Sony DSC-H9 - test aparatu
4. Optyka
Sony w swoich aparatach montuje obiektywy wykonane w zakładach Carl-Zeiss. Nasze poprzednie testy kompaktów tego producenta dowiodły, że ich własności optyczne nie były zbyt imponujące. Statystyka ta oparta jest jedynie na dwóch aparatach (Sony DSC-N1 oraz Sony DSC-H5) więc wniosków z niej płynących nie należy traktować jako konstruktywnych. Ale czy na pewno?
Poniżej przedstawiamy wykres zależność rozdzielczości od wartości przysłony:
Maksymalna rozdzielczość, którą udało nam się zarejestrować w centrum kadru to 1530 LW/PH. Osiągana jest dla najdłuższej ogniskowej przy przysłonie f/5.6.
W miarę przymykania przysłony rozdzielczość spada, osiągając swoje minimum dla f/8. Wartość 1500 LW/PH H9 przekracza jedynie dla długiego końca zakresu ogniskowych. Przy krótkim końcu sytuacja jest znacznie gorsza. Dla ekwiwalentu 31 mm, aparat zbliża się do 1500 LW/PH tylko dla przysłon f/4-5.6. Dla pozostałych kombinacji przysłon i ogniskowych poniżej 100 mm Sony DSC-H9 sporadycznie przekracza 1300 LW/PH. Środek zakresu również nie jest za ciekawy.
Jak wypada na tle konkurencji? Ponieważ Sony DSC-H9 posiada 8-megapikselową matrycę porównamy go jedynie do aparatów o takiej samej liczbie pikseli: Panasonic FZ-30 i Canon S5 IS. Pierwszy z nich praktycznie nie schodził poniżej 1400 LW/PH (noty poniżej tej granicy osiągał dla f/11, której Sony DSC-H9 nie posiada), drugi posiadał rozdzielczość na poziomie 1600 LW/PH dla prawie całego zakresu ogniskowych i przysłon - wyniku, do którego "H-dziewiątka" się nie zbliżyła. Na usprawiedliwienie Sony należy dodać fakt, że pliki JPEG przy neutralnym stopniu wyostrzania faktycznie są nie wyostrzane, czego zdecydowanie nie można powiedzieć o Canonie. Gdy zdjęcia z Sony lekko podostrzymy w programie graficznym, rozdzielczość podnosi się o 200 LW/PH, a zdjęcia ciągle nie są tak wyostrzone jak u konkurentów. Dlatego pod względem rozdzielczości, wyniki uzyskiwane przez te aparaty należy uznać są porównywalne ze wskazaniem na Sony, gdyż neutralne zdjęcie możemy wyostrzyć wedle uznania. Proces odwrotny nie przynosi już tak dobrych efektów.
Na brzegu kadru notowane są rozdzielczości o około 200 LW/PH niższe od tych w centrum kadru, co jest typowym zachowaniem. Największa degradacja obrazu w raz z oddalaniem się od centrum zachodzi dla szerokiego kąta. W tym przypadku, różnica pomiędzy centrum a brzegiem kadru waha się od 300 do 400 LW/PH. Powoduje to zauważalny spadek jakości zdjęć wykonywanych przy ekwiwalencie ogniskowej 31 mm.
Aberracja chromatyczna
Poprzednik Sony DSC-H9, model H5 pomimo mniejszego zakresu ogniskowych miał poważne problemy z korekcją aberracji chromatycznej. Jak nietrudno się domyślić, wymiana obiektywu na bardziej skomplikowany nie ułatwiła sprawy konstruktorom w poprawieniu tej wady. Patrząc na poniższy wykres, można dojść do wniosku, że niemieccy inżynierowie poddali się bez walki.
Trudno tu mówić o korygowaniu aberracji chromatycznej. Kolorowe obwódki widoczne są praktycznie dla całego zakresu ogniskowych. Aberracja ta przybiera jedne z największych rozmiarów spośród wszystkich testowanych przez nas urządzeń optycznych. Najmniej uciążliwa jest dla środkowego zakresu ogniskowych. Podobnie katastrofalne wyniki notował jedynie Olympus SP-550 UZ. Niestety jest to koszt za posiadanie szerokiego kąta przy tak dużym zakresie ogniskowych.
Dystorsja
Korekcja zniekształceń geometrycznych obrazu w długoogniskowych obiektywach jest bardzo trudne. Dlatego nie jest niespodzianką, że optyka zastosowana w Sony DSC-H9 nie radzi sobie tutaj zbyt dobrze.
Dla najszerszego kąta wykazuje on wyraźną dystorsję beczkową wynoszącą -4.1%. Jednak po wydłużeniu ogniskowej do 44 mm, dystorsja jest praktycznie niewidoczna (0.4%). Dalsze wydłużanie ogniskowej powoduje, że zniekształcenia geometryczne przechodzą w dystorsję poduszkową o poziomie zniekształceń około 1%. Taki stan utrzymuje się począwszy od ogniskowej 100 mm do końca zakresu.
Na tle konkurencji Sony radzi sobie wyraźnie lepiej od Olympusa SP-550 UZ, lecz ustępuje Panasonicowi FZ-50 czy Canonowi S5 IS.
Koma i astygmatyzm
Koma w testowanym przez nas modelu, korygowana jest bardzo dobrze. Jedynie dla szerokiego kąta, na brzegu kadru punkt świetlny ulega wyraźnej deformacji. Dla ogniskowych ze środka zakresu, fotografowana dioda jest okrągła. Dla najdłuższej ogniskowej widoczne jest tylko nieznaczne spłaszczenie obrazu diody.
Astygmatyzm niestety nie jest już tak dobrze korygowany. Najmniejsze zanotowane przez nas różnice pomiędzy rozdzielczością w pionie i poziomie, wynoszą 10.8% dla ekwiwalentu ogniskowej 31 mm. Podobny poziom utrzymywany jest również dla ogniskowych powyżej 380 mm. Niestety począwszy od 44 mm do 380 mm, astygmatyzm waha się od 30% do 60%! Czym się to objawia na fotografiach? Otóż wystarczy spojrzeć na środkowe zdjęcie diody powyżej. Choć obraz jest okrągły, to wokół diody widać wychodzące z niej "promienie". Ten właśnie efekt towarzyszył będzie podczas fotografowania różnego rodzaju punktów świetlnych.
Winietowanie
Pomiar winietowania obiektywu rozpoczynamy od newralgicznego punktu - szerokiego kąta. Dla ekwiwalentu i ogniskowej 31 mm, obiektyw Sony DSC-H9 charakteryzuje się pociemnieniem brzegowym wynoszącym 1.06 wartości przysłony (30.6%) dla f/2.7. Przymykanie przysłony niestety nie poprawia sytuacji ale ją pogarsza. Dla f/8 winietowanie wzrasta do 1.3 f-stop (36.1%). Dla porównania Olympus Sp-550 UZ, którego najkrótsza ogniskowa to ekwiwalent 28 mm, charakteryzuje się winietowaniem na poziomie kilkunastu procent.
Wydłużanie ogniskowej powoduje powolną poprawę sytuacji. Dla ekwiwalentu 44 mm i f/2.8 H9 winietuje na poziomie 0.86 f-stop (25.7%). Po przymknięciu przysłony do f/8 sytuacja się znacznie poprawia i pociemnienie wynosi już 0.56 f-stop (17.5%).
Dla dłuższych ogniskowych i przy maksymalnym otworze względnym winietowanie oscyluje wokół poziomu 0.65 f-stop (20%), zaś po przymknięciu do f/8 spada ono do około 0.18 f-stop (6.1%).
Poprawa jest znaczna, tylko że produkty konkurencji znacznie lepiej radzą sobie z tą wadą optyczną. Obiektyw Carl Zeiss przyzwoicie radzi sobie z winietowaniem po mocnym przymknięciu przysłony. Niestety jesteśmy zmuszeni używać wtedy długich czasów ekspozycji a rozdzielczość obrazu jest bardzo słaba.
Odblaski
Warstwy antyodbiciowe w Sony H9 sprawują się dosyć dobrze. Przy różnych kombinacjach przysłon i ogniskowych nie doświadczymy żadnych duszków czy blików. Sytuacja była by idealna, gdyby nie pewne charakterystyczne zachowanie. Przy ostrym źródle światła w kadrze, na sporej powierzchni zdjęcia widoczne jest wyraźne delikatne, blado-czerwone przebarwienie, które potrafi wypełnić nawet 30% kadru. Poniżej przykład dwóch zdjęć, na którym występuje ten efekt:
Choć przebarwienie wydaje sie być dosyć subtelne, to jednak pojawia się ono dosyć często przy fotografowaniu ostrych źródeł światła.
Fotografując Sony DSC-H9 często zdarza się sytuacja, kiedy na wyświetlaczu LCD widzimy wiele odblasków i przebarwień, których później nie widać na zdjęciu lub są one praktycznie nie widoczne. Trudno orzec z czego wynika takie zachowanie, ale widząc fatalny obraz na panelu LCD aparatu, nie należy się zniechęcać, a naciskać przycisk spustu migawki, gdyż w wielu przypadkach te przykre efekty nie będą widoczne na zdjęciach.
Makro
Jak większość obecnie produkowanych zaawansowanych cyfrowych kompaktów, tak też Sony DSC-H9 posiada tryb makro pozwalający fotografować obiekty mikroświata już z odległości 1 cm. Przykład zdjęcia wykonanego z takiej odległości prezentujemy poniżej:
Autofokus w trybie makro działa sprawnie i w miarę szybko. Przy odrobinie szczęścia i cierpliwości można wykonać zdjęcia również nieco bardziej ruchliwym obiektom:
Autofokus
Mechanizm nastawy ostrości w DSC-H9 nie należy do demonów szybkości. Autofokus działa cicho ale niezbyt szybko. Daleko mu do Canona S5 IS czy Panasonica FZ-50.
Pod względem celności produkt Sony też nie zachwyca. Odnotowana przez nas liczba pomyłek w warunkach studyjnych wyniosła 12%. Jest to nie najlepszy rezultat.