Nikon Nikkor AF 50 mm f/1.8D - test obiektywu
3. Budowa i jakość wykonania
Powyższe zdjęcie pokazuje porównanie obu obiektywów. Od razu widać, że
Nikkor choć solidniej wykonany jest od Canona mniejszy (czy odbije się
to na winietowaniu, zobaczymy później). Ewidentnie rzuca się też w oczy
kilka innych zalet Nikkora. Przede wszystkim mamy do czynienia z
prawdziwym mechanizmem manualnego ustawiania ostrości, a nie atrapą tak
jak w Canonie. Choć pierścień służący do tej czynności nie jest może
duży i superwygodny, pozwala on na dość komfortową pracę i w miarę
precyzyjne ustawienia, czego w żadnym wypadku nie uświadczymy Canonie, u
którego manualne i precyzyjne ustawienie ostrości graniczy z cudem, a
jak cud ten się zdarzy, to i tak po chwili pierścień wsunie się pod
własnym ciężarem. Poza tym Nikkor ma skalę ostrości, której na próżno szukać w Canonie.
Powyższe zdjęcie pokazuje kolejną zaletę Nikkora w porównaniu do
konkurenta. To metalowy bagnet, który wróży znacznie dłuższą pracę i
mniejszą podatność na powstawanie wad pozaosiowych, które pojawiają
się, gdy plastik w bagnecie zaczyna się wyrabiać i powodować tworzenie się luzów.
Podsumowując, różnica około 100 zł w cenie obu obiektywów nie usprawiedliwia tak dużej różnicy w jakości wykonania. Będąc canonierem zdecydowanie wolałbym dopłacić owe 100 zł i mieć produkt o jakości Nikkora.
Na koniec zostało nam jeszcze do powiedzenia kilka słów o konstrukcji wewnętrznej testowanego obiektywu. Składa się on z 6 soczewek ustawionych w 5 grupach. Producent nie chwali się zastosowaniem jakiegoś specjalnego rodzaju szkła, chwali się za to napyleniem na soczewki specjalnych powłok Nikon Super Integrated Coating, które mają zapewnić kontrastowy obraz nawet przy maksymalnym otworze względnym. Ponadto obiektyw oferuje nam 7-listkową przysłonę, którą można domknąć do f/22 oraz gwint mocowania filtrów o średnicy 52 mm.