Nikon Nikkor AF 35 mm f/2D - test obiektywu
3. Budowa i jakość wykonania
Jakość wykonania jest typowa dla tej serii stałoogniskowych Nikkorów. Każdy kto trzymał w ręku któryś z modeli 2.8/20, 2.8/24, 2.8/28, 1.4/50 czy 1.8/85, w 2.0/35 znajdzie tak samo wykonaną obudowę oraz metalowy bagnet. Obiektyw nie sprawia może wrażenie jakiegoś wyjątkowo solidnego i szczelnego, ale jakości jego wykonania trudno cokolwiek zarzucić.
Pomimo niewielkich rozmiarów, w testowanym Nikkorze znajdziemy wszystkie elementy, które powodują, że praca z nim jest komfortowa. Mamy więc wąski ale dość wygodny pierścień do manualnego ustawiania ostrości, a pod nim skalę odległości umieszczoną za szybką, pod którą dodatkowo znajduje się skala głębi ostrości. Najbliżej bagnetu odnajdziemy jeszcze pierścień do manualnej zmiany wartości przysłony.
Jeśli chodzi o konstrukcję wewnętrzną, to mamy tutaj do czynienia z 6 soczewkami ustawionymi w 5 grupach. Producent nie chwali się zastosowaniem jakiegoś specjalnego rodzaju lub kształtu szkła. Cała optyka, przy ustawianiu ostrości, przesuwa się lekko do przodu lub do tyłu, nie powodując jednak rotacji mocowania filtrów, które w tym przypadku ma średnicę 52 mm. Obrazu całości dopełnia przysłona o siedmiu listkach, którą możemy domknąć do f/22.
Nikkor 2.0/35 należy do grupy obiektywów z dolnej półki cenowej, dla
której producent nie przewidział specjalnych dodatków. Oprócz dekielków
i pudełka kupujący nie dostaje w zestawie nic więcej.