Canon EF 70-200 mm f/4L IS USM - test obiektywu
3. Budowa, jakość wykonania i stabilizacja
Osobom przyzwyczajonym do amatorskich obiektywów klasy 70-300 mm czy
55-200 mm, testowana L-ka może wydać się duża. To w pewnym sensie cena
jaką decydujemy się zapłacić za legendarną jakość wykonania, obecność
stabilizacji, silnik USM oraz zamkniętą konstrukcję, z której nic nie
wysuwa się na zewnątrz ani nie obraca, a przez to nie zasysa kurzu i
zapewnia bezproblemową pracę z wszelkiego rodzaju filtrami.
Duże rozmiary mają też swoje zalety. Obiektyw wraz z korpusem trzyma się
dobrze i pewnie, a wysoki komfort pracy zapewniają dwa duże, wygodne i
funkcjonujące bez najmniejszych problemów pierścienie - jeden do zmiany
ogniskowej, drugi do manualnego ustawiania ostrości. W zestawie z
obiektywem, co rzadkie u Canona, dostajemy osłonę przeciwsłoneczną.
Ponieważ obiektyw wyposażono w optyczną stabilizację obrazu, musiała zmienić się jego konstrukcja wewnętrzna. Poprzednik miał 16 elementów ustawionych w 13 grupach, nowy model ma aż 20 elementów w 15 grupach. Podobnie jak poprzednio, aż trzy soczewki wykonano ze szkła o niskiej dyspersji (dwie ze szkła UD i jedną z fluorytu - CaF2), co ma zapewnić doskonałą korekcję wszelkich wad optycznych. Cztery elementy optyczne więcej spowodowały wzrost wagi z 705 do 760 gramów.
Kluczem do sukcesu nowego szkła, w założeniu Canona, miała być
stabilizacja, której skuteczność producent zakładał na aż 4 EV. Czy tak
jest w istocie? Spójrzmy na poniższe serie wycinków zdjęć naszej scenki
testowej wykonane dla ogniskowej 70 mm i przy stabilizacji wyłączonej
oraz włączonej.
Skuteczność 4 EV mówi nam, że możemy używać czasów aż 16 razy dłuższych
niż w przypadku tego samego instrumentu niewyposażonego w stabilizację.
Z naszego rysunku wynika, że pierwsze minimalne objawy poruszenia, przy
braku stabilizacji, widać już dla czasów na poziomie 1/80 sekundy. Przy
stabilizacji włączonej, podobne efekty powinniśmy więc otrzymać dla
czasów na poziomie 1/5 sekundy. Z naszego eksperymentu jasno jednak
widać, że troszkę krótszy czas 1/6 sekundy jest bardziej poruszony niż
wycinek 1/80 sekundy otrzymany przy braku stabilizacji. Canon 70-200
f/4L IS deklarowanych 4 EV raczej więc nie osiąga i chyba bliżej mu
tutaj wartości na poziomie 3.2-3.5 EV.
Na koniec warto jeszcze zaznaczyć, że stabilizacja, jak na tą klasę
sprzętu, działa bardzo głośno, żeby nie powiedzieć, że wręcz warczy.
Kto przyzwyczaił się do prawie bezgłośnej pracy tego mechanizmu u
EF 24-105 f/4L czy EF-S 17-55 f/2.8 IS, temu odgłos wydawany przez
Canona 70-200 f/4 IS na pewno się nie spodoba.