Nikon Z9 - test trybu filmowego
2. Budowa i ergonomia
Jeśli chodzi o elementy sterujące, to większość podstawowych nastaw bez problemu zmienimy korzystając z dwóch kółek sterujących, czy wygodnie umieszczonego przycisku ISO. Nieco gorzej jest z szybkim dostępem do ustawień balansu bieli – do wyboru mamy albo menu podręczne, albo przypisanie tej funkcji do jednego z przycisków programowalnych umieszczonych na przedniej ściance. Do korzystania z tych ostatnich trzeba się przyzwyczaić, z początku nie jest to intuicyjne. Pochwalić należy też łatwo wyczuwalny i rozsądnie umieszczony przycisk uruchamiania nagrywania.
Menu w testowanym aparacie, jak w większości Nikonów, jest rozplanowane w rozsądny sposób. Zdecydowaną większość potrzebnych na co dzień do pracy ustawień znajdziemy na dedykowanej karcie poświęconej trybowi filmowemu lub w menu podręcznym. Bardziej zaawansowane operacje (jak np. przypisywanie funkcji do przycisków programowalnych, czy konfiguracja menu podręcznego) wymagają już wycieczki w inne rejony menu, ale są to rzeczy, które zazwyczaj ustawia się raz po kupieniu aparatu i o nich zapomina, trudno więc uznać za problematyczny fakt, że są głębiej zagnieżdżone. To raczej zaleta – dzięki temu karty, z których faktycznie się regularnie korzysta, nie są niepotrzebnie „zaśmiecone”. Jedynym wyjątkiem są tu szybkość i czułość autofokusa, które spokojnie zmieściłyby się w menu filmowym, a nie gdzieś w zaawansowanych ustawieniach.
Jeśli chodzi o złącza, do dyspozycji mamy komplet tego, co może być przy filmowaniu potrzebne, czyli:
- wejście mikrofonu (mini jack 3.5 mm),
- wyjście słuchawkowe (mini jack 3.5 mm),
- wyjście HDMI (pełnowymiarowe typu A),
- złącze USB (typu C).
Bateria
Nikon Z9 zasilany jest akumulatorem o oznaczeniu EN-EL18d, ale korpus oferuje też wsteczną kompatybilność z akumulatorami EN-EL18c, EN-EL18b, EN-EL18a oraz EN-EL18. Bateria EN-EL18d oferuje pojemność 3300 mAh przy napięciu 10.8 V, co przekłada się na ok. 35.6 Wh energii. To znacznie więcej niż w aparatach bez wbudowanego gripa, a także więcej niż w Canonie R3, który oferuje ok. 29 Wh.
Także w teście długości nagrywania w warunkach studyjnych Nikon Z9 pokonał Canona R3 o około 20 minut i osiągnął imponujący wynik 4 godzin i 10 minut (test polega na filmowaniu statycznego kadru w 4K w 25 kl/s z włączonym autofokusem i stabilizacją matrycy przy ISO 1600). Tym samym Z9 jest nowym rekordzistą wśród aparatów, jeśli chodzi o czas nagrywania na pojedynczej baterii. Dłużej potrafią filmować jedynie kamery z dużymi zewnętrznymi akumulatorami.
Dla porządku dodajmy też, że podczas testu aparat nie tylko się nie przegrzał, ale też nawet specjalnie nie nagrzał.
Nośniki pamięci
Testowany aparat ma dwa gniazda na karty pamięci CFexpress typu B. Co prawda przy większości dostępnych w chwili pisania niniejszego testu trybach nagrywania spokojnie wystarczyłyby szybkie karty SD, ale biorąc pod uwagę zapowiedzianą aktualizację oprogramowania dodającą możliwość filmowania w RAW-ach z wewnętrznym zapisem, szybsze karty pamięci wydają się dobrym pomysłem. Docenią je też fotografujący w trybie seryjnym.
Niestety z jakiegoś powodu testowany aparat nie pozwala na zapis filmu na obie karty pamięci naraz. Mimo mniejszej awaryjności kart CFexpress, taka funkcja byłaby pożądana.
Testy trybu filmowego przeprowadzamy z wykorzystaniem kart pamięci Angelbird AV PRO, udostępnionych przez firmę Fototechnika.
Wizjer i ekran
Wizjer w Nikonie Z9 to ten sam układ, który znajdziemy w innych pełnoklatkowych bezlusterkowcach tego producenta. Jest to wyświetlacz OLED o rozdzielczości 3.69 miliona punktów (ok. 1280×960 pikseli) i bardzo wysokim powiększeniu wynoszącym 0.8x. Celownik zapewnia 100-procentowe pokrycie kadru, a jego punkt oczny znajduje się w odległości 21 mm. Korekcja dioptrii jest możliwa w zakresie od −4 do +2. W praktyce z wizjerem tym pracuje się sprawnie i komfortowo, a widoczny w nim obraz jest bardzo dobrej jakości. Co prawda konkurencja (Sony A1, Canon R3 oraz R5) oferuje celowniki o wyższej rozdzielczości, ale nie jest to różnica, która byłaby bardzo odczuwalna w praktyce.
Także ekran w Z9 jest identyczny jak w obu generacjach modeli Z7 i Z6 (w Z5 zdecydowano się na wyświetlacz o niższej rozdzielczości). Ma on przekątną 3.2 cala i przy proporcjach boków 3:2 oferuje rozdzielczość 2.1 mln punktów (ok. 1024×684 pikseli). Ekran można odchylić do góry lub do dołu, a także, z wykorzystaniem dość skomplikowanego mechanizmu – do boku. Nie jest to jednak wyświetlacz w pełni rozkładany, więc przy pracy na gimbalu możemy mieć trudności ze spoglądaniem nań przy określonych konfiguracjach pracy. Trudniej będzie też pokazać kadr nagrywanej osobie.
Wyświetlacz jest w pełni dotykowy, do jego pracy w tym względzie nie mamy zastrzeżeń – wskazywanie punktu, na który aparat ma ustawić ostrość, świetnie się sprawdzało podczas nagrań.
Jeśli chodzi o narzędzia wspomagające pracę operatora, to na pokładzie znajdziemy focus peaking, możliwość powiększenia wybranego wycinka kadru (także w czasie nagrywania), programowalną zebrę czy histogram.
W zasadzie powinno to wystarczyć, ale jest kilka problemów. Po pierwsze – w trybie filmowym nie wyświetlają się wskazania pomiaru ekspozycji w aparacie, a po drugie, zebra z jakiegoś powodu działa jedynie wtedy, gdy korzystamy z autofokusa. Gdy tylko go wyłączymy, na ekranie pojawia się focus peaking, a zebra znika. Chyba, że wyłączymy focus peaking, wówczas zebra zostaje. Tak czy inaczej to dziwne, że w tak zaawansowanym korpusie nie da się korzystać z obu tych funkcji jednocześnie.
Bardziej szczegółowe omówienie aspektów związanych z budową i ergonomią testowanego aparatu zostanie przedstawione w fotograficznym teście Nikona Z9.