Sony FE 20-70 mm f/4 G - test obiektywu
4. Rozdzielczość obrazu
Zobaczmy, jak na tym tle wyglądają osiągi obiektywu Sony FE 20–70 mm f/4 G. Najpierw zajmiemy się jego zachowaniem w centrum kadru. Wyniki, jakie tam uzyskaliśmy dla ogniskowych 20, 35, 50 i 70 mm, są zaprezentowane na poniższym wykresie.
Od razu widać, że osiągi Sony są w tym przypadku naprawdę świetne. Po pierwsze, mamy bardzo mały rozrzut i wszystkie ogniskowe pokazują podobnie dobry poziom. Po drugie, najlepsze wyniki notowane są w okolicach maksymalnego otworu względnego i światła f/5.6, gdzie obiektyw zauważalnie przekracza 70 lpmm. Jak na obiektyw zmiennoogniskowy o tak trudnych do wykonania parametrach, to naprawdę znakomite rezultaty.
O tym, jaki progres zrobili optycy Sony w ciągu kilku ostatnich lat, można przekonać się porównując te wyniki do rezultatów testowanego wcześniej Sony FE 24–105 mm f/4 G OSS. Ten obiektyw ma, co prawda, trochę większą krotność zooma, ale moim zdaniem jest łatwiejszy do wykonania z uwagi na brak ultraszerokiego kąta widzenia. Mimo tego na żadnej kombinacji ogniskowej i światła nie zbliżał się on do poziomu 70 lpmm i ustępował przez to wyraźnie nowszemu Sony FE 20–70 mm f/4 G.
Podobnie dobrze dla nowego modelu Sony wypada porównanie z niektórymi klasycznymi obiektywami 24–70 mm f/2.8. Przykładowo Sigma A 24–70 mm f/2.8 DG DN jest w stanie walczyć z Sony 20–70 mm tylko w środku zakresu ogniskowych, bo na obu swoich krańcach ten pojedynek wyraźnie przegrywa.
Czy tak wysoki poziom udało się utrzymać także na brzegu matrycy APS-C? Sprawdźmy.
Od razu widać, że aż tak dobrze nie jest. Po pierwsze, wyniki są wyraźnie niższe. Po drugie, pojawiają się zauważalne różnice pomiędzy poszczególnymi ogniskowymi. Najlepiej prezentuje się maksymalna ogniskowa, gdzie osiągi są naprawdę imponujące. Tylko troszkę gorzej wypada ogniskowa 50 mm, natomiast najgorsze wyniki widzimy w przedziale 20–35 mm. Najgorsze nie oznacza jednak złe – wręcz przeciwnie – bo już na maksymalnym otworze względnym mamy osiągany poziom około 50 lpmm, a to oznacza, że jakości obrazu nie można tam niczego zarzucić.
Na koniec pozostało nam sprawdzenie osiągów Sony FE 20–70 mm na wymagającym brzegu pełnej klatki. Rzućmy okiem na poniższy wykres.
Tutaj też mamy spory rozrzut i ponownie krótsze ogniskowe wypadają gorzej niż dłuższe. Wyniki na 70 mm są dobre, niczego też nie możemy zarzucić zachowaniu na ogniskowej 50 mm. Pewnym problemem może być za to maksymalny otwór względny w zakresie 24–35 mm, gdzie wyniki sięgają niespełna 38 lpmm, a więc leżą ciut poniżej poziomu przyzwoitości. W przypadku ogniskowej 20 mm przymykanie przysłony działa dość wydajnie i jakość obrazu szybko się poprawia. Nie można tego powiedzieć o ogniskowej 35 mm, która dopiero w okolicach f/8.0 dociera do 40 lpmm. I to właśnie ta ogniskowa jest tutaj najsłabszym punktem, choć wciąż trudno określić ją jakąś poważną wpadką.
Podsumowanie może być tylko i wyłącznie pozytywne. Biorąc pod uwagę trudność zadania, nowy obiektyw Sony poradził sobie bardzo dobrze. Prezentuje on świetne i bardzo równe osiągi w centrum kadru, dobrą ostrość na brzegu matrycy APS-C i w większości przypadków rozsądną jakość na brzegu pełnej klatki. Przy tych gabarytach ocenianego obiektywu trudno oczekiwać więcej.
Na końcu tego rozdziału tradycyjnie przedstawiamy wycinki zdjęć naszej tablicy do pomiarów rozdzielczości pobrane z plików JPEG, zapisywanych równolegle z RAW-ami użytymi do powyższej analizy.
Sony A7R III, JPEG, 35 mm, f/4.0 |
Sony A7R III, JPEG, 50 mm, f/4.0 |