Canon EF 24-105 mm f/4L IS USM - test obiektywu
3. Budowa, jakość wykonania i stabilizacja
Testowany obiektyw jest instrumentem dość słusznych rozmiarów, który dodatkowo podczas przechodzenia do ogniskowej 105 mm, zwiększa swoje gabaryty o czynnik 1.5 raza. Trudno jednak oczekiwać, żeby obiektyw projektowany pod pełną klatkę, o ponad 4-krotnym zoomie, o stałym świetle f/4 oraz wyposażony w stabilizację i silnik USM, był mały i ważył niewiele.
Jakość wykonania, jak to u L-ek, jest w zasadzie wzorowa. Mamy więc wysokiej klasy kompozyty magnezowe i metal w bagnecie. Jedyne co może budzić zastrzeżenie, to właśnie wysuwający się tubus, który powoduje, że obiektyw nie jest idealnie szczelny i może powodować zasysanie pyłków do wnętrza.
Obiektyw wyposażono w dwa wygodne i pracujące precyzyjnie pierścienie, pierwszy, licząc od bagnetu, do zmiany ogniskowej, drugi do manualnego ustawiania ostrości. Jak na mój gust pierścień do zoomowania mógłby być albo ciut szerszy, albo ciut dalej od korpusu aparatu.
Po lewej stronie czytelnej skali ostrości znajdziemy jeszcze przełącznik trybu pracy mechanizmu ustawiania ostrości (AF/MF) i włącznik stabilizacji, która w przypadku tego obiektywu ma tylko jeden tryb pracy.
Waga obiektywu, jego gabaryty i osiągi, sugerują, że na pewno nie mamy do czynienia z prostą konstrukcją wewnętrzną. I tak faktycznie jest, bo 24-105 IS składa się z aż 18 soczewek ustawionych w 13 grupach. Warto przy tym dodać, że jedna z tych soczewek to niskodyspersyjny element UD,
a trzy inne mają kształt asferfyczny. Dodatkowo Canon daje nam 8-mio listkową przysłonę i nierotujące mocowanie filtrów o średnicy 77 mm. Co rzadkie u Canona, w cenie obiektywu, oprócz dekielków, dostajemy osłonę przeciwsłoneczną oraz miękki futerał.
Canon 24-105 IS, jak sama nazwa wskazuje, wysposażono w stabilizację obrazu, której skuteczność ma wynosić 3 EV. Co ciekawe, w przypadku innych obiektywów tej firmy, nie ważne czy informowano o skuteczności 3 czy 4 EV, nasze pomiary pokazywały, że najbliżej jej do 3.5 EV. Tak jest i w tym przypadku, co jasno pokazuje poniższy rysunek, na
którym podobne stopnie poruszenia mają obrazy przy czasie 1/60 sek bez stabilizacji i 1/5 sek ze stabilizacją. To daje nam w zasadzie wynik na poziomie 3.5-3.6 EV. Warto więc Canona pochwalić, bo w tym przypadku dostaliśmy trochę więcej niż moglibyśmy oczekiwać.