Canon EF 85 mm f/1.8 USM - test obiektywu
3. Budowa i jakość wykonania
Na poniższym zdjęciu Canon EF 85 mm f/1.8 USM stoi obok Sigmy 85 mm f/1.4 EX DG HSM oraz Voigtlandera Apo Lanthar 90 mm f/3.5 SL II.
Canon 1.8/85 zaczyna się metalowym bagnetem, na którym znajduje się siedem styków. Bagnet otacza nieruchomą tylną soczewkę, która ma całkiem słuszną średnicę wynoszącą 3.5 cm.
Przechodząc na obudowę od razu natrafiamy na oznaczenie z ogniskową obiektywu, nad którą znajduje się czytelna skala odległości wyrażona w metrach oraz stopach i umieszczona za szybką. Pod nią mamy znaczniki głębi ostrości, ale tylko dla przysłony f/22. Po lewej stronie znajdziemy zaś niewielki przełącznik trybu pracy mechanizmu ustawiającego ostrość (AF/MF). Po prawej mamy napis „Ultrasonic”, który oznacza zastosowanie ultradźwiękowego napędu autofokusa.
Za skalą odległości natrafimy na pierścień do manualnego ustawiania ostrości. Pracuje on zarówno w trybie AF jak i MF, jest karbowany i ma szerokość 18 mm. Chodzi płynnie i z należytym oporem, pozwalając na delikatne ruchy. Problem w tym, że pełen zakres jego obrotu wynosi tylko 90 stopni. Dla porównania, w przypadku obiektywu Voigtlander Apo Lanthar 90 mm f/3.5 SL II było to aż 250 stopni.
Idąc dalej mamy złoty pasek zawierający onaczenie „Ultrasonic” oraz metalowy fragment obudowy z napisem „CANON LENS EF 85mm 1:1.8” z jednej strony oraz napisem „CANON LENS MADE IN JAPAN” z drugiej. Zaraz za nim obudowa się kończy. Mamy tam jeszcze tylko przednią i nieruchomą soczewkę o średnicy prawie 5 cm otoczoną także nieruchomym mocowaniem filtrów o średnicy 58 mm.
Wewnątrz obiektywu znajdziemy 9 soczewek ustawionych w 7 grupach. Producent nie chwali się zastosowaniem elementów optycznych z jakiegoś specjalnego rodzaju szkła. Do dyspozycji mamy za to przysłonę o ośmiu listkach, którą możemy domknąć do f/22.
W tej klasie sprzętu nie można liczyć na szczodrość Canona. W zestawie z obiektywem dostaniemy więc tylko dekielki. Osłonę przeciwsłoneczną lub futerał trzeba dokupić już samemu.