Sony DT 16-105 mm f/3.5-5.6 - test obiektywu
6. Dystorsja
Zeiss 16-80 mm na szerokim kącie pokazywał dystorsję -3.98%, która na wyższych ogniskowych zmieniała znak i robiła się mało znacząca (0.16-0.64%). Nie trudno zgadnąć, że u DT 16-105 mm, ze względu na większy zakres ogniskowych, sytuacja będzie gorsza. I taka faktycznie jest. Dla 16 mm odnotowaliśmy bowiem bardzo wyraźną dystorsję beczkową o wartości -4.67%. Dla wyższych ogniskowych sytuacja poprawia się, choć nie tak wyraźnie jak u Zeissa. Dla 30 mm mamy bowiem dystorsję o wartości 0.97%, dla 50 mm wzrasta ona do 1.41%, dla 70 mm wynosi 1.38%, a dla 105 mm 1.26%.
Czy możemy w związku z tym narzekać na Sony? Nie do końca. Zeiss wypada lepiej, ale jest on droższy i ma mniejszy zakres. Żeby mieć całościowy obraz sytuacji, warto przyjrzeć się jak inne firmy wywiązują się z podobnych zadań w przypadku ich flagowych uniwersalnych zoomów o podobnym zakresie. Na Canona 17-85 IS USM spuśćmy zasłonę milczenia, bo jego niechlubne rekordy w kategorii dystorsji powodują że włos jeży się na głowie. Popatrzmy dodatkowo na Nikkora 18-135 mm. Zoom 7.5x jest w jego przypadku trochę większy niż u Sony, lecz nie daje on aż tak szerokiego kąta jak Sony, więc skala trudności była podobna. Od razu widać, że Sony poradziło sobie lepiej. Dystorsje na szerokim kącie, dla obu obiektywów są w granicach błędów takie same, a dla wyższych ogniskowych Nikkor, który notuje wartości od 2.0 do 2.6%, wyraźnie z Sony przegrywa.