Fujifilm X-H2 - test trybu filmowego
2. Budowa i ergonomia
Pod względem ergonomii testowany aparat, podobnie jak model X-H2S, odchodzi od tego, do czego przyzwyczaiła nas większość korpusów Fujifilm, na jego górnej ściance nie znajdziemy bowiem pokręteł do ustawiania czasu naświetlania czy czułości ISO. Zamiast tego, do dyspozycji użytkownika oddano przednie i tylne pokrętło wielofunkcyjne oraz lubiane przez filmowców dedykowane przyciski do zmiany czułości ISO oraz balansu bieli na górnej ściance. Fani retro stylistyki w aparatach Fujifilm mogą nie być tymi zmianami zachwyceni, ale z punktu widzenia filmowania uznajemy taki układ elementów sterujących za wygodniejszy w obsłudze.
Poza przyciskami i pokrętłami, pozytywny wpływ na ergonomię ma także obecność dotykowego ekranu oraz możliwość zaprogramowania funkcji części przycisków a także zawartości dotykowego menu. Jedyne zastrzeżenie, jakie mamy do ergonomii testowanego aparatu, dotyczy wielkości przycisku do uruchamiania i zatrzymywania nagrywania - mógłby być nieco większy.
Menu
Jeśli chodzi o menu, to w przypadku X-H2 stało się coś podobnego do tego, co obserwujemy w najbardziej zaawansowanych pod względem filmowym korpusach innych producentów. Otóż, wskutek pojawiania się coraz to nowych i bardziej rozbudowanych funkcji, do prostego i przejrzystego menu oferowanego w mniej zaawansowanych modelach dodano nowe zakładki i pozycje, które psują wrażenie uporządkowania.
Najgorszym przykładem tego w przypadku X-H2 jest wybór kodeka, próbkowania koloru i przepływności bitowej. Wybór tych ustawień odbywa się w bardzo głęboko zagnieżdżonej zakładce ukrytej za... wyborem karty, na której zapisujemy materiał. Nie wiemy kto wpadł na ten pomysł, ale na tytuł pracownika miesiąca raczej nie zasłużył. Podobnie niepotrzebnie skomplikowany jest też dostęp do funkcji nałożenia na podgląd tabeli LUT ułatwiającej ocenę ekspozycji i kolorystyki przy pracy w profilu F-Log lub F-Log2.
Złącza
Jeśli chodzi o złącza sygnałowe, Fujifilm X-H2 oferuje typowy zestaw złącz potrzebnych przy filmowaniu, czyli:
- złącze USB 3.2 gen 2x1 typu C,
- pełnowymiarowe wyjście HDMI typu A,
- wejście mikrofonu stereo mini jack o średnicy 3.5 mm,
- wyjście słuchawek stereo mini jack o średnicy 3.5 mm.
Bateria
Testowany aparat zasilany jest akumulatorem litowo-jonowym NP-W235 oferującym pojemność 2200 mAh przy napięciu 7.2 V, co przekłada się na niecałe 16 Wh energii. Podczas studyjnego testu pełna bateria wystarczyła na nagranie 1 godziny i 46 minut materiału w 4K w 25 kl/s w trybie HQ. To ponad pół godziny gorzej, niż dał radę na jednej baterii nagrywać model X-H2S. Nadpróbkowanie z rozdzielczości 8K pochłania zatem więcej prądu, niż w przypadku nadpróbkowania z 6.2K, z jakim mamy do czynienia w X-H2S.
Co ciekawe, mimo że bateria w X-H2 rozładowała się szybciej niż w X-H2S, testowany aparat nie wyświetlił w czasie testu komunikatu o wysokiej temperaturze urządzenia. Być może wynika to np. z różnic w oprogramowaniu obu korpusów. A jakby problem z przegrzewaniem jednak się pojawił (np. w 8K), to możemy do korpusu podpiąć akcesoryjny moduł chłodzący.
Nośniki pamięci
Fujifilm X-H2 oferuje jedno gniazdo na karty CFexpress typu B oraz jedno gniazdo na karty SD/SDHC/SDXC kompatybilne ze standardem UHS-II. Oczywiście oznacza to, że najbardziej wymagające jeśli chodzi o przepływność strumienia danych formaty zapiszemy jedynie na karcie CFexpress. Na szczęście dotyczy to jedynie zapisu w kodeku Apple ProRes. Przy korzystaniu z H.264 lub H.265, nawet w wariancie 720 Mbit/s (najwyższa dostępna przepływność dla tych kodeków), aparat jest w stanie zapisać materiał także na karcie SD/SDHC/SDXC, o ile tylko ta ostatnia spełnia standard prędkości zapisu V90. Powoduje to, że w większości sytuacji ograniczenie zapisu do jednego rodzaju nośnika nie będzie nam doskwierać i będziemy mogli korzystać z oferowanej przez aparat opcji zapisu na obie karty jednocześnie.
Wizjer i ekran
Testowany aparat oferuje wizjer elektroniczny o rozmiarze 0.5 cala, wykonany w technologii OLED. Oferuje on powiększenie 0.8x (ekwiwalent dla pełnej klatki) oraz rozdzielczość 5.76 mln punktów (ok. 1600 x 1200 pikseli). Korekcja dioptrii jest możliwa w zakresie od -5 do +3, a punkt oczny umieszczono w odległości 24 mm. W praktyce z wizjerem pracuje się bardzo dobrze. Obraz jest wystarczająco duży i szczegółowy, a okolice wizjera dobrze wysłonięte przed światłem z zewnątrz.
Jeśli chodzi o ekran, to X-H2 oferuje w pełni rozkładany do boku, 3.0-calowy (proporcje 3:2), dotykowy, kolorowy ekran TFT LCD o rozdzielczości 1.620.000 punktów (ok. 900 x 600 px). Z ekranem pracuje się komfortowo nawet przy manualnym ustawianiu ostrości, a do jakości działania mechanizmu dotykowego nie mamy zarzutów.
Jeśli chodzi o narzędzia wspomagające pracę operatora, to na pokładzie znajdziemy najprzydatniejsze w pracy udogodnienia takie jak focus peaking, powiększenie fragmentu kadru (niestety niedziałające w czasie nagrywania), czy programowalną zebrę. W tak zaawansowanym korpusie przydałoby się nieco więcej (np. monitor kształtu fali czy wektoroskop), choć nawet w obecnej wersji da się w miarę komfortowo pracować.
Bardziej szczegółowe omówienie aspektów związanych z budową i ergonomią testowanego aparatu zostało przedstawione w fotograficznym teście aparatu Fujifilm X-H2.