Canon EF 35 mm f/2.0 - test obiektywu
1. Wstęp
Politykę Canona widać także w innej kategorii. Gdy na rynku amatorskim i półprofesjonalnym zaczęły królować matryce APS-C, wymuszające mnożnik ogniskowej 1.6x, popularne i klasyczne obiektywy klasy 50 mm zrobiły się ciut za długie, stając się raczej przyjemnymi obiektywami portretowymi niż standardami. Chcąc mieć odpowiednik analogowych obiektywów 50-58 mm, należało zacząć używać instrumentów o ogniskowej 30-35 mm. Lukę rynkową szybko zauważyła Sigma, która od razu wprowadziła do sprzedaży model 30 mm f/1.4 EX DC HSM. Szczerze mówiąc, byłem przekonany, że także inne firmy szybko zaprezentują coś podobnego. Canon, w swoim stylu, zachował jednak zimną krew. Wyszedł po prostu z założenia, że nie ma sensu wprowadzać na rynek czegoś nowego, w momencie gdy ma już w ofercie dwa instrumenty spełniające wymagane kryteria. Przede wszystkim, dla tych których nie interesują żadne kompromisy, a cena nie gra roli, przeznaczony jest obiektyw EF 35 mm f/1.4L USM.
Troszkę więcej problemów z klasyfikacją sprawia druga propozycja w tej
klasie - EF 35 mm f/2.0. Obiektyw ten kosztuje rzędu 1000 zł, co
powoduje, że stoi na granicy czegoś plastikowego i podobnego od kita czy
EF 1.8/50 II, a czegoś przypominającego znacznie solidniejszy EF 1.4/50.
Do której klasy mu bliżej? Odpowiedź na to pytanie, to zasadnicze
zadanie jakie postawiliśmy przed sobą w teście tego instrumentu.
Obiektyw wypożyczył do testów sklep Cyfrowe.pl.