pierwszy (ale mamy nadzieję że nie ostatni) budżetowy stałoogniskowy obiektyw – model Fujinon XC 35 mm f/2.
Tryb seryjny to kolejny aspekt, który poprawiono w X-T4 w porównaniu z poprzednimi generacjami. Aparat rozpędza się teraz aż do 15 kl/s z migawką mechaniczną oraz 20 kl/s z elektroniczną i, co ważne, w praktycznym teście nie ma problemów z utrzymaniem tych prędkości. Jedyne zastrzeżenia można mieć do pojemności bufora, który przy pracy w RAW-ach z maksymalną prędkością zapełnia się w około 2–3 sekundy.
Fujifilm X-T4 to pierwszy model z tej serii wyposażony w stabilizację obrazu. Jej skuteczność docierająca niemal do 4 EV to bardzo dobry wynik. Jej obecność docenią też osoby filmujące.
Autofokus testowanego aparatu, przynajmniej na papierze, nie przeszedł dużych zmian w porównaniu z poprzednikiem. W praktyce jest odrobinę celniejszy i w praktycznych sytuacjach powinien spełnić oczekiwania zdecydowanej większości użytkowników.
Rozdzielczość
Testowany aparat wyposażono w ten sam sensor, co model X-T3, jednak w teście wypadł on minimalnie gorzej. Ogólnie zdolność rozdzielcza testowanego aparatu jest dobra, ale są na rynku aparaty z nieco mniej upakowanymi matrycami uzyskujące odrobinę lepsze wyniki.
Balans bieli
Dzięki wyposażeniu testowanego aparatu w tryb automatycznego balansu bieli z priorytetem bieli zniknęły trapiące wiele aparatów (w tym poprzednika) problemy z odwzorowaniem kolorów przy automatycznym balansie bieli w świetle żarowym. Wartości nasycenia dla światła słonecznego oraz 5500K mogłyby być nieco mniejsze, ale nie jest to nic, czym należałoby sobie specjalnie zaprzątać głowę.
Jakość obrazu JPEG
Aparaty Fujifilm uchodzą za oferujące jedne z najładniejszych plików JPEG „prosto z puszki” i trudno się z tym stwierdzeniem nie zgodzić. Ilość ustawień, począwszy od symulacji negatywów i efektów koloru chromatycznego, przez duże możliwości kontroli odszumiania i wyostrzania czy zwiększania rozpiętości dynamicznej fotografowanej sceny, aż po zdjęcia HDR i filtry efektowe powoduje, że już na poziomie ustawień aparatu możemy wykonać pewną część obróbki. Do wielu sytuacji tyle wystarcza.
Jedyną wpadką są automatyczne panoramy, którym zdecydowanie przydałaby się odrobina tak ostatnio modnej „sztucznej inteligencji”.
Szumy i jakość obrazu w RAW
Matryca w X-T4 to obecnie jeden z lepszych sensorów APS-C na rynku. Jej osiągi są bardzo dobre, a przy tym nie zdradzają oznak niefizycznego zachowania sugerujących, że aparat odszumia surowe pliki czy też w inny sposób „oszukuje”. Także do wyglądu darków nie możemy mieć specjalnych zastrzeżeń. Z niezaburzoną charakterystyką mamy do czynienia do ISO 1600, a z wciąż poprawną – do wartości czułości ISO 12800, czyli ostatniej skalibrowanej.
Zakres i dynamika tonalna
W testowanym aparacie dla czułości ISO 160 liczba tonów sięga 384, co daje 8.6-bitowy zapis danych. Wynik ten gwarantuje wizualnie gładkie przejścia tonalne, bez widocznej posteryzacji. Dynamika tonalna dla kryterium jakości obrazu SNR=10 przy ISO 160 wyniosła 9.1 EV. Oba te wyniki są bardzo dobre, niemniej konkurencyjne aparaty Sony i Nikona dysponujące skalibrowaną czułością ISO 100 wypadły minimalnie lepiej.
Badanie zachowania fotodiod matrycy pokazało, że czułości w zakresie nastaw ISO 160–12800, przedstawione jako średnie wartości ze wszystkich grup senseli, są poniżej wartości nominalnych, co jest typowym zachowaniem. Pojemność studni potencjałów dla bazowej czułości to 71 ke–, natomiast punkt wzmocnienia jednostkowego wypada dość wcześnie, bowiem już dla czułości 297 (czyli praktycznie dla nastawy aparatu ISO 800).
Ocena końcowa
Jak wspominaliśmy we wstępnie do niniejszego testu, lista zmian w X-T4 w porównaniu do X-T3 jest na tyle krótka, że można by zastanawiać się, czy kwalifikuje się ona do uznania X-T4 za pełnoprawną kolejną generację. Teraz, przeprowadziwszy test, możemy odpowiedzieć – naszym zdaniem tak jest. Zmian nie jest może dużo, ale mają fundamentalny charakter. Nowa bateria o świetnej wydajności, stabilizacja matrycy, lepszy ekran, celniejszy autofokus – to i parę drobiazgów wystarczyło, żeby z już bardzo dobrego aparatu zrobić świetny. Dla osób zainteresowanych zarówno fotografowaniem, jak i filmowaniem nie ma obecnie niczego lepszego z matrycą APS-C na rynku. Biorąc to pod uwagę, przyznajemy Fujifilm X-T4 tytuł „Wybór redakcji Optyczne.pl”.
Osiągi to jednak nie wszystko, trzeba też je rozpatrywać w kontekście ceny, a tę należy uznać za jedną z nielicznych wad testowanego aparatu. Kwota w okolicach 8800 zł za niepełnoklatkowy aparat to sporo, a przy tym zauważalnie więcej niż niedługo po premierze kosztowały modele X-T3 oraz X-T2 (odpowiednio ok. 6500 i 7400 zł). Spójrzmy, jak na tym tle przedstawiają się topowe konstrukcje z niepełnoklatkowymi matrycami oferowane przez konkurencję (ceny wg Ceneo.pl z dnia 02 lipca 2020 r.):
- Canon EOS M6 Mark II – 3600-3800 zł,
- Canon EOS 90D – 5000 zł,
- Fujifilm X-T3 – 5500 zł,
- Nikon Z50 – 3300 zł,
- Nikon D500 – 6100 zł,
- Olympus OM-D E-M1 Mark III – 7700 zł,
- Panasonic G9 – 4700-4900 zł,
- Panasonic GH5 – 5700 zł,
- Panasonic GH5s – 7000-7900 zł,
- Sony A6600 – 5700-5800 zł.
Pewnym problemem jest fakt, że na powyższej liście jedynym prawdziwym „flagowcem APS-C” jest obecny na rynku 4 lata dłużej od X-T4 Nikon D500, który w związku z tym zdążył już potanieć. Cała reszta albo przynależy do systemu Mikro Cztery Trzecie, albo może być uznana co najwyżej za półkę wyższą-średnią. Nie zmienia to jednak faktu, że Fujifilm X-T4 jest za drogi i nie będziemy się w tym miejscu stawiać w roli adwokatów diabła. Cena niższa o ok. 2000 zł byłaby zdecydowanie lepiej dopasowana do rynkowych realiów. Przy obecnej osoby zainteresowane wyłącznie fotografią raczej sięgną po podobnie wyceniony lub nawet tańszy korpus pełnoklatkowy, a filmowcy, o ile tylko bardzo nie potrzebują autofokusa, też mają kilka innych opcji do wyboru w tej cenie. Do zagospodarowania zostaje niewielka nisza osób zajmujących się jednym i drugim, dla której faktycznie X-T4 jest optymalnym rozwiązaniem. Pozostaje pytanie, czy takich osób jest wystarczająco dużo, by zapewnić producentowi satysfakcjonujące wyniki sprzedaży? Czas pokaże.
Na koniec przedstawiamy zestawienie najważniejszych naszym zdaniem zalet i wad aparatu Fujifilm X-T4.
Zalety:
- niski poziom szumu w plikach JPEG i RAW w szerokim zakresie czułości,
- dobra rozdzielczość obrazu,
- skuteczny pomiar światła,
- bardzo szybki tryb seryjny,
- skala temperaturowa balansu bieli oraz dodatkowe nastawy własne,
- solidna, uszczelniona, magnezowa obudowa,
- duża liczba elementów sterujących,
- wirtualne gesty na ekranie,
- dotykowy ekran,
- możliwość programowania sporej liczby elementów sterujących,
- nowa bateria o dużej pojemności,
- czytelne i funkcjonalne menu z możliwością personalizacji menu użytkownika,
- dobrej jakości w pełni rozkładany wyświetlacz LCD,
- bardzo dobrej jakości wizjer elektroniczny o dużym powiększeniu,
- funkcjonalne menu podręczne,
- funkcjonalny tryb LV,
- szybki i skuteczny autofokus,
- detekcja autofokusa od −3 EV,
- funkcja wykrywania twarzy i oka przy autofokusie ciągłym i filmowaniu,
- prawie 100-procentowe pokrycie kadru punktami autofokusa,
- duża liczba funkcji wspomagających manualne ustawianie ostrości,
- wydajna stabilizacja matrycy,
- zdjęcia poklatkowe,
- tryb wielokrotnej ekspozycji,
- elektroniczna poziomica,
- migawka mechaniczna oferująca czasy do 1/8000 s,
- migawka elektroniczna oferująca czasy do 1/32000 s,
- bardzo zaawansowany tryb filmowy zostawiający większość konkurencji daleko z tyłu,
- bardzo dobrze działający automatyczny balans bieli,
- system bezprzewodowego sterowania błyskiem,
- funkcja symulacji filmów analogowych Fujifilm, funkcje poprawy dynamiki rejestrowanych zdjęć oraz filtry cyfrowe,
- wbudowany interfejs Wi-Fi i Bluethooth z możliwością zdalnej obsługi.
Wady:
- brak wbudowanej lampy błyskowej,
- nieco za mały grip jak na tak masywny aparat,
- brak osobnego wyjścia słuchawkowego,
- odrobinę zbyt szybko zapełniający się bufor przy zdjęciach seryjnych,
- automatyczne panoramy mogłyby być lepiej składane,
- błąd powodujący, że w trybie Bulb 180-sekundowa ekspozycja zapisywana jest w danych EXIF jako 200-sekundowa,
- wysoka cena.