Leica M9 - test aparatu
4. Rozdzielczość
Leica wymyśliła więc bardzo ciekawy przepis. Po pierwsze, wracamy do pełnej klatki. Nie ma chyba osoby, która byłaby niezadowolona z takiego kroku. Po drugie, nie przesadzamy z liczbą pikseli. To pociągnęło za sobą łatwość w osiągnięciu potencjalnie dobrych wyników. Połączenie technologii CCD, która daje bardzo dużą ilość szczegółów na niskich ISO z upakowaniem pikseli odpowiadającym wartości 7.5-megapikseli na matrycy APS-C to naprawdę dobre rozwiązanie. Na niskich ISO powinno być dużo szczegółów, a zakres tonalny powinien być wysoki. Mała gęstość pikseli, przy współczesnej technologii, nawet matrycy CCD pozwoli zachowywać się dobrze nawet na wyższych czułościach. Czy tak będzie w rzeczywistości? Przekonamy się za chwilę.
Leica M9 oferuje nam pięć dostępnych rozdzielczości plików JPEG (5212x3472, 3840x2592,
2592x1728, 1728x1152, 1280x846) oraz plik RAW (5212x3472), który w tym przypadku jest
zapisywany w formacie DNG (DNG-Digital Negative Format) i dostępny w wersji skompresowanej lub
nie.
Przy testach rozdzielczości przeprowadzanych w tym rozdziale, zwykle wspominamy jeszcze o wstępnym podnoszeniu lustra i wężyku spustowym. Leica M9 nie ma wstępnego podnoszenia lustra z bardzo prozaicznej przyczyny braku samego lustra - to przecież aparat dalmierzowy. Jeśli zaś chodzi o wężyk spustowy, to każdej sentymentalnej osobie łezka zakręci się w oku. Do Leiki pasuje bowiem wężyk znany ze starych i poczciwych Zenitów czy Praktic.
Rozdzielczość układu jako całości
Jak już wspominaliśmy wielokrotnie, cele tego rozdziału są dwa. Po pierwsze, porównanie pracy w JPEG-ach testowanego aparatu do innych aparatów, które nie dają opcji zapisu RAW-ów, albo w te RAW-y mocno ingerują. Po drugie, mamy tutaj możliwość oceny stopnia wyostrzania JPEG-ów. Standardowo więc użyliśmy typowego obiektywu, który może być używany z danym aparatem. Tym razem nasz wybór padł na model Leica Summicron-M 50 mm f/2.0 zaprezentowany na poniższym zdjęciu.
W kolejnym kroku wykonaliśmy serię zdjęć naszej tablicy testowej, zapisując pliki równocześnie
jako RAW-y oraz JPEG-i. W przypadku tych ostatnich wybraliśmy najniższy możliwy stopień wyostrzania.
Warto tutaj wspomnieć, że Leica M9 oferuje ich aż 5 i są one nazwane: Off, Low, Standard, Medium
high i High. Wyniki pomiarów wartości funkcji MTF50 dla JPEG-ów w wersji "Off" są zaprezentowane
poniżej.
Są one na tyle niskie, że powzięliśmy podejrzenie, że wyostrzanie jest tam nie tylko wyłączone, ale być może aparat jeszcze dodatkowo rozmywa pliki. Aby to sprawdzić, wykonaliśmy serię zdjęć na przysłonie f/8.0, zapisując zdjęcia jako pliki JPEG i używając przy tym wszystkich stopni wyostrzania oferowanych przez aparat. Przebieg dla opcji wyostrzania Off jest zaprezentowany poniżej.
Jak widać, wszystko wygląda tutaj prawidłowo. Przebieg jest gładki, bez żadnych wybrzuszeń, a odpowiedź
w okolicach częstości Nyquista niska. Tyle, że sama wartość MTF50 na poziomie 1600 LWPH
do wysokich nie należy, bo na
równolegle zapisanym pliku RAW, możemy osiągnąć grubo ponad 2000 LWPH.
Sprawdźmy, dla odmiany, jak wygląda wyostrzanie w wersji "Standard". Odpowiedni wykres jest zaprezentowany poniżej.
Wartość MTF50 jest już wyższa, choć wciąż nie tak wysoka jak na pliku RAW, a jednocześnie wciąż nie mamy oznak nadmiernego wyostrzania. Świadczy o tym choćby porównanie do krzywej oznaczonej kolorem czerwonym, która wskazuje na przebieg typowego wyostrzania dla tego rodzaju pliku. Czarna krzywa leży pod czerwoną, co wskazuje, że Leica M9, nawet w trybie Standard, wyostrza JPEG-i w stopniu niewielkim.
Skoro wciąż nie możemy doczekać się efektów, obejrzyjmy sobie przebieg funkcji MTF dla wyostrzania maksymalnego (High).
Tutaj efekty wyostrzania już widać, głównie w postaci wyższej odpowiedzi w częstości Nyquista. Dodatkowo w profilu jasności na granicy czerni i bieli, dla tego pliku widać już wyraźne maksimum lokalne wypadające ponad średni poziom czerni, co świadczy o zauważalnym wzmacnianiu kontrastu.
Dla niektórych osób, kilka powyższych akapitów może wydawać się sztuką dla sztuki lub niepotrzebną zabawą, bo przecież prawdziwy fotograf nie żyje wykresami MTF lecz prawdziwą fotografią przez duże F. Nam jednak ta zabawa pozwoliła na stwierdzenie ważnej rzeczy. Najniższy stopień wyostrzania w Leice M9, faktycznie odpowiada jego brakowi, a spadek rozdzielczości w stosunku do RAW-ów (które omówimy za chwilę) jest związany najprawdopodobniej ze stratną kompresją. Dodatkowo, Leica M9 bardzo delikatnie obchodzi się z plikami JPEG i wyostrza je nieznacznie nawet w najbardziej mocnej opcji High. Tak więc wszystkim, którzy chcą używać plików JPEG, w przypadku M9, spokojnie możemy polecić stosowanie trybu Standard lub nawet wyższego. Pliki będą wyglądać ładniej (ostrzej), a nadmierne wyostrzanie nie zabije nam szczegółów.
Rozdzielczość matrycy
Wszyscy, którzy mają podstawową wiedzę na temat cyfrowych detektorów obrazu wiedzą, że większość aparatów fotograficznych ma wbudowane filtry antyaliasingowe oraz filtry redukujące efekt Moire'a. Ceną za pozbycie się tych artefaktów jest lekkie obniżenie rozdzielczości. Nikogo to nie powinno dziwić. Operacje w skali pojedynczych pikseli, usuwające artefakty, powodują jednoczesne zacieranie szczegółów tej samej wielkości.
Gdy okazało się, że Leica M9 ma nie mieć obu wspomnianych filtrów, wszyscy zaczęli się zastanawiać czy 18-megapikselowy detektor tego aparatu "przeskoczy" w rozdzielczości 24-megapikselowe matryce Sony A900 i Nikona D3x oraz 21-megapikselowe matryce 1Ds Mk III i 5D Mk II, które redukują przecież oba te efekty.
Przyszedł więc czas na chwilę prawdy. Poniższy wykres prezentuje wyniki pomiarów przeprowadzonych na plikach TIFF, przekonwertowanych z formatu DNG za pomocą programu dcraw. Obrazy zostały uzyskane zestawem Leica M9 i wspomnianym wyżej Summicronem-M 50 mm f/2.0. Dla porównania zaprezentowano osiągi aparatów takich jak Canon EOS 1Ds MkIII, Nikon D3x i Sony A900.
Jak widać, Leica "dała radę". Maksymalne uzyskane dla niej MTF-y sięgają 50 lpmm, a więc zauważalnie więcej niż okolice 46 lpmm, do których docierały wspomniane wcześniej pełnoklatkowe lustrzanki cyfrowe. Warto tutaj zaznaczyć dwie ważne rzeczy. Omawiana przewaga w rozdzielczości dotyczy natywnych czułości testowanych aparatów, czyli w przypadku Leiki wartości ISO 160. Czy Leica będzie górować nad konkurentami na wyższych czułościach, to okaże się w następnych rozdziałach. Tam też przekonamy się o kolejnej sprawie, czyli o tym jaką cenę trzeba zapłacić za wzrost rozdzielczości związany z pozbyciem się filtrów antyaliasingowego oraz Moire’a.