Panasonic Lumix S5 II - test aparatu
9. Podsumowanie
Budowa, jakość wykonania i funkcjonalność
Obudowa Panasonika S5 II pozostaje solidna, bowiem mamy do czynienia z magnezową i uszczelnioną konstrukcją. Do jakości spasowania poszczególnych elementów także nie można mieć zastrzeżeń. Na uchwycie oraz w innych, strategicznych, z punktu widzenia chwytu, miejscach obudowy zastosowano chropowatą, gumową okleinę o świetnej przyczepności do skóry dłoni. Warto także wspomnieć o obecności układu aktywnego chłodzenia elektroniki aparatu, przeznaczonego głównie do filmowania.
Aparat dysponuje dwoma slotami kart SD i oba obsługują szybki standard UHS-II. Akumulator w praktyce pozwala na wykonanie trochę ponad 400 zdjęć. Aparat ładujemy standardowo przez USB, czyli także np. z powerbanku.
3-calowy ekran LCD robi bardzo dobre wrażenie pod względem jakości wyświetlanego obrazu. Co więcej, ma on możliwość odchylania i obracania, co daje bardzo szerokie możliwości ustawienia jego położenia i spodoba się zarówno fotografom, jak i filmowcom. Nie mogło oczywiście zabraknąć funkcjonalnego interfejsu dotykowego. Wizjer to z kolei układ typu OLED o sporym powiększeniu 0.78x i typowej w tej klasie aparatów rozdzielczości 3.68 miliona punktów. Możemy wybrać częstotliwość odświeżania 60 kl/s lub 120 kl/s, ale przy wyższej wartości obserwujemy lekki spadek szczegółowości. Niemniej, wizjer pozwala na wygodne kadrowanie.
Tryb wideo odznacza się wysoką funkcjonalnością, a jego pełny test dostępny jest w tym materiale.
Użytkowanie i ergonomia
Ergonomia nowego Lumiksa stoi na bardzo zbliżonym poziomie jak u poprzednika. Odpowiednio wyprofilowany uchwyt pokryty przyczepną gumą zapewniają całkiem wygodny chwyt, choć do ideału brakuje pełnego podparcia dla małego palca prawej dłoni. Warto dodać, że producent oferuje dodatkowy „grip” do zdjęć pionowych (DMW-BG1).
Podobnie jak w starszym S5, na pochwałę zasługuje także zestaw elementów sterujących. Do dyspozycji mamy np. trzy pokrętła nastawcze, dżojstik i sporą liczbę przycisków. 10 z nich można przeprogramować, do tego dochodzi 5 przycisków dotykowych na ekranie. Rezygnując z funkcji kierunkowych wybieraka i dżojstika, te także możemy przeprogramować, zyskując dodatkowych 8 guzików. Nie można zapomnieć o funkcjonalnym, programowalnym menu podręcznym, czy trybach użytkownika na kole nastaw: C1, C2 i C3.
Do szybkości działania Lumiksa S5 II nie mamy najmniejszych zastrzeżeń, opóźnień nie zauważamy ani przy włączaniu i podczas regularnej pracy, jak i przeglądania zdjęć (również w powiększeniu). Tryb seryjny umożliwia fotografowanie maksymalnie w tempie 9 kl/s z migawką mechaniczną, dotyczy to jednak pojedynczego trybu ustawienia ostrości (w ciągłym jest max. 7 kl/s). Szybki tryb SH pozwala fotografować przy 30 kl/s z ciągłym autofokusem, ale możemy wówczas korzystać wyłącznie z migawki elektronicznej. Ta z kolei nie jest niestety pozbawiona efektu rolling shutter, bowiem sensor Lumiksa S5 II nie ma architektury warstwowej.
Skuteczność mechanizmu stabilizacji matrycy oceniamy na 4 EV, co jest bardzo dobrym wynikiem. Łączność Wi-Fi działa całkiem sprawnie, przydatny może się także okazać moduł Bluetooth.
Lumix S5 II to pierwszy bezlusterkowiec tego producenta wyposażony w autofokus fazowy. Oferuje 779 punktów oraz wykrywanie postaci, głowy, twarzy i oczu, a także sylwetek zwierząt. W słabym oświetleniu, system AF nie działa tak szybko jak w aparatach konkurencji, nie jest też dostatecznie szybki w dynamicznych sytuacjach. W dobrym oświetleniu, a także w studio wypada natomiast znakomicie.
Rozdzielczość
Całkowity brak filtra antyaliasingowego sprawia, że zdolność rozdzielcza sensora w S5 II jest wyższa od aparatów konkurencji z 24-megapikselowymi matrycami. JPEG-i z kolei są dość wyraźnie wyostrzane (nawet przy ustawieniu -5 poziomie tego parametru).
W Lumiksie S5 II, tak samo jak w pozostałych „S-kach” znajdziemy funkcję zdjęć wysokiej rozdzielczości. Polega ona na wykonaniu ośmiu ekspozycji z przesunięciem co pół piksela i złożeniem obrazu o rozdzielczości 96 megapikseli. Wizualnie, zdjęcia charakteryzują się wyższą szczegółowością niż standardowe, natomiast pomiary w Imateście pokazują wyraźne wyostrzanie nie tylko JPEG-ów, ale także RAW-ów.
Balans bieli
Najlepsze wyniki odwzorowania kolorów zanotowaliśmy w świetle LED-owym (5400 K). Trochę wyższe błędy widać w świetle naturalnym, choć nadal utrzymują się na rozsądnym poziomie. Automatyka w świetle żarowym daje pomarańczową dominantę, która niestety nie znika, gdy wybierzemy opcję AWBc („zachowanie zimnej kolorystyki”). Najlepiej w tych warunkach sprawdziło się ustawienie temperatury barwowej na wartość 3000 K.
Nasycenie w każdym z naszych pomiarów przekracza wartość wzorcową. Największe odstępstwa widzimy przy zastosowaniu automatyki w świetle żarowym. Uwzględniając wszystkie przypadki, średnia odchyłka nasycenia wyniosła ok. 17%.
Jakość obrazu JPEG
JPEG-i z S5 II oferują w gruncie rzeczy podobny poziom jakości, co konkurencja. Widać natomiast, że producent zdecydował się na mocniejsze wyostrzanie niż u poprzednika. Do ok. ISO 6400 różnice w zaszumieniu zdjęć nie są znaczące, dopiero od nastawy ISO 12800 widać pewną przewagę Canona R6 Mark II.
W S5 II mamy zestaw kilku filtrów cyfrowych, znanych z innych aparatów Lumix. Aparat oferuje ponadto spory wybór rozmaitych stylów zdjęcia, z których możemy korzystać nie tylko przy fotografowaniu, ale także filmowaniu.
Szumy i jakość obrazu w RAW
Poziom odtworzenia detali w plikach RAW z S5 II jest bardzo dobry i porównywalny w obrębie zestawianych aparatów. Widać natomiast różnice zakłóceń wynikających z efektu mory. Na nastawach do ISO 6400, naszym zdaniem Lumix S5 II i EOS R6 Mark II generują umiarkowany i porównywalny do siebie szum, a także wypadają trochę korzystniej od Sony A7 IV. Pomiary w Imateście pokazują, że dla ISO 6400 szum luminancji w plikach z Lumiksa jest najniższy w porównywanej grupie aparatów. Dla tej nastawy, przewaga Panasonika względem A7 IV to niecałe 1 EV, a w porównaniu do R6 Mark II i Z6 II spada do ok. 1/2 EV.
Darki prezentują się całkiem nieźle. Obserwowane niejednorodności nie są duże, podobnie jak ogólny poziom szumu termicznego.
Zakres i dynamika tonalna
W S5 dla najniższej natywnej czułości liczba tonów sięga około 409, co daje dobry, 8.7-bitowy zapis danych. Dla przypomnienia: EOS R6 Mark II, Nikon Z6 II i Sony A7 IV uzyskały dla analogicznych kryteriów nieco więcej, odpowiednio 8.9, 9.2 oraz 9.1 bita.
Jeśli chodzi o dynamikę tonalną, to dla najlepszej jakości obrazu, przy ISO 100 Lumix notuje wartość 9.5 EV. Konkurencja znów zanotowała nieco lepsze rezultaty: Canon EOS R6 Mark II uzyskał 9.9 EV, Nikon Z6 II 10 EV, a Sony A7 IV 10.1 EV. Dla kryterium SNR=1 dynamika w Lumiksie S5 II wynosi 13.8 EV, zatem niewiele brakuje by wykorzystać całkowicie 14-bitowy zapis danych.
Badanie zachowania fotodiod matrycy pokazało, że czułości w większości zakresu nastaw, przedstawione jako średnie wartości ze wszystkich grup senseli, są o ok. 1 EV poniżej wartości nominalnych. Pojemność studni potencjałów dla bazowej czułości to 95 ke–, natomiast punkt wzmocnienia jednostkowego jest ustawiony na poziomie ISO 479, czyli odrobinę poniżej nastawy ISO 1600.
Ocena końcowa
Patrząc z perspektywy osiągów starszego Lumiksa S5, w nowym modelu dostajemy wprawdzie długo wyczekiwany autofokus fazowy, ale niejako kosztem nieco gorszej wydajności w zakresie dynamiki i zakresu tonalnego. W dodatku jego praca, zwłaszcza w słabszym oświetleniu, wymaga jednak pewnych poprawek. Dopiero wtedy nowy Lumix będzie mógł konkurować na rynku z konstrukcjami Canona, Nikona i Sony jak równy z równym. Nie będziemy oczywiście skreślać S5 II, bowiem producent ma zawsze możliwość zoptymalizować firmware nie tylko w aparacie, ale także w obiektywach. A większość z nich, przynajmniej tych opracowanych przez Panasonika, oryginalnie miało współpracować z systemem DFD.
Pozostałe własności ogóloużytkowe, takie jak ergonomia, czy solidność wykonania, zostały dopracowane i pozostają na bardzo dobrym poziomie.
Na koniec, przyjrzyjmy się cenom omawianego tutaj sprzętu. Aktualnie, korpus Lumiksa S5 II wyceniono na ok. 10500 zł. Mniej zapłacimy za Nikona Z6 II (ok. 8500 zł). Konstrukcje Canona i Sony są z kolei trochę droższe i kosztują odpowiednio ok. 13900 i 11500 zł. Biorąc pod uwagę, że Panasonic S5 II jest obecny na rynku najkrócej, jego cena na tle konkurencji nie wydaje się szczególnie wygórowana.
Na zakończenie wyliczamy najważniejsze zalety i wady Panasonika S5 II.
Zalety:
- solidny i uszczelniony korpus wykonany ze stopu magnezu,
- układ aktywnego chłodzenia elektroniki aparatu,
- wygodny, dobrze wyprofilowany uchwyt,
- optymalna liczba elementów sterujących (w tym większości konfigurowalnych),
- obecność dżojstika do obsługi punktów AF,
- podwójny slot kart pamięci SD (UHS-II),
- konfigurowalne zakładki w Moim menu,
- tryby użytkownika (C1, C2, C3),
- wygodna obsługa (trzy kółka sterujące),
- funkcjonalne menu podręczne (w pełni konfigurowalne),
- dobrej jakości wyświetlacz LCD, z możliwością uchylania i obracania,
- bardzo funkcjonalny dotykowy interfejs,
- dobrej jakości wizjer elektroniczny,
- funkcjonalny tryb LV,
- dobrze działający pomiar światła,
- bardzo dobra jakość obrazów JPEG i RAW w szerokim zakresie czułości,
- wysoka rozdzielczość uzyskiwanych obrazów,
- dobry zakres i dynamika tonalna,
- niewysoki poziom szumów,
- wysoka jakość zdjęć wykonanych z wykorzystaniem funkcji High Resolution Mode,
- bardzo rozbudowany tryb filmowania,
- bardzo dobre pokrycie kadru punktami AF,
- skuteczne wykrywanie twarzy i oka,
- wyśmienita celność AF w studio,
- stabilizacja obrazu o skuteczności 4 EV,
- elektroniczna poziomica,
- tryb seryjny 30 kl/s z migawką elektroniczną
- żywotność migawki na poziomie 400 000 cykli,
- moduł komunikacji bezprzewodowej Wi-Fi oraz Bluetooth,
- dobrze działający focus-peaking,
- timer interwałowy, bracketing ostrości,
- obecność gorącej stopki standardu ISO,
- balans bieli wg skali Kelwina, nastawy własne,
- możliwość wykonywania zdjęć w trybie APS-C,
- gniazda mikrofonu, słuchawek, HDMI oraz USB-C.
Wady:
- szybkość autofokusa w słabym świetle trochę poniżej oczekiwań,
- mało imponująca skuteczność śledzącego AF,
- możliwość pojawienia się efektu mory (w specyficznych warunkach) wynikająca z braku filtra AA,
- prawdopodobne odszumianie JPEG-ów już powyżej ISO 400 mimo wyłączonej opcji redukcji szumów,
- problemy z automatycznym balansem bieli w świetle żarowym,
- nie do końca skuteczny system czyszczenia matrycy,
- niezbyt szybki tryb seryjny z AF dla migawki mechanicznej,
- brak wbudowanej lampy błyskowej.