Test drukarki fotograficznej Epson L800
4. Drukowanie
Sama aplikacja jest bardzo intuicyjna i prosta w obsłudze. Daje możliwość określenia wielkości i jakości wydruku oraz typu używanego papieru, a także pozwala przeprowadzić prostą obróbkę zdjęcia.
Podobne opcje znajdziemy też we właściwościach sterownika, gdzie dodatkowo mamy możliwość wyboru sposobu zarządzania kolorem.
Niestety wybór rodzaju papierów jest dość skromny i ogranicza się jedynie do nośników oferowanych przez firmę Epson. Jakby tego było mało sterownik lubi żyć własnym życiem i przy każdorazowej zmianie rodzaju papieru uaktywnia opcję „PhotoEnhance”, która na siłę „upiększa” zdjęcia. Upiększenie to polega na zwiększeniu wyrazistości kolorów oraz wyzbyciu się szumów z fotografii, co niestety skutecznie prowadzi też do zmniejszenia detali widocznych na wydruku.
Dlatego w tej sytuacji lepiej korzystać z bardziej zaawansowanej aplikacji, jak np. Adobe Photoshop lub Adobe Photoshop Lightroom, gdzie mamy możliwość większej kontroli nad procesem wydruku. Tym bardziej, że aplikacje te pozwalają nam na podpięcie odpowiednich profili kolorów dostosowanych do papierów różnych producentów.
Drukarkę dostarczono nam z papierami firm Ilford oraz Fomei i nie było problemów ze znalezieniem odpowiednich profili. Część z nich wraz z instrukcją ich instalacji i konfiguracji parametrów wydruku znajdziemy na stronie firmy Medikon, a pozostałe na stronie firmy Ilford.
Po uporaniu się ze wszystkimi ustawieniami mogliśmy przejść do drukowania. Dość szybko okazało się, że parametry podawane przez producenta w specyfikacji i dotyczące prędkości wydruku nijak mają się do rzeczywistości. Chcąc wydrukować zdjęcie w formacie A4 najpierw czekamy około 20 sekund na rozruch drukarki i załadowanie papieru, a potem kolejne 2 minuty na sam wydruk. Gdy zechcemy skorzystać z najwyższej jakości wydruku (a z pewnością warto, o czym przekonacie się w kolejnym rozdziale) to czas nakładania tuszu na papier wydłuża się do około 4 minut i 50 sekund. W przypadku formatu 10×15 czas ten wynosi 1 minutę i 50 sekund.
A czy warto tyle czekać? Odpowiedź znajdziecie w kolejnym rozdziale.