Fujifilm X-S20 - test aparatu
9. Podsumowanie
Budowa, jakość wykonania i funkcjonalność
X-S20 niewiele różni się wizualnie od swojego poprzednika. Patrząc na w gruncie rzeczy dość kompaktową bryłę aparatu, w oczy rzuca się całkiem spora i głęboka rękojeść. Jakość wykonania aparatu stoi na bardzo dobrym poziomie (magnezowy szkielet), zabrakło niestety uszczelnień.
Zestaw elementów sterujących jest całkiem użyteczny, obejmuje trzy pokrętła nastawcze, dżojstik (zamiast czterokierunkowego wybieraka) i kilka przycisków, z których większość jest programowalnych – w tym osobny guzik do regulacji ISO.
Bardzo pozytywną zmianą względem poprzednika było użycie nowego akumulatora o większej pojemności, co przekłada się na możliwość wykonania nawet 800 zdjęć na jednym ładowaniu. Warto także wspomnieć o szybszym zapisie na kartę pamięci, dzięki obsłudze kart SD standardu UHS-II.
X-S20 posiada obracany, 3-calowy wyświetlacz zapewniający bardzo dobrą jakość podglądu obrazu. Posiada on również dotykową obsługę, pozwalającą na ustawianie ostrości lub wybór punktu AF po dotknięciu ekranu w wybranym miejscu. Można to też połączyć z automatycznym wyzwalaniem migawki. Nad ekranem znalazł się identyczny jak u poprzednika OLED-owy wizjer elektroniczny o powiększeniu 0.62x. Jasność i szczegółowość w dobrym oświetleniu stoją na dobrym poziomie, natomiast jego rozmiar naszym zdaniem rozczarowuje, podobnie jak praca w półmroku.
Tryb filmowania oferuje wyższą funkcjonalność niż w X-S10, a jego pełen test opubklikowaliśmy w tym materiale.
Użytkowanie i ergonomia
Wprawdzie korpus nie daje podparcia dla małego palca prawej dłoni, ale spory uchwyt sprawia, że urządzenie naprawdę nieźle leży w dłoni. Warto do tego pochwalić interfejs użytkownika, na który składają się zarówno elementy sterujące, jak i programowalne menu Q i Moje Menu, a także tryby C1, C2, C3 i C4.
X-S20 lepiej radzi sobie w trybie seryjnym niż poprzednik. Same wartości klatkaży się nie zmieniły, ale serie są dłuższe, przez to liczba zapisanych zdjęć jest większa. Zmierzona przez nas skuteczność stabilizacji wyniosła tylko 2 i 1/3 EV – to mniej w wypadku zarówno poprzednika, jak i konkurencji.
Szybkość działania systemu autofokusa nie budzi zastrzeżeń, podobnie jak skuteczność działania algorytmów wykrywania oczu u ludzi i kotów. W teście studyjnym X-S20 lepiej wypadł w świetle 5400 K niż żarowym.
X-S20 współpracuje z nową aplikacją do komunikacji bezprzewodowej XApp. Naszym zdaniem pozwala ona szybciej łączyć się ze smartfonem niż starsza Camera Remote, sprawia też wrażenie bardziej intuicyjnej. Natomiast funkcjonalność podczas zdalnej obsługi pozostała na podobnym poziomie.
Rozdzielczość
Sensor w X-S20 zanotował najwyższe osiągi zdolności rozdzielczej spośród wszystkich testowanych przez nas do tej pory aparatów Fujifilm, wyposażonych w 26-megapikselowe układy. Brak filtra antyaliasingowego ma w tym z pewnością swój udział, choć w specyficznych sytuacjach na zdjęciach tablicy testowej można zaobserwować efekt mory. Na szczęście jej intensywność nie jest bardzo dokuczliwa.
Balans bieli
W świetle słonecznym oraz LED-owym (5400 K) X-S20 notuje niskie błędy dC, co oznacza bardzo dobre odwzorowanie kolorów. Dobrze spisała się także automatyka z opcją „priorytet bieli” w świetle żarowym – w wariancie podstawowym z kolei obserwujemy wyraźnie ciepłe zabarwienie. Z kolei przy zachmurzonym niebie automatyka dała lekko niebieską dominantę, a co zostało zniwelowane po użyciu odpowiedniego wzorca. X-S20 ma tendencję do przesycania kolorów, bowiem średnia odchyłka od wartości S wyniosła w całym teście blisko 15%.
Jakość obrazu JPEG
JPEG-i z X-S20 i X-S10 wyglądają praktycznie tak samo. Widać na nich sporo detali, a szum na wysokich nastawach nie rzuca się zbytnio w oczy.
Poza możliwością regulacji takich parametrów jak: kolor, wyostrzanie, jasne tony i ciemne tony, do wyboru mamy także opcję symulacji kilkunastu filmów analogowych Fujifilm. Warto także wspomnieć o obecnym w aparacie trybie automatycznej panoramy oraz efektów cyfrowych, w którym zgromadzono kilkanaście filtrów kolorystycznych.
Szumy i jakość obrazu w RAW
Obrazowanie w RAW-ach z X-S20 w zasadzie nie zmieniło się względem poprzednika. 26-megapikselowy sensor oferuje naprawdę dobrą szczegółowość, wcale nie gorszą niż matryca w EOS-ie R7. Także na wysokich nastawach czułości poziom zakłóceń pozostaje na rozsądnym poziomie. Według pomiarów przeprowadzonych w Imateście, dla ISO 6400 przewaga X-S20 nad GH6 to trochę ponad 1/3 EV, a nad R7 – ok. 1 EV.
Darki wyglądają nieźle, aczkolwiek w lewym dolnym rogu kadru widać jaśniejszy ślad. Producent wciąż nie poprawił błędu niewłaściwego wskazania czasu naświetlania w EXIF-ie, przy ekspozycjach dłuższych od 120 sekund.
Zakres i dynamika tonalna
Jeśli chodzi o zakres tonalny, to dla ISO 160 otrzymujemy 7.9-bitowy zapis danych, pozwalający na bardzo dobre oddanie przejść tonalnych. Trochę więcej uzyskaliśmy w teście poprzednika, a także Canona R7 (8.3 bita) oraz Panasonika GH6 (8.4 bita) dla ISO 100. Z kolei dynamika dla tej czułości i SNR=10 wyniosła 8.1 EV, czyli ponad 1 EV mniej niż u poprzednika. Biorąc pod uwagę kryterium niskiej jakości obrazu, dla bazowej czułości mamy do dyspozycji dynamikę na poziomie 13.2 EV, co oznacza, że trochę brakuje, by wykorzystywany był praktycznie cały zakres pracy przetwornika ADC. Na tle konkurentów X-S20 wypada niestety trochę słabiej.
Badanie zachowania fotodiod matrycy pokazało, że czułości w zakresie nastaw natywnych, przedstawione jako średnie wartości ze wszystkich grup senseli, są poniżej wartości nominalnych – od 1.5 do nawet 2 EV poniżej. Punkt wzmocnienia jednostkowego został ustawiony bardzo nisko – już dla czułości 93 (czyli ok. 1/3 EV poniżej nastawy ISO 400).
Ocena końcowa
Pod względem ogólnej funkcjonalności X-S20 wypada faktycznie nieco lepiej od poprzednika. Poprawiono wyraźnie wydajność akumulatora, na lepsze osiągi trybu seryjnego pozwala także obsługa kart UHS-II. Autofocus wykrywa więcej obiektów, które będzie automatycznie śledził, aparat lepiej radzi sobie także podczas współpracy ze smartfonem. Szkoda, że producent nie zdecydował się na zastosowanie lepszego wizjera oraz uszczelnień, ale to zapewne „kanibalizowało” by sprzedaż bardziej zaawansowanych modeli, jak np. X-T4.
Niepokojące są natomiast słabsze wyniki zakresu i dynamiki tonalnej względem poprzednika. Czyżby inżynierowe dokonali jakiś zmian w oprogramowaniu matrycy? Także skuteczność systemu stabilizacji okazała się niższa. Nie są to aspekty, których można się spodziewać po nowym, w teorii udoskonalonym modelu.
Zobaczmy jeszcze, jak kształtują się oferty na omawiane aparaty i inne wybrane modele:
- Fujifilm X-S20 – 6280 zł, zestaw z obiektywem 15–45 mm – 6700 zł,
- Canon EOS R7 – 6300 zł, zestaw z obiektywem 18–150 mm – 7777 zł,
- OM System OM-5 – 5300 zł, zestaw z obiektywem 14–150 mm – 7855 zł,
- Panasonic GH6 – 7700 zł, zestaw z obiektywem 12–60 mm – 11085 zł,
- Sony A6700 – 7875 zł, zestaw z obiektywem 16–50 mm – 8200 zł.
Na koniec przedstawiamy zestawienie najważniejszych naszym zdaniem zalet i wad Fujifilm X‑S20.
Zalety:
- niski poziom szumu w plikach JPEG i RAW w szerokim zakresie czułości,
- wysoka rozdzielczość obrazu,
- skuteczny pomiar światła,
- dobre osiągi trybu seryjnego,
- skala temperaturowa WB, nastawy własne,
- niewysokie błędy kolorów w teście balansu bieli,
- solidna obudowa,
- głęboka, ogumowana rękojeść,
- spora liczba elementów sterujących, w tym trzy kółka i dżojstik,
- możliwość programowania kilku przycisków,
- bardzo dobrej jakości obrotowy wyświetlacz LCD,
- dotykowy interfejs (choć nieco ograniczony),
- wizjer wyświetlający jasny i płynny obraz (w dobrym oświetleniu),
- funkcjonalne menu podręczne (w pełni konfigurowalne),
- funkcjonalny tryb LV,
- świetne pokrycie kadru punktami AF,
- skuteczny autofokus pojedynczy i śledzący,
- sporo dodatkowych opcji AF, w tym detekcja zwierząt i pojazdów,
- ułatwienia manualnego ogniskowania: focus peaking, cyfrowy mikropryzmatu oraz digital split image,
- stabilizacja matrycy,
- zdjęcia poklatkowe,
- tryb wielokrotnej ekspozycji,
- elektroniczna poziomica,
- elektroniczna migawka (do 1/32000 s),
- funkcja symulacji filmów analogowych Fujifilm, filtry cyfrowe oraz panoramy,
- system bezprzewodowego sterowania błyskiem,
- możliwość ładowania akumulatora przez USB-C,
- obsługa kart SD standardu UHS-II,
- złącze HDMI, mikrofonu i słuchawek,
- wbudowany interfejs Wi-Fi z możliwością zdalnej obsługi.
Wady:
- przeciętne wyniki pomiarów zakresu i dynamiki tonalnej,
- skromna skuteczność stabilizacji matrycy (2 i 1/3 EV),
- widoczny efekt rolling shutter dla migawki elektronicznej,
- skromne powiększenie wizjera,
- niewielka skuteczność wbudowanej lampy błyskowej,
- brak uszczelnień,
- nie do końca skuteczny system czyszczenia matrycy,
- mora widoczna w specyficznych sytuacjach na zdjęciach.