Fujifilm X-S10 - test aparatu
9. Podsumowanie
Budowa, jakość wykonania i funkcjonalność
Pod względem stylistyki, X-S10 stanowi pewne odejście od tego, do czego przyzwyczaiły nas bezlusterkowce Fujifilm. Wygląd „retro” powoli zanika, zabrakło bowiem np. pokręteł wartości czasów naświetlania, czułości ISO, czy kompensacji ekspozycji. Tym, co rzuca się w oczy w pierwszej kolejności, jest spory uchwyt – odpowiednio głęboki i pokryty gumową okleiną. Jakość wykonania aparatu stoi na dobrym poziomie. Warto również wspomnieć, że zarówno uchwyt, jak i przedni oraz górny panel wykonano z wytrzymałych stopów magnezu. Niestety, w X-S10 nie zdecydowano się na uszczelnienie konstrukcji.
Zestaw elementów sterujących obejmuje trzy pokrętła nastawcze, dżojstik (zamiast czterokierunkowego wybieraka) i kilka przycisków (większość programowalnych) – w tym osobny guzik do regulacji ISO.
X-S10 posiada w pełni ruchomy, 3-calowy wyświetlacz zapewniający zadowalającą jakość podglądu obrazu. Posiada on również dotykową obsługę, pozwalającą na ustawianie ostrości lub wybór punktu AF po dotknięciu ekranu w wybranym miejscu. Można to też połączyć z automatycznym wyzwalaniem migawki. Nad ekranem znalazł się OLED-owy wizjer elektroniczny o powiększeniu 0.62x. Jasność i szczegółowość w dobrym oświetleniu stoją na dobrym poziomie, natomiast jego rozmiar naszym zdaniem rozczarowuje, podobnie jak praca w półmroku.
Tryb filmowania pozwala na rejestrację nadpróbkowanego materiału m.in. w rozdzielczości 4K (przy 30, 25 i 24 kl/s). Zaawansowani użytkownicy docenią możliwość nagrywania filmów z płaskim profilem F-Log, a także na zewnętrzny rekorder. Możliwe jest również podłączenie mikrofonu i zestawu słuchawkowego (poprzez przejściówkę USB – mini-jack). Pełny test opubklikowaliśmy w tym materiale.
Użytkowanie i ergonomia
Aparat należy do stosunkowo kompaktowych modeli. Niemniej jednak, dzięki dość dużej rękojeści, trzyma się go w dłoni całkiem wygodnie. Do ideału brakuje, by uchwyt miał większą wysokość. Aktualnie producent nie przewiduje w swojej ofercie dodatkowego uchwytu. Generalnie, ergonomię X-S10 oceniamy pozytywnie.
Szybkość działania aparatu jest satysfakcjonująca. Tryb seryjny pozwala na rejestrację zdjęć z wykorzystaniem migawki mechanicznej w tempie 8 kl/s. Po przełączeniu się na elektroniczną, maksymalne tempo wzrasta do 20 kl/s, a nawet 30 kl/s, jeśli pogodzimy się z 1.25x ograniczeniem kąta widzenia. Cały czas mamy dostęp do ciągłego autofokusa.
System nastawy ostrości działał całkiem celnie zarówno w świetle 3000 K, jak i 5500 K. Sprawdziliśmy także wydajność śledzenia i wykrywania twarzy przy fotografowaniu spacerującej osoby obiektywem 2.8/80. Większość zdjęć pozostawała ostra, co daje nadzieję, że w umiarkowanie dynamicznej sytuacji, aparat powinien zapewnić korzystne rezultaty.
X-S10 obsługuje dość rozbudowany system bezprzewodowego sterowania błyskiem. Z poziomu aparatu mamy możliwość kontroli siły błysku każdej z trzech grup, jego kompensację, pozycję zoomu lamp, czy liczbę i częstotliwość błysku dla funkcji multi.
Rozdzielczość
Matryca X-Trans CMOS IV notuje bardzo dobre (choć nie rekordowe) wyniki w kategorii zdolności rozdzielczej. Brak filtra antyaliasingowego tutaj pomaga, aczkolwiek w specyficznych sytuacjach na zdjęciach tablicy testowej można zaobserwować efekt mory. Na szczęście jej intensywność nie jest bardzo dokuczliwa.
Balans bieli
Najniższe błędy dC zanotowaliśmy w świetle słonecznym, 5400 K i błyskowym. Przy zachmurzonym niebie, odpowiedni wzorzec spisał się bardzo dobrze, w przeciwieństwie do automatyki, która dała nieco chłodny zafarb. W świetle żarowym z kolei, ta zapewniła bardzo ciepłą tonację. W aparacie znajdziemy dwa dodatkowe tryby automatyki: priorytet bieli i otoczenia, które spisują się należycie. Generalnie, X-S10 ma tendencję do przesycania kolorów, co najbardziej widoczne przy korzystaniu z automatyki w świetle żarowym, ale także w oświetleniu dziennym
Jakość obrazu JPEG
Poziom szczegółowości na zdjęciach z X-S10 przy niskich czułościach jest satysfakcjonujący. Podobnie możemy się wypowiadać o jakości obrazu dla nastaw ISO 1600–3200. Słabo widoczny szum świadczy o aktywnym odszumianiu, które daje generalnie całkiem niezłe efekty.
Poza możliwością regulacji takich parametrów jak: kolor, wyostrzanie, jasne tony i ciemne tony, do wyboru mamy także opcję symulacji kilkunastu filmów analogowych Fujifilm. Warto także wspomnieć o obecnym w aparacie trybie automatycznej panoramy oraz efektów cyfrowych, w którym zgromadzono kilkanaście filtrów kolorystycznych.
Szumy i jakość obrazu w RAW
X-S10 i X-T30 dzielą ten sam układ X-Trans CMOS, w związku z tym obrazowanie obu jest praktycznie identyczne. Ilość rejestrowanych detali na niskich czułościach jest bardzo dobra, podobnie oceniamy rozsądny poziom zakłóceń na wyższych nastawach. Według pomiarów przeprowadzonych w Imateście, dla ISO 6400 przewaga X-S10 nad E-M5 Mark III i A6400 to ok. 1/3 EV, a nad M6 Mark II – niespełna 2/3 EV.
Darki wyglądają dobrze, nie obserwujemy jaśniejszych brzegów kadru jak np. w X-Pro2. Nie możemy natomiast wykluczyć częściowego odszumiania długich ekspozycji, ze względu na nieprawidłowo rosnące wartości odchylenia stardardowego.
Zakres i dynamika tonalna
Jeśli chodzi o zakres tonalny, to dla ISO 160 otrzymujemy 8.6-bitowy zapis danych, pozwalający na bardzo dobre oddanie przejść tonalnych. Z kolei dynamika dla tej czułości i SNR=10 wyniosła 9.2 EV. Biorąc pod uwagę kryterium niskiej jakości obrazu, dla bazowej czułości mamy do dyspozycji dynamikę na poziomie 13.5 EV, co oznacza, że niewiele brakuje, by wykorzystywany był praktycznie cały zakres pracy przetwornika ADC. Na tle konkurentów X-S10 prezentuje się bardzo dobrze.
Badanie zachowania fotodiod matrycy pokazało, że czułości w zakresie nastaw natywnych, przedstawione jako średnie wartości ze wszystkich grup senseli, są poniżej wartości nominalnych – wartość średnia znajduje się ok. 2 EV poniżej. Punkt wzmocnienia jednostkowego został ustawiony niezbyt wysoko – już dla czułości 238 (czyli nieco powyżej nastawy aparatu ISO 800).
Ocena końcowa
X-S10 stanowi pewien powiew świeżości w systemie, nastawionym do tej pory głównie na konstrukcje stylizowane na retro, o specyficznej ergonomii. Oczywiście, nie jest to żadna rewolucja, bowiem mamy do czynienia z urządzeniem ze średniej półki, niewnoszącym żadnych przełomowych rozwiązań. Niemniej, oceniając aparat całościowo, prezentuje się on dość atrakcyjnie. X-S10 ma kilka istotnych atutów, w postaci dobrego, w dodatku stabilizowanego sensora, celnego autofokusu, sporej rękojeści, obrotowego ekranu, czy funkcjonalnego trybu filmowania.
Z kolei do większych wad zaliczymy brak uszczelnień i trochę rozczarowujący wizjer. Brak obsługi standardu UHS-II nie jest, jak się okazało, szczególnie odczuwalny, co widać na postawie podobnej wydajności w trybie seryjnym jak w modelu X-T30. Problemy z Wi-Fi być może zostaną rozwiązane poprzez aktualizację firmware, niewykluczone również, że w przypadku wykorzystania innych modeli smartfonów w ogóle nie wystąpią. Summa summarum, premiera X-S10 może przysporzyć systemowi Fujifilm nową grupę klientów. Tym większą, jeśli firma pójdzie za ciosem i będzie sensownie rozwijać linię X-S.
Zobaczmy jeszcze, jak kształtują się oferty na omawiane aparaty i inne wybrane modele:
- Fujifilm X-S10 – 4500 zł, zestaw z obiektywem 18–55 mm – 6000 zł,
- Canon EOS M6 Mark II – 2900 zł, zestaw z obiektywem 15–45 mm – 3800 zł,
- Canon EOS 90D – 5180 zł, zestaw z obiektywem 18–135 mm – 6390 zł,
- Nikon D7500 – 3900 zł, zestaw z obiektywem 18–140 mm – 4600 zł,
- Olympus OM-D E-M5 III – 4200 zł, zestaw z obiektywem 12–45 mm – 5900 zł,
- Panasonic G90 – 3700 zł, zestaw z obiektywem 12–60 mm – 4200 zł,
- Sony A6400 – 3650 zł, zestaw z obiektywem 16–50 mm – 3950 zł
Na koniec przedstawiamy zestawienie najważniejszych naszym zdaniem zalet i wad Fujifilm X-S10.
Zalety:
- niski poziom szumu w plikach JPEG i RAW w szerokim zakresie czułości,
- wysoka rozdzielczość obrazu,
- dobre wyniki pomiarów zakresu i dynamiki tonalnej,
- skuteczny pomiar światła,
- dobre osiągi trybu seryjnego,
- stabilizacji matrycy o skuteczności ok. 3 EV,
- skala temperaturowa WB, nastawy własne,
- niewysokie błędy kolorów w teście balansu bieli,
- solidna obudowa,
- głęboka, ogumowana rękojeść,
- spora liczba elementów sterujących, w tym trzy kółka i dżojstik,
- możliwość programowania kilku przycisków,
- dobrej jakości obrotowy wyświetlacz LCD,
- dotykowy interfejs (choć nieco ograniczony),
- wizjer wyświetlający jasny i płynny obraz (w dobrym oświetleniu),
- funkcjonalne menu podręczne (w pełni konfigurowalne),
- funkcjonalny tryb LV,
- skuteczny autofokus pojedynczy i śledzący,
- funkcja wykrywania twarzy i oka przy autofokusie pojedynczym, ciągłym i filmowaniu,
- ułatwienia manualnego ogniskowania: focus-peaking, cyfrowy mikropryzmatu oraz digital split image,
- zdjęcia poklatkowe,
- tryb wielokrotnej ekspozycji,
- elektroniczna poziomica,
- elektroniczna migawka (do 1/32000 s),
- możliwość nagrywania filmów 4K 30p,
- funkcja symulacji filmów analogowych Fujifilm, filtry cyfrowe oraz panoramy,
- system bezprzewodowego sterowania błyskiem,
- możliwość ładowania akumulatora przez USB-C,
- złącze HDMI oraz mikrofonu,
- opcja podpięcia słuchawek (przez port USB-C),
- wbudowany interfejs Wi-Fi z możliwością zdalnej obsługi.
Wady:
- wysoki błąd podstawowego wariantu automatyki balansu bieli dla światła żarowego,
- skromne powiększenie wizjera,
- niewielka skuteczność wbudowanej lampy błyskowej,
- problemy w działaniu łączności Wi-Fi,
- mora widoczna w specyficznych sytuacjach na zdjęciach.