OM System OM-1 - test aparatu
9. Podsumowanie
Budowa, jakość wykonania i funkcjonalność
Pierwszy aparat wypuszczony pod marką OM System wyraźnie nawiązuje wyglądem do Olympusa OM-D E-M1 Mark III. Korpus został wykonany ze stopów magnezu i uszczelniony (IP53). Jakość użytych tworzyw oraz spasowania elementów stoi na bardzo dobrym poziomie, podobnie jak użyteczność dodatkowego uchwytu do zdjęć pionowych (HLD-10).
Aparat wyróżnia się podwójnym slotem kart SD (UHS-II). Akumulator powinien wystarczyć na wykonanie ok. 600 zdjęć, a urządzenie ładujemy przez port USB-C.
Ekran ma 3-calową przekątną, dotykowy interfejs oraz możliwość odchylania i obracania. Daje przy tym naprawdę ładny, wyraźny obraz, a domyślna jasność wystarcza, by zapewnić wygodną pracę w większości sytuacji. Na pochwałę zasługuje bez wątpienia OLED-owy wizjer elektroniczny. Połączenie wysokiej rozdzielczości, bardzo dużego powiększenia i 120-hercowego odświeżania zapewnia naprawdę komfortowe kadrowanie.
Tryb filmowania został przetestowany i opisany w tym materiale.
Użytkowanie i ergonomia
Zarówno rozmiary rękojeści, jak i jej wyprofilowanie sprawiają, że wygodę użytkowania OM-1 można ocenić jak najbardziej pozytywnie. Mamy sporo elementów sterujących, a niemała ich część pozwala na dodatkowe przemapowanie. Podobał nam się nowy, odświeżony względem aparatów Olympus układ menu, który naszym zdaniem lepiej porządkuje bogaty zestaw opcji konfiguracyjnych. Do tego mamy jeszcze zakładkę „Moje Menu” oraz możliwość zapisania szeregu ustawień pod cztery pozycje C, dostępne bezpośrednio na kole nastaw.
W osobnej zakładce menu, znajdziemy tryby tzw. fotografii obliczeniowej. Zawarto w niej znane z aparatów Olympus tryby Live Bulb, Live Time i Live Composite, jak również Live ND, czyli symulacji filtra ND o gęstości od ND2 do ND64. Wspomnieć można również o opcji „kompensacji efektu keystone”, czyli zniekształcenia trapezoidalnego i funkcji „Focus bracketing” umożliwiającej wykonanie serii zdjęć z różnymi ustawieniami ostrości. Dodatkowa opcja pozwoli na składanie zdjęć o zwiększonej głębi ostrości bezpośrednio w aparacie (tzw. „focus stacking”).
Warto wspomnieć także o funkcji interwałometru, z możliwością stworzenia gotowego filmu poklatkowego. Obecność modułu Wi-Fi pozwala na bezprzewodowe sterowanie aparatem przy pomocy smartfona lub tabletu, jak również na kopiowanie zdjęć na te urządzenia, czy geotagowanie fotografii. Komunikacja pomiędzy aparatem i smartfonem przebiega stabilnie, choć łączenie mogłoby odbywać się szybciej.
W OM-1 zadbano o szybkie tryby zdjęć seryjnych. Z migawką elektroniczną możemy fotografować przy 20 kl/s z pomiarem AF i AE. Do tego mamy jeszcze tryb SH2, gdzie tempo dochodzi do 50 kl/s, a także SH1 – 120 kl/s (tyle, że bez ciągłego autofokusa) – wszystko w RAW-ach. Sam sensor ma bardzo szybki odczyt, co pozwala uniknąć efektu rolling-shutter, a także zsynchronizować ekspozycję z błyskiem lampy (do 1/100 sekundy). Na pochwałę zasługuje także stabilizacja, o skuteczności ok. 4 i 1/3 EV, jak również funkcja „asystenta” tejże.
Dzięki obecności sensora typu Quad Bayer, możliwa jest detekcja fazy i to w dwóch kierunkach (czyli analogicznie jak w czujnikach krzyżowych w lustrzankach). OM-1 oferuje 1053 punktów AF i rozbudowane opcje trybów pól ustawiania ostrości, łącznie z samodzielnym konfigurowaniem żądanych układów. Algorytmy sztucznej inteligencji pozwalają na wykrywanie nie tylko twarzy i oczu u ludzi, ale także rozpoznawanie zwierząt (np. psów, kotów i ptaków) oraz pojazdów (samochodów i motocykli, samolotów i helikopterów, pociągów i lokomotyw). Generalnie, skuteczność autofokusa można określić jako bardzo dobrą i to zarówno w trybie pojedynczym, jak i śledzenia.
Nie mamy zastrzeżeń do systemu pomiaru światła bowiem podczas testu nie sprawiał on problemów.
Rozdzielczość
Sensor w nowym OM-1 generuje praktycznie taką samą zdolność rozdzielczą, jak analogiczne układy w aparatach Olympus. Nie dziwi nas w związku z tym brak filtra antyaliasingowego, który w pewnych sytuacjach może powodować występowanie efektu mory.
W OM-1, tak samo jak np. w E-M1X zaimplementowano tryb fotografii wysokiej rozdzielczości (High Res Shot). Jego działanie opiera się na wykonaniu ośmiu ekspozycji, z wykorzystaniem mikroprzesunięć sensora, a te realizowane są dzięki mechanizmowi stabilizacji matrycy. Generalnie jest on przeznaczony do fotografowania ze statywu, jednak mamy też opcję, pozwalającą na wykonywanie zdjęć z ręki. Wynikowe JPEG-i mogą mieć rozmiar 8160×6120 pikseli (ok. 50 Mpix) lub 5760×4320 pikseli (ok. 25 Mpix). Możliwe jest również zapisywanie surowych plików, które mają rozdzielczość około 80 Mpix (10368×7776 pikseli) lub 50 Mpix (8160×6120 pikseli) dla opcji zdjęć z ręki. Pomiary RAW-ów wywołanych w programie OM Workspace pokazują, że mamy wprawdzie wzrost zdolności rozdzielczej, ale zauważamy także wyraźne wyostrzanie. To bez wątpienia ma bardzo istotny wpływ na otrzymane wyniki i utrudnia nam miarodajną ocenę sytuacji.
Balans bieli
W świetle naturalnym i przy lampach LED-owych (5400 K), błędy koloru utrzymują się na dość niskim poziomie. Przy żarówkach automatyka zapewnia ciepłe zabarwienie zdjęć, co przekłada się na duże błędy dC. Wyłączenie opcji „zachowaj ciepły kolor” zupełnie nie pomaga. Aparat ma tendencję do przesycania koloru, aczkolwiek nie jest ona duża. Średnia odchyłka od idealnego nasycenia wyniosła w teście niespełna 8%.
Jakość obrazu w JPEG
Jakość JPEG-ów na wyższych czułościach uległa poprawie względem np. Olympusa E-M1X. W OM-1 bez trudu skorzystamy z nastawy ISO 3200, co w Olympusie wiązało się ze sporym spadkiem szczegółowości. Fujifilm X-T4 i Sony A6600 generują jednak obrazy o wyższej jakości.
Tak samo jak bezlusterkowce Olympusa, OM System OM-1 oferuje bogaty zestaw filtrów artystycznych, które pozwolą na urozmaicenie wykonywanych fotografii. Skromne są za to możliwości funkcji HDR, a opcji wykonania automatycznej panoramy w ogóle nie ma.
Jakość obrazu i szumy w RAW
Szczegółowość RAW-ów z OM-1 stoi na dobrym poziomie, niemniej X-T4 i A6600 wypadają lepiej w tej kategorii. Widać to także, gdy wizualnie oceniamy poziom generowanych zakłóceń. Pomiary w Imateście pokazały, że dla ISO 6400 szum luminancji w OM-1 jest wyższy od X-T4 o ok. 2 EV. W przypadku A6600 różnica jest mniejsza i wynosi ok. 2/3 EV.
Zachowanie OM-1 w kategorii prądu ciemnego oceniamy całkiem pozytywnie. W obrazie nie widać oznak bandingu, a niejednorodności w rozkładzie szumu w zasadzie nie występują. Histogramy oraz statystyka wyglądają całkiem dobrze w niemal całym zakresie czułości natywnych.
Zakres i dynamika tonalna
W kategorii zakresu tonalnego dla najniższej natywnej czułości liczba tonów w OM-1 wynosi 326, co odpowiada 8.4-bitowemu zapisowi danych. Jest to dobry wynik, który zapewnia wizualnie gładkie przejścia tonalne, bez widocznej posteryzacji. Konkurencja w postaci X-T4 i A6600 wypada odrobinę lepiej od OM-1 i notuje po 8.6 bita.
Dla SNR=10 przy ISO 200 testowany aparat osiąga dynamikę tonalną na poziomie 8.1 EV, co jest niezłym wynikiem przy 12-bitowym zapisie danych. Zarówno X-T4, jak i A6600 korzystają z 14-bitowego przetwarzania danych, stąd ich osiągi są wyższe – wynoszą odpowiednio 9.1 i 9.7 EV.
Przy SNR=1 na najniższych czułościach mamy do dyspozycji dynamikę na poziomie 11.9 EV, co oznacza, że wykorzystywany jest praktycznie cały zakres pracy przetwornika ADC. Wyniki pomiarów sugerują, że w matrycy OM-1 tkwi potencjał, którego nie wykorzystano w całości. Zastosowanie 14-bitowego przetwarzania pozwoliłoby najprawdopodobniej na uzyskanie lepszych rezultatów w tej kategorii.
Badanie zachowania fotodiod matrycy pokazało, że wszystkie czułości (poza programowymi), przedstawione jako średnie wartości ze wszystkich grup senseli, są poniżej (o około 1 i 1/3 EV) wartości nominalnych. Pojemność studni potencjałów dla bazowej czułości to około 54 ke–, natomiast punkt wzmocnienia jednostkowego wypada dla czułości 1150 (czyli nieco poniżej nastawy aparatu ISO 3200).
Ocena końcowa
Naszym zdaniem OM-1 to najlepszy korpus Mikro 4/3, jaki przyszło nam testować. Wprawdzie jeszcze nie mieliśmy okazji zapoznać się z Panasonikiem Lumiksem GH6, nie ulega jednak wątpliwości, że OM-1 zawiesił poprzeczkę naprawdę wysoko. Szereg zalet związanych m.in. z zastosowaniem sensora Quad Pixel o krótkim czasie odczytu oraz autofokusa wspomaganego algorytmami uczenia maszynowego, czy wytrzymałego i uszczelnionego korpusu składają się na bardzo dobry i funkcjonalny aparat o bardzo szerokich możliwościach.
Czy możemy tu mówić o zapowiadanym przez marketingowców „efekcie wow”? Z jednej strony tak, bowiem szybka matryca i autofocus w obecnej formie duży krok naprzód. Z drugiej jednak, liczyliśmy na poprawę jakości w RAW-ach względem np. E-M1X, a tego niestety zabrakło.
Spójrzmy jeszcze na ceny omawianych modeli. OM System OM-1 to obecnie koszt prawie 10 tysięcy złotych. To więcej, niż przyjdzie nam zapłacić za korpus Fujifilm X-T4 (7777 zł), czy Sony A6600 (6500 zł). OM-1 kosztuje natomiast tyle samo, co wspomniany wyżej Lumix GH6, w którym także znajdziemy matrycę nowszej generacji.
Na koniec przedstawiamy najważniejsze zalety i wady OM-1.
Zalety:
- dobra jakość obrazu do ISO 3200,
- wysoka zdolność rozdzielcza matrycy,
- dobre wyniki w kategorii zakresu i dynamiki tonalnej,
- dobry wygląd darków,
- bardzo solidna, magnezowa obudowa,
- uszczelnienia korpusu i odporność na niskie temperatury (do −10°C),
- bogate, czytelne i funkcjonalne zaktualizowane menu,
- podwójny slot kart SD (UHS-II),
- spora liczba elementów sterujących o bardzo dobrej ergonomii,
- spore możliwości w zakresie programowania przycisków i pokręteł,
- obecność konfigurowalnego Mojego Menu,
- migawka elektroniczna bez efektu rolling-shutter
- synchronizacja mig. elektronicznej z lampą błyskową,
- funkcja Anti-Shock,
- migawka elektroniczna z minimalnym czasem 1/32000 s,
- szybki i skuteczny autofokus zarówno pojedynczy, jak i śledzący,
- wykrywanie rozmaitych obiektów, zwierząt i pojazdów,
- funkcja focus-peaking,
- odchylany i obrotowy ekran LCD,
- funkcja dotykowej obsługi,
- dobrej jakości obraz na wyświetlaczu,
- bardzo dobry wizjer elektroniczny (rozdzielczość, powiększenie, odświeżanie),
- funkcjonalny tryb live-view,
- połączenie trybu MF z AF,
- bardzo dobre osiągi trybu zdjęć seryjnych 20 kl/s,
- tryby 50 kl/s (z AF) oraz 120 kl/s (bez AF) w RAW oraz bez zaciemnienia obrazu,
- funkcja zdjęć seryjnych ProCapture,
- skala temperaturowa WB, nastawy własne (4),
- dobra praca balansu bieli w świetle naturalnym,
- skuteczność stabilizacji matrycy na poziomie 4 i 1/3 EV,
- funkcja „asystenta” stabilizacji, wspomagająca używanie jej,
- mechaniczna migawka do 1/8000 s,
- rozbudowany tryb wideo,
- interwałometr (z możliwością stworzenia gotowego filmu poklatkowego),
- tryb zdjęć o zwiększonej rozdzielczości (High Res Shot),
- możliwość wykonywania zdjęć z ręki w trybie High Res Shot,
- tryby Live Bulb, Live Time i Live Composite,
- tryb Live ND (symulacja filtrów ND),
- funkcja focus bracketing i focus stacking,
- komunikacja Wi-Fi i Bluetooth,
- filtry artystyczne dostępne w trybach ręcznych i trybie wideo,
- tryb zdjęć HDR (choć mało rozbudowany),
- elektroniczna poziomica,
- możliwość zdalnego wyzwalania zewnętrznych lamp błyskowych,
- skuteczny system czyszczenia matrycy.
Wady:
- wyraźne wyostrzane i mocno odszumiane zdjęcia JPEG pomimo neutralnych ustawień,
- brak poprawy jakości obrazu w RAW względem np. Olympusa E-M1X,
- możliwość wystąpienia efektu mory na zdjęciach w specyficznych warunkach,
- brak wbudowanej lampy błyskowej,
- problemy z automatycznym balansem bieli w świetle żarowym,
- dość wysoka cena.