Fujifilm X-H1 - test aparatu
3. Użytkowanie i ergonomia
Najnowszy bezlusterkowiec leży w dłoni naprawdę pewnie, o niebo lepiej, niż X-T2. Powodem tego jest bardzo wygodny, długi i dobrze wyprofilowany uchwyt oraz użyteczne pole na duży palec, zakończone wypustką z przyciskiem Q. Do ideału brakuje jedynie wysokości uchwytu – z cięższymi obiektywami, takimi jak 50–140 f/2.8 nieco brakuje podparcia na mały palec. Problem ten niweluje użycie opcjonalnego gripa, który zapewnia naturalne przedłużenie aparatu. Nie zmienia to jednak faktu, że nawet bez tego dodatku aparat trzyma się świetnie ze średnio-dużymi obiektywami jak 16–55 f/2.8. Cieszy więc, że producent zdecydował się na przeniesienie rozwiązania znanego z GFX-a do segmentu aparatów APS-C, gdyż według nas właśnie tego brakowało w bezlusterkowcach serii X.
Zmianą, którą część użytkowników oceni jako pozytywną, a część jako negatywną, jest kolejne rozwiązanie ze średnioformatowego kuzyna, czyli monochromatyczny ekran w miejscu pokrętła kompensacji ekspozycji znanego z chociażby X-T2. Plusem zaawansowanych bezlusterkowców Fujifilm był fakt, że wszystkie ustawienia składające się na ekspozycje mieliśmy wyciągnięte na zewnątrz w postaci pokręteł. Zapewniało to błyskawiczną obsługę bez konieczności odrywania oka od wizjera. W X-H1, aby wprowadzić kompensację ekspozycji musimy wcisnąć przycisk umieszczony koło spustu migawki i, trzymając go, kręcić jedną z rolek. Co istotne, może on również pełnić rolę włącznika (do ustawienia w menu konfiguracji). Wtedy, po aktywowaniu go jednym kliknięciem, możemy w sposób ciągły zmieniać kompensację ekspozycji. I właśnie to rozwiązanie wydaje być porównywalnie wygodne do oddzielnego koła. Z kolei ekran monochromatyczny bywa przydatny, gdy chcemy szybko sprawdzić wszystkie ustawienia ekspozycji, balans bieli, stan baterii czy wybraną jakość zdjęć – zwłaszcza, że jest on programowalny. Wydaje się więc, że ocena tej zmiany będzie zależeć od preferencji i stylu fotografowania użytkownika.
Poza wygodą, cechą X-H1, która bezsprzecznie przyda się np. w fotografii reportażowej jest szeroka możliwość personalizacji. Możemy więc zaprogramować aż 8 przycisków oraz jedną rolkę sterującą, przypisując im jedną z szerokiego wachlarza funkcji. Dodatkowo, aparat odziedziczył po X-E3 gesty na ekranie, a więc i dla nich możemy znaleźć zastosowanie. Również szybkie menu pozostaje do dyspozycji fotografa, a to kolejne 16 pozycji. To jednak nie wszystko – również ekran monochromatyczny podlega personalizacji, a więc każdą z domyślnie wyświetlanych informacji możemy zmienić według potrzeb. Tutaj jednak spotkamy się z pewnymi ograniczeniami, bowiem lista możliwych do przypisania pozycji nie jest już tak szeroka.
Nie należy również zapominać o dżojstiku, który ułatwia nawigację po polach AF oraz przyspiesza poruszanie się po menu. X-H1 pozwala również na obsługę dotykową, w tym zmianę pola AF (możliwe połączenie z wyzwalaniem migawki) czy obsługę trybu odtwarzania zdjęć.
Przy omawianiu użytkowania X-H1 nie sposób nie wspomnieć o przycisku wyzwalania migawki. Został on przebudowany względem X-T2 i w efekcie, w testowanym aparacie jego skok jest ledwie wyczuwalny. Na początku ciężko było nam się przestawić i niejednokrotnie zdarzyło nam się przypadkowo wykonać zdjęcie. Po kilkudniowym zapoznaniu się z X-H1 nasza opinia na temat tego przycisk zmieniła się – doceniliśmy możliwość wciśnięcia go bez użycia praktycznie żadnej siły, a i skok, po przyzwyczajeniu, stał się nieco bardziej wyczuwalny.
Przy bezgłośnym fotografowaniu nieoceniona będzie obecność migawki elektronicznej z czasem do 1/32000 s. Warto jednak wspomnieć, że przy aktywnej migawce elektronicznej musimy zapomnieć o używaniu lampy błyskowej, a najdłuższy dostępny czas wynosi 1 s. Poza migawką elektroniczną X-H1 oferuje tryb elektronicznej pierwszej kurtyny, dzięki czemu możemy używać dłuższych czasów naświetlania ze zminimalizowanym ryzykiem drgań. W tym miejscu warto również zaznaczyć, że migawka mechaniczna (czas od 30 s do 1/8000 s + tryb Bulb) jest w X-H1 świetnie tłumiona – nie spotkaliśmy się jeszcze z tak cicho i przyjemnie działającym mechanizmem.
Udogodnieniem, które docenią filmujący, jest mechanizm odchylania ekranu, który składa się z dwóch przegubów. Jeden pozwala na odchylenie ekranu o 45 stopni w dół, a drugi 60 stopni w bok. Również do filmowców głównie dedykowana jest 5-osiowa stabilizacja matrycy, lecz nie pogardzą nią również fotografowie, chcący wydłużyć czas naświetlania zdjęć wykonywanych z ręki.
Obiektywy
System bezlusterkowy Fujifilm jest obecny na rynku sprzętu fotograficznego już od ponad 6 lat. Przez ten czas pojawiło się sporo ciekawych obiektywów, a nowe modele, nie tylko pod marką Fujinon, ale też od niezależnych producentów, są systematycznie prezentowane. Lista obiektywów z mocowaniem Fujifilm X (nie tylko tego producenta), dostępna jest tutaj.
Szybkość
Włączenie aparatu, a także wybudzenie go ze stanu spoczynku zajmuje około 0.5 s, co należy określić jako niezły czas. W efekcie, pierwsze zdjęcie będziemy mogli wykonać już w czasie mniejszym niż 1 s od momentu przekręcenia dźwigni włącznika. Podczas normalnego użytkowania nie zauważyliśmy żadnych spowolnień czy zacięć. Jedynym mankamentem może być tutaj fakt, że ramka autofokusa po dotknięciu w żądanym miejscu przemieszcza się nie od razu, a dopiero po około 0.2 s.
Tryb seryjny
Fujifilm X-H1 umożliwia fotografowanie seryjne w trybach CH, CM (co jest nowością względem X-T2) i CL. Wybór trybu odbywa się poprzez przestawienie dźwigni zintegrowanej z kołem czułości na odpowiednią pozycję. Korzystając z migawki mechanicznej, maksymalne tempo to 8 kl/s. Z kolei po aktywacji migawki elektronicznej, dostępne szybkości to 14, 11 i 8 kl/s). Po podpięciu uchwytu pionowego i uruchomienie trybu boost, migawka mechaniczna może także pracować przy 11 kl/s. W trybie CL także mamy wybór szybkości fotografowania: 3, 4 lub 5 kl/s. Przy zapisie seryjnym CH 8 kl/s w trybie AF-C strefa ostrości zostaje ograniczona do grupy pól fazowych (13×13 punktów).
Pomiary wykonaliśmy korzystając z karty SanDisk SDHC UHS-II Extreme T 16 GB 1867x. Zdjęcia robiliśmy przy czułości ISO 1600 i czasie ekspozycji 1/1000 sekundy. Objętość pliku zapisywanego w formacie JPEG wynosiła średnio 7.8 MB, a nieskompresowanego pliku RAW – 47.8 MB. Otrzymane wyniki prezentujemy poniżej:
- Migawka elektroniczna:
- 244 zdjęcia JPEG (8.1 kl/s),
- 114 nieskompresowanych zdjęć RAW (3.1 kl/s),
- Migawka mechaniczna:
- 241 zdjęcia JPEG (8.0 kl/s),
- 109 nieskompresowanych zdjęć RAW (3.6 kl/s).
W trybie migawki elektronicznej, maksymalną prędkością możemy się cieszyć przez nieco ponad 2 sekundy (JPEG) oraz 1.5 sekundy (nieskompresowany RAW). Po tym czasie prędkość maleje do, odpowiednio, 7.6 kl/s oraz 3.1 kl/s i utrzymuje się do końca serii. W trybie migawki mechanicznej natomiast, przy zdjęciach JPEG prędkość 8 kl/s utrzymuje się przez całe 30 sekund, w RAW-ach z kolei przez ponad 3 sekundy. Następnie maleje do 2.9 kl/s.
Generalnie, z trybu seryjnego w X-H1 możemy być zadowoleni. Co prawda długość serii z maksymalną prędkością jest porównywalna do X-T2, zwiększyła sie jednak prędkość po zapełnieniu bufora, co w konsekwencji prowadzi do większej ilości zarejestrowanych w całej serii zdjęć. Pochwalić musimy również opróżnianie bufora – w żadnych w testowanych warunkach bufor nie czyścił się dłużej, niż 5 sekund.
Stabilizacja obrazu
Fujifilm X-H1 jest pierwszym aparatem Fujifilm z serii X, który wyposażony został we wbudowaną, 5-osiową stabilizację obrazu.Stabilizacja może działać w trzech trybach:
- ciągła,
- tylko zdjęcia,
- wyłączona.
Aby sprawdzić działanie stabilizacji, wykonaliśmy serię kilkudziesięciu zdjęć z wyłączoną i włączoną stabilizacją, skracając czasu. Do jej przetestowania wykorzystaliśmy obiektyw Fujinon 16–55 mm f/2.8 WR na maksymalnej ogniskowej. 0 na osi poziomej odpowiada czasowi 1/120 s. Wyniki prezentujemy poniżej:
Samą obecność stabilizacji należy docenić, jednakże w żadnym momencie nie osiąga ona 5.5 EV deklarowanego przez producenta. Biorąc średnią z całego zakresu czasów naświetlania możemy uznać, że realna skuteczność modułu stabilizacji sięga 3.5 EV.
System czyszczenia przetwornika
Fujifilm X-H1 został wyposażony w mechanizm oczyszczania matrycy za pomocą ultradźwięków. Można go uruchomić w każdej chwili, korzystając z odpowiedniej opcji w menu ustawień aparatu lub też wybrać, by automatycznie było to wykonywane przy włączeniu lub wyłączeniu aparatu. Podczas testu mieliśmy aktywną opcję automatycznego czyszczenia przy wyłączaniu aparatu. Mimo że obiektywy zmienialiśmy dość często, to nie zauważyliśmy, by na matrycy osiadły drobiny kurzu. Możemy więc wyciągnąć wniosek, iż system czyszczenia działa poprawnie.Redukcja migotania
X-H1 jest pierwszym aparatem systemu X, który oferuje redukowanie migotania np. lamp jarzeniowych czy LED-owych. Aparat dostosowuje moment wyzwolenia migawki tak, aby czas naświetlania pokrywał ten sam moment cyklu źródła światła, dzięki czemu wynikowa seria nie będzie różnić się ekspozycją czy zabarwieniem. Efektem ubocznym aktywnej redukcji migotania jest jednak niższa szybkość serii.Łączność bezprzewodowa
Fujifilm X-H1 posiada wbudowany interfejs Wi-Fi wspomagany przez moduł Bluetooth. Za pomocą połączenia aparatu z telefonem czy tabletem jesteśmy w stanie zdalnie kontrolować parametry aparatu i wykonywać zdjęcia, przeglądać wykonane fotografie i przesyłać je na urządzenie mobilne lub przesyłać zdjęcia w pełnej rozdzielczości z poziomu oprogramowania aparatu. Jeśli smartfon lub tablet posiadają wbudowany moduł GPS, to istnieje opcja geotagowania wykonanych zdjęć.
Niestety, współpraca X-H1 i telefonu Xperia XA Ultra nie należała do najbardziej udanych. Po pierwsze, na samo nawiązanie połączenia musieliśmy oczekiwać około minuty, a po drugie aplikacja kilkukrotnie zrywała połączenie, przez co byliśmy zmuszenie łączyć się ponownie.
Lampa błyskowa
X-H1 nie posiada wbudowanej lampy błyskowej. W menu aparatu odnajdziemy opcje związane z trybem pracy lampy:- automatyczny,
- manualny (od pełnej mocy błysku do 1/64),
- synchronizacja z długimi czasami,
- synchronizacja na tylną kurtynę,
- tryb sterownika,
- wyłączony błysk.
Niektóre lampy błyskowe w systemie Fujifilm wspierają bezprzewodowy system sterowania błysku, kontrolowany z poziomu aparatu. Zdalne lampy mogą pracować w trzech grupach (A, B, C), a do dyspozycji mamy cztery kanały komunikacji. W menu aparatu możemy zmieniać siłę błysku (TTL i M) i jego ewentualną kompensację, pozycję zoomu lamp, czy liczbę i częstotliwość błysku dla funkcji multi.
Autofocus
Aparat został wyposażony w hybrydowy układ nastawy ostrości bazujący na czujniku detekcji kontrastu oraz fazy, znany chociażby z X-T2 czy X-E3. Aparat wykorzystuje 325 czujniki (w tym 169 fazowych w układzie 13×13, pokrywających obszar 50% szerokości i 75% wysokości kadru), przy czym ich liczbę możemy w menu ograniczyć do 91. Względem X-T2 zwiększono czułość autofokusa, więc X-H1 może ostrzyć do −1 EV. Dysponujemy następującymi trybami ustawiania ostrości:
- pojedynczym z możliwością wyboru pola lub strefy autofokusu (S),
- ciągłym (C),
- manualnym (M).
- obszar ostrości (jeden z 325 lub 91 dostępnych punktów AF),
- AF-C ustawienia niestandardowe (opis poniżej),
- priorytet zwoln./ostrości w trybach AF-S i AF-C,
- ustalanie stałego AF – ustala tryb pracy autofokusu, gdy przycisk AF-L zostanie wciśnięty w trybie MF, do wyboru mamy C lub S,
- tryb AF – wybór obszaru ostrości dla trybów S i C:
- pojedynczy punkt – aparat pozwala wybrać jeden punkt AF,
- strefa – wybór strefy ostrości: 7×7, 5×5 lub 3×3 pola (wszystkich jest wówczas 77),
- szeroki/śledzenie (używanych jest 77 pól),
- liczba punktów ostrości (325 lub 91),
- obraz punktu AF (w trybach strefa oraz szeroki/śledzenie),
- wykrywanie twarzy/oka (auto/lewe/prawe),
- PRE-AF (ciągłe ustalanie ostrości, nawet gdy nie dotykamy spustu migawki),
- oświetlacz AF,
- powiązanie punktu AF z ekspozycją (dla pomiaru punktowego),
- tryb ekranu dotykowego.
Podobnie jak w X-T2, w ustawieniach autofokusa ciągłego (AF-C) mamy 5 zdefiniowanych nastaw, przeznaczonych do fotografowania konkretnych sytuacji:
- 1 – ustawienie uniwersalne,
- 2 – śledzenie obiektu z ignorowaniem przeszkód,
- 3 – przyspieszające / zwalniające obiekty,
- 4 – obiekty nagle pojawiające się w kadrze,
- 5 – nieregularnie poruszające się oraz przyspieszające / zwalniające obiekty.
W trybie MF do ręcznego ustawiania ostrości służy pierścień na obiektywie, ewentualnie pokrętło sterujące, gdy dany model obiektywu takowego nie posiada. Aparat wyświetla skalę odległości z zaznaczonym obszarem głębi ostrości.
Mamy trzy metody wspomagania manualnego ustawiania ostrości:
- standard – powiększenie fragmentu kadru,
- zaznacz głębię – focus peaking – wizualne zaznaczanie obszarów ostrości kolorem (białym, czerwonym lub niebieskim, w dwóch stopniach intensywności każdy),
- cyfrowy podział zdjęcia – funkcjonalność klina (poziomego), znana z czasów fotografii analogowej. Po raz pierwszy zastosowano ją w modelu X100s, a jest możliwa do zrealizowania dzięki obecności czujnika fazowego w matrycy. Aktywacja tej funkcji powoduje, że w środkowej części kadru pojawi się kilka pasków z przesuniętym względem siebie obrazem. Naszym zadaniem jest takie ustawienie pierścienia ostrości, by to, co widzimy na pasach, tworzyło jednolity obraz bez przesunięć.
Standardowo w teście celności autofokusu wykonujemy serię 40 zdjęć. Przysłonę w obiektywie ustawiamy na f/2.8 i fotografujemy tablicę rozdzielczości, każdorazowo przeogniskowując obiektyw. Wyniki przedstawiamy w postaci histogramu, który prezentuje procentowe wartości odchyłek od najlepszego pomiaru MTF50 w serii.
W świetle 5500K X-H1 notuje niezłą celność – trafienia o odchyłce mniejszej niż 6% stanowią 87.5% wszystkich zdjęć. Pod względem trafień idealnie „w punkt” widać wyraźną przewagę testowanego aparatu nad 7D Mark II oraz D500, musi on jednak uznać wyższość G9.
W świetle żarowym sytuacja jeszcze się poprawia i to X-H1 wychodzi na prowadzenie pod względem bezbłędnych trafień. W dwóch pierwszych przedziałach znalazło się aż 92.5% wszystkich fotografii. Ostrość tylko jednego zdjęcia możemy uznać za nietrafioną.
W ramach testu śledzenia i autofokusa ciągłego postanowiliśmy wybrać się na lodowisko, gdzie panowały optymalne warunki do sprawdzenia skuteczności algorytmów – tłum szybko i nieregularnie poruszających się łyżwiarzy stanowi nie lada wyzwanie dla aparatu.
Sprawdziliśmy wszystkie predefiniowane ustawienia autofocusa ciągłego, na które składała się szybkość i czułość. Łącznie wykonaliśmy około 1000 zdjęć, wykorzystując szybki oraz średni tryb seryjny przy migawce elektronicznej oraz obiektyw 50–140 f/2.8.
Najskuteczniejsze okazało się ustawienie uniwersalne. W zdecydowanej większości przypadków aparat bardzo sprawnie śledził obiekt, nawet gdy ten zbliżał się na niewielką odległość do aparatu, gubiąc się jedynie po przysłonięciu go przez innego łyżwiarza – w takiej sytuacji ani razu nie zdarzyło się, by aparat na nowo zaczął śledzić zgubionego łyżwiarza. Łączną skuteczność możemy ocenić na około 70%, bo właśnie tyle zdjęć pozostało ostrych ze wszystkich zdjęć wykonanych przy użyciu tego stawienia. Ustawienie „śledzenie obiektów z ignorowaniem przeszkód” zdecydowanie poprawiło skuteczność powrotu do śledzenia po przysłonięciu śledzonego obiektu – przy około 50% serii aparat z sukcesem zaczynał z powrotem śledzić przysłonięty obiekt. Na minus należy jednak zaliczyć fakt, że kilkukrotnie zdarzyło się, iż algorytmy przeskakiwały z obiektu, na którym zablokowaliśmy ostrość na jeden z obiektów w tle i to jego zaczynały śledzić. W całkowitym rozrachunku jednak i to ustawienie wypada nieźle, bowiem ostre zdjęcia stanowiły około 60% wszystkich.
Kolejnym ustawieniem, które sprawdziliśmy było „przyspieszające / zwalniające obiekty”. W warunkach, w których wykonywaliśmy zdjęcia, to ustawienie nie sprawdziło się najlepiej, bowiem ostre zdjęcia stanowiły zaledwie 50% wszystkich. To właśnie przy tym ustawieniu aparat najczęściej przeskakiwał na jeden z obiektów poruszających się w okolicy śledzonego łyżwiarza.
Sprawdziliśmy również ustawienia „obiekty nagle pojawiające się w kadrze” oraz „nieregularnie poruszające się oraz przyspieszające / zwalniające obiekty” – obie te nastawy dały nam około 65% skuteczności – nimi jednak wykonaliśmy najmniej zdjęć, przez co ciężko wysnuć jednoznaczne wnioski.
Podsumowując, autofokus ciągły w X-H1 nie dorównuje co prawda najwyższej klasy aparatom reporterskim, wydaje się jednak, że plasuje się nieco powyżej średniej. Warto zaznaczyć, że fotografowaliśmy w ciężkich dla aparatu warunkach – na lodowisku panował duży tłum, łyżwiarze poruszali się szybko, a oświetlenie nie było optymalne, mimo to przywieźliśmy całkiem udaną fotorelację. Trzeba jednak wspomnieć, że na niektórych zdjęciach, w których przypadku aparat sygnalizował śledzenie, zaobserwowaliśmy, że ostrość ustawiona jest przed obiektem, co przy niewielkiej głębi ostrości może wpływać na odbiór fotografii.
Pomiar ekspozycji
Pomiar światła w X-H1 oparty jest o 256-strefowy system TTL. Może on pracować w następujących trybach:- wielosegmentowy,
- centralnie ważony,
- uśredniony,
- punktowy (centralna część kadru o wielkości ok. 2% całkowitej powierzchni).