Canon EOS 40D - test aparatu
3. Użytkowanie
Materiały z jakich wykonany jest korpus 40D nie zmieniły się w stosunku
do 20D/30D. Mamy tutaj magnezową obudowę o nieco lepiej wyprofilowanym
uchwycie niż u poprzedników. Jedyne zastrzeżenia można mieć do okleiny -
imitacji skóry - która jest materiałem zbyt gładkim, po którym ślizga
się dłoń.
W dniu premiery, kiedy pojawiły się informacje o uszczelnianiach korpusu 40D, dla osób czekających na ten aparat, była to bardzo budująca wiadomość. Jednak po przyjrzeniu się tym uszczelnieniom dopadają nas mieszane uczucia. Dookoła klapki zabezpieczającej gniazdo CF znajduje się uszczelka, która okala gniazdo tylko częściowo (z przodu i z prawej strony). Lewa część klapki nie styka się z żadnym materiałem uszczelniającym. Lepiej wygląda sytuacja z wejściem na baterie, choć i tutaj widać braki w uszczelnieniach. Dobrze prezentują się natomiast gumowe zaślepki przy gniazdach na lewej ściance korpusu. Ciągle nie zabezpieczona pozostaje lampa błyskowa. Konkurencja w postaci Nikona D200 czy Pentaxa K10D oferuje tutaj znacznie więcej.
Obiektywy
EOS 40D jest kompatybilny z obiektywami na mocowaniu Canona EF oraz EF-S. Są to więc obiektywy firmowane przez tego producenta, ale także niezależne firmy takie jak Sigma, Tamron czy Tokina. Z wyborem odpowiedniego ''szkła'' nie powinno być więc problemu, tym bardziej, że po zaopatrzeniu się w odpowiednie przejściówki możemy mieć też dostęp do tanich obiektywów na gwincie M42, z którymi Canon współpracuje bardzo dobrze.
Szybkość
Szybkość 40D to duża zaleta tego aparatu. Poruszanie się po menu, zmiana ustawień, czy chociażby powiększanie zdjęć i dokładne ich przeglądanie odbywa sie bardzo szybko. Użytkując Canona nie czuje się żadnych zbędnych opóźnień, co bardzo uprzyjemnia pracę. Ewentualne czekanie, rzędu jednej sekundy, występuje przy formatowaniu karty (dużo dłużej trwa kasowanie karty), lub przy pracy w trybie Live View. Tryb podglądu na żywo jest jednak i tak bardzo szybki w działaniu jeśli porównamy go do konkurencji takiej jak Olympus E-510. Można tutaj napisać, że uczeń przerósł mistrza...
Zdjęcia seryjne
Test szybkości wykonaliśmy z kartą CF Extreme IV przy ustawionej czułości 1600 ISO i migawce 1/1000 sekundy. Zdjęcia w RAW zajmowały 18.0 MB, a pliki JPEG LARGE FINE o rozdzielczości 3888 x 2592 6.3 MB. Otrzymaliśmy następujące rezultaty dla trwającej 30 sekund serii:
- 81 zdjęć JPEG LARGE FINE (2.7 kl./s),
- 32 zdjęć RAW (1.07 kl./s),
- 25 zdjęć JPEG LARGE FINE + RAW (0.83 kl./s).
Przy zapisie zdjęć w formacie RAW aparat bardzo zwalnia, ale przez
pierwsze 1.5 sekundy może wykonać 10 zdjęć i następnie wyhamowuje.
Podobnie sytuacja wygląda przy równoczesnym zapisie plików JPEG i RAW. W
tym przypadku początek wygląda podobnie, choć tutaj bufor umożliwia
wykonanie 12 zdjęć w ciągu pierwszych 2 sekund po czym następuje
1.5-sekundowa przerwa i kontynuacja z szybkością 0.48 kl/s.
Canon 40D, pomimo ukierunkowania głównie na amatorów, swobodnie może stawiać
czoła reporterskim aparatom pod względem szybkości. Prędkość 6.5 kl/s w
trybie JPEG daje duże możliwości podczas fotografowania bardzo
dynamicznych scen. Obecnie jest on najszybszym modelem w klasie półprofesjonalnych
lustrzanek, choć na dokładne porównanie z konkurencją (Nikon D300, Sony A700 i Olympus E-3) trzeba zaczekać do przyszłych testów.
Stabilizacja obrazu
Aparat nie ma wbudowanej stabilizacji obrazu, która mogłaby działać na zasadzie przesuwania matrycy. Rozwiązaniem oferowanym przez Canona jest zakup stabilizowanych obiektywów (IS). Firma zdaje się zauważać zalety stabilizowanych matryc konkurencji i przeciwdziałać odpływowi potencjalnych klientów poprzez zwiększanie oferty tanich obiektywów wyposażonych w mechanizm IS. Wraz z premierą 40D, światło dzienne ujrzały obiektywy 18-55 mm IS oraz 55-250 mm IS, lecz w momencie wykonywania testu nie były jeszcze one dostępne w sklepach w Polsce. Trudno więc nam wypowiadać się o słuszności taktyki zastosowanej przez Canona.
Czyszczenie matrycy
Od momentu wejścia na rynek modelu 400D, Canon w każdej nowej lustrzance montuje system automatycznego czyszczenia matrycy. Związane są z nim trzy opcje, które uaktywnia się w menu: automatyczne czyszczenie przy każdym włączeniu bądź wyłączeniu aparatu, jednokrotne aktywowanie czyszczenia oraz podniesienie lustra potrzebne do ręcznego usuwania kurzu. W trakcie 3-tygodniowego testu, w trakcie którego różne obiektywy zmienione były grube kilkadziesiąt razy, nie zobaczyliśmy niczego niepokojącego na zdjęciach. Można więc mówić o stosunkowo dobrej skuteczności systemu czyszczącego.
Lampa błyskowa
Dostęp do opcji lampy błyskowej w Canonie 40D pozostał mało wygodny. W łatwy sposób można zmienić jedynie kompensację błysku, wciskając jeden z przycisków obok spustu migawki. Do innych opcji trzeba wejść do menu. W 6 zakładce znajduje się ''Sterowanie lampą'', które w dalszej części kieruje nas do nastaw lampy wbudowanej lub zewnętrznej. W nich można zmienić tryb synchronizacji na pierwszą lub drugą kurtynę, korektę ekspozycji i pomiar błysku E-TTL II na wielosegmentowy lub uśredniony.
Wbudowana lampa błyskowa działa na zasadzie automatyki błysku E-TTL II. Jej liczba przewodnia wynosi 13 dla 100 ISO, a czas ładowania około 3 sekund. Dostępna jest opcja blokady błysku FE, a zakres kompensacji zawiera się pomiędzy +/-2 EV z możliwością wyboru skoku 1/2 lub 1/3 EV. Czas synchronizacji błysku wynosi od 1/30 do 1/250 sekundy. Moc błysku przy 1/100 s i przysłonie f/8.0 prezentujemy poniżej, co jasno pokazuje, że w tej kategorii Canon silnie odstaje od konkurenta.
40D | D200 |
Producent zaleca stosowanie lamp zewnętrznych z serii EX, które
działają w oparciu o pomiar E-TTL II. W przypadku stosowania lamp serii
EZ/E/EG/ML/TL pracujących w trybie TTL lub A-TTL, działać one będą
wyłącznie z pełną mocą błysku. Możliwe jest też stosowanie lamp
zewnętrznych innych producentów. Przy okazji omawiania oświetlania
zewnętrznego warto przypomnieć o dostępnym złączu PC, umożliwiającym
połączenie 40D z lampą za pomocą przewodu synchronizacyjnego.
Autofokus
Autofokus w 40D działa na zasadzie rejestracji obrazu wtórnego TTL z detekcją fazy. Pracuje w zakresie od -0.5 do 18 EV, a do dyspozycji jest 9 punktów krzyżowych. Wybór punktu dokonywany jest za pomocą pokrętła sterującego po uprzednim wciśnięciu odpowiedniego przycisku. Kolejne zmiany prowadzą do trybu automatycznego wyboru punktu AF.
Autofokus może pracować w trzech trybach:
- One Shot - ostrość ustawiana jest przy każdym naciśnięciu do połowy spustu migawki,
- Al Servo - przy wciśniętym do połowy spuście migawki ostrość jest automatycznie ustawiana za zmieniającym położenie obiektem,
- Al Focus - jest trybem łączącym One Shot i Al Servo, w którym aparat automatycznie przestawia się z trybu pojedynczego w ciągły jeśli obiekt zacznie się poruszać.
Wspomaganie AF działa poprawnie, choć na zasadzie przedbłysków generowanych przez lampę błyskową. 40D nie posiada diody, która oświetlała by fotografowaną scenę, aby mógł zadziałać autofokus.
Trudno doszukiwać się błędów w działaniu autofokusu. Jest celny i bardzo szybki zarówno w trybie One Shot jak i Al Servo. Postanowiliśmy jednak zbadać to dokładniej.
Nowy 9-punktowy autofokus EOS-a 40D, ze wszystkimi punktami krzyżowymi i z punktem centralnym z podwójną precyzją od otworu względnego f/2.8, miał pracować około 30% szybciej niż w 30D, a także zagwarantować większą precyzję funkcjonowania. Mając dostęp do redakcyjnych aparatów EOS 20D i Nikon D200 oraz kilku obiektywów, zdecydowaliśmy się sprawdzić jak wypada on na tle poprzednika i konkurencji.
Na pierwszy ogień wzięliśmy Canona EF 70-300 IS USM. To stosunkowo nowy obiektyw Canona z jednym z najmniej udanych mechanizmów USM jakie widzieliśmy. Czy zmiana korpusu z 20D na 40D poprawi jego osiągi pod względem celności? Obiektyw ustawiliśmy na 70 mm i maksymalny otwór względny, tak aby mała głębia ostrości jasno pokazywała wszystkie wpadki. Zestawy obiektyw plus aparat umiejscowiliśmy przed naszą tablicą testową i stosując się do standardowych zasad wykonaliśmy po 40 ekspozycji, za każdym razem przeogniskując obiektyw. Poniższy wykres pokazuje histogram rozkładu trafień autofokusu. Punkt zerowy na osi X odpowiada maksymalnej zmierzonej wartości MTF, a liczby mówią o procentowym spadku rozdzielczości.
Widać, że rozrzut w przypadku 20D jest dużo większy. Patrząc na to
trochę inaczej, stosując kryteria znane z naszych testów obiektywów,
które mówią, iż przez pomyłkę autofokusu rozumiemy wynik o 20% gorszy od
maksymalnego osiągniętego dla danej przysłony, zestaw 40D + 70-300 IS
odnotował 2 pomyłki, a zestaw z 20D aż 14 pomyłek. Przewaga 40D jest więc
bardzo duża.
Może przy lepszym mechanizmie USM różnica będzie mniejsza? Warto to sprawdzić. Tym razem do testu użyliśmy profesjonalnego obiektywu EF 24-70 mm f/2.8L, który został ustawiony na ogniskową 50 mm i wartość przysłony f/2.8. I w tym przypadku każdym aparatem wykonaliśmy 40 ekspozycji. Patrząc na poniższy histogram znów widać wyraźną przewagę 40D. On też popełnił tutaj 2 pomyłki, a 20D zrobił ich aż 7. Różnica faktycznie mniejsza, lecz nadal 40D wypada wyraźnie lepiej.
Na koniec zostawiliśmy test na obiektywach klasy 1.4/50. Tutaj na linii
startu stanęły 20D i 40D, oba w tandemie z obiektywem EF 1.4/50 USM, oraz
Nikon D200 z obiektywem Nikkor 1.4/50. Ten ostatni nie jest wyposażony w
żaden mechanizm ultradźwiękowy i mówiąc potocznie, jest typowym
"śrubokrętem", co stawia go na trochę gorszej pozycji startowej. Patrząc
na poniższy wykres widać dwie ciekawe rzeczy. Po pierwsze, świetnie
wypada 40D, który trafia idealnie bez żadnej pomyłki. Niewiele gorzej
poczyna sobie D200 - w jego przypadku rozrzut jest ciut większy, a
liczba pomyłek sięgnęła jednej sztuki. Znów najgorzej wypada 20D. W jego
przypadku rozrzut jest duży, a liczba pomyłek sięga aż 14.
Warto dodać, że test zdecydowaliśmy się ponowić w kiepskich warunkach
oświetleniowych, zmniejszając moc naszych lamp studyjnych do minimum.
Wyniki były podobne, znów 40D wypadał wyraźnie lepiej od 20D.
Pomiar światła
Canon 40D posiada cztery tryby pomiaru światła:
- wielosegmentowy - ekspozycja jest automatycznie dobierana na podstawie pomiarów z 35 stref rozmieszczonych w kadrze,
- skupiony - obszar pomiaru stanowi około 9% środkowej części kadru,
- punktowy - pomiar jest wykonywany w środkowym obszarze obejmującym około 3.8% środkowej części wizjera,
- centralnie ważony - pomiar dokonywany jest w całym kadrze ale uśredniany z większą wagą dla obszaru centralnego.
Pomiar światła działa w każdym trybie bardzo dobrze. Rzadka konieczność
ewentualnej kompensacji ekspozycji może odbywać się jedynie na poziomie 1/3 EV. Warto jeszcze chyba zaznaczyć, że w przypadku pomiaru punktowego Canon odstaje trochę od konkurencji w sensie jego wielkości. Canon jako punkt rozumie obszar o rozmiarze 3.8% kadru, podczas gdy u konkurencji jest to wielkość zauważalnie mniejsza.