Canon PowerShot G10 - test aparatu
6. Podsumowanie
Funkcjonalność
Pod względem budowy i wygody użytkowania nie ma powodów do narzekań. Aparat został wykonany solidnie i wygląda na trwały i odporny nawet na ciężkie warunki użytkowania. Na obudowie znajdujemy wiele przycisków i pokręteł, które pozwalają na wygodną i szybką obsługę aparatu. Pod względem szybkości działania również nie natrafiliśmy na żadne uchybienia. Aparat posiada przyzwoity tryb seryjny, aczkolwiek tylko dla plików JPEG oraz lampę na typowym jak dla kompaktów poziomie. Stabilizacja działa przyzwoicie, i utrzymuje poziom notowany dla większości aparatów kompaktowych. Menu w G10 jest typowe jak dla reszty kompaktowych Canonów i zapewne użytkownicy tych aparatów dobrze je znają. Trzeba jednak przyznać, że pewne rozwiązania (jak umieszczenie opcji wyostrzania w menu "moje kolory") nie są zbyt intuicyjne. Ocena w tej kategorii: 5
Optyka
Obiektyw G10, to element, który uległ największym zmianom w stosunku do G9. Zyskaliśmy szeroki kąt kosztem ograniczenia dłuższych ogniskowych. Jeśli chodzi o rozdzielczość obrazu to w nowym Canonie niczego nie zyskaliśmy w porównaniu z G9. Również aberracja chromatyczna się nie poprawiła i jest na średnim poziomie, co w aparacie tej klasy nie jest szczególnym wynikiem. Na zadowalającym poziomie natomiast, jest dystorsja, winietowanie i koma. Pod względem odblasków generowanych w obiektywie sytuacja nie jest zła, aczkolwiek mogą się one pojawiać w szczególnych przypadkach i mogą być wyraźnie zwłaszcza dla dłuższych ogniskowych. Niestety spory minus dla aparatu należy się za astygmatyzm. Dla dłuższych ogniskowych przybiera on katastrofalne wręcz wartości rzędu 40%. Ocena w tej kategorii: 4
Matryca
Balans bieli w Canonie G10 działa sprawnie i poza światłem żarowym nie ma powodów do narzekań. W kwestii szumów generowanych przez matrycę nie jest już tak wesoło. G10 przegrywa na tym polu ze swoim poprzednikiem. Z zakresu tonalnego powinniśmy być w zasadzie zadowoleni, ponieważ osiąga on poziom porównywalny z G9, a wówczas go chwaliliśmy. Ostatecznie matrycę oceniamy na 5-.
Canon G10 to aparat wart polecenia, choć spora wpadka z astygmatyzmem nie pozwala tego zrobić ze zdecydowanym przekonaniem. Pozostaje jeszcze kwestia matrycy. Marketingowa wojna na megapiksele trwa. 14.7 Mpix w aparacie kompaktowym to już całkiem potężna broń w tej walce. Ale czy na pewno? Czy faktycznie użytkownik zyskuje coś realnego dzięki temu? Wyniki naszego testu poddają to w wątpliwość. Porównanie Canona G10 z poprzednim modelem tej serii pokazuje, że pod względem jakości obrazu nic nie zyskujemy. Rozdzielczość i zakres tonalny są na porównywalnym poziomie, szumy generowane przez matryce są nawet większe, co właściwie nie dziwi. Czy jest zatem sens dopłacać do nowszego modelu skoro stary oferuje w zasadzie trochę więcej?
Końcowa ocena aparatu wynosi 4+, czyli mniej niż G9, aczkolwiek jest to głównie "zasługa" dużego poziomu astygmatyzmu jaki zanotowaliśmy dla G10. Poniżej wyliczamy główne zalety i wady nowego modelu serii G.
Zalety
- dobra rozdzielczość na całym kadrze,
- dobre odwzorowanie kolorów,
- dystorsja, winietowanie i koma na dobrym poziomie,
- możliwość zapisywania zdjęć w formacie RAW,
- wygoda użytkowania,
- wygodna i intuicyjna obsługa,
- użyteczny zakres ogniskowych 28 - 140 mm (plus za szeroki kąt),
- duży, czytelny ekran LCD o dużym kontraście,
- spora ilość informacji wyświetlanych na ekranie,
- celny autofokus,
- stopka zewnętrznej lampy błyskowej,
- stosunkowo niewielkie rozmiary,
- solidna obudowa,
Wady
- bardzo duży astygmatyzm przy dłuższych ogniskowych,
- stosunkowo wysokie szumy,
- aberracja chromatyczna na średnim poziomie,
- nadmiar nikomu niepotrzebnych i nic nie dających pikseli
- zaledwie 15 sekund maksymalnego czasu ekspozycji,
- brak filmów w rozdzielczości HD,
- brak klawisza bezpośredniego sterowania systemem stabilizacji,
- słaby wizjer optyczny,
Przykładowe zdjęcia