Yongnuo YN 35 mm f/2.0 - test obiektywu
3. Budowa i jakość wykonania
Na poniższym zdjęciu Yongnuo YN 35 mm f/2.0 stoi pomiędzy nowym Canonem EF 35 mm f/2.0 IS USM oraz Sigmą A 35 mm f/1.4 HSM.
W przeciwieństwie do modelu YN 50 mm f/1.8, Yongnuo 2/35 rozpoczyna się metalowym bagnetem, który otacza styki i tylną soczewkę obiektywu o średnicy 23 mm. Soczewka ta przesuwa się wraz z całym układem optycznym będąc na wysokości styków dla odległości ustawionej na nieskończoność i chowając się prawie 1 cm w obudowie po przejściu do minimalnego dystansu ustawiania ostrości. Ruch ten nie powoduje jednak odsłonięcia elementów wnętrza tubusa.
Patrząc z góry na właściwy tubus obiektywu zobaczymy oznaczenie minimalnego dystansu, od którego ustawiana jest ostrość. Tuż obok znajdziemy czerwoną kropkę ułatwiającą mocowanie obiektywu do aparatu oraz napis „35mm”. Po lewej stronie instrumentu natrafimy jeszcze na przełącznik AF/MF służący do wyboru trybu pracy mechanizmu ustawiającego ostrość, a idąc dalej znajdziemy napis „Yongnuo Digital”.
Korpus obiektywu kończy się pierścieniem do manualnego ustawiania ostrości. Jest on karbowany ale ma szerokość tylko 8 mm i pozbawiono go jakiejkolwiek skali. Kultura jego pracy jest bardzo niska. Nie dość, że przebieg całego zakresu pracy zajmuje tylko około 80 stopni, to jeszcze pracuje on dość luźno. Nie ma więc tutaj mowy o precyzyjnych nastawach.
Przednia soczewka obiektywu ma średnicę 31 mm i jest otoczona przez nierotujące mocowanie filtrów o średnicy 52 mm oraz napisy z nazwą i parametrami obiektywu, a także informacją, że został on wyprodukowany w Chinach.
Jeśli chodzi o konstrukcję optyczną, na pierwszy rzut oka trudno tutaj dojrzeć różnice w stosunku do Canona EF 35 mm f/2.0. W obu konstrukcjach zastosowano 7 soczewek ustawionych w 5 grupach. Yongnuo ma jednak lepiej wyglądającą przysłonę o siedmiu listkach, którą możemy domknąć do wartości f/22.
Kupujący dostaje w zestawie tylko oba dekielki.