Nikon D3 - test aparatu
4. Rozdzielczość
Rozdzielczość układu jako całości
Tradycyjnie już, poniżej przedstawiamy wykres rozdzielczości MTF50 wyrażonej
w LW/PH i policzonej na zdjęciach tablicy testowej zapisanych jako
pliki JPEG. Zdjęcia wykonane zostały z obiektywem stałoogniskowym
Nikkor AF 50 mm f/1.8D. Stopień wyostrzenia zdjęć JPEG ustawiony był
w aparacie na standardowy, który w tym przypadku, jak
przystało na model profesjonalny, odpowiada stopniu
minimalnemu.
Wykres pozwala na porównanie rozdzielczości korpusu wraz z dobrej
klasy obiektywem, do aparatów kompaktowych, dla których optyka i matryca
jak gdyby stanowią nierozerwalną całość. Zdajemy sobie sprawę z tego, że porównywanie D3 to jakiegokolwiek aparatu kompaktowego to raczej nieporozumienie, więc tą część testu prezentujemy niejako dla tradycji oraz dla oceny tego jak
aparat w standardowych ustawieniach traktuje JPG-i.
Rozdzielczość matrycy
Rozdzielczość matrycy liczona na niewyostrzonych RAW-ach w centrum kadru z użyciem obiektywu Nikkor AF 50 mm f/1.8D i przysłonie f/16 wyniosła 26.1 +\- 0.5 lpmm. Wynik taki może w pierwszym momencie dziwić, bo przecież w teście D300, który miał także 12-megapikselową matrycę, rozdzielczość osiągnęła poziom około 33 lpmm. Czy D3 jest takim kiepskim aparatem? Nic bardziej mylnego. Trzeba po prostu wziąć pod uwagę mniejszą liniowa gęstość pikseli na pełnoklatkowej matrycy D3.
Poniżej przedstawiamy wykres rozdzielczości dla przysłon od f/5.6 do f/22 dla Nikona D3 i Canona 5D. Zdjęcia zostały wykonane z obiektywem Nikkor AF 50 mm f/1.8D. Podłączenie do korpusu Canona obiektywu Nikkor umożliwiła odpowiednia przejściówka. Dzięki temu mogliśmy przeprowadzić porównanie z ta samą optyką. Sposób ten nie jest oczywiście bez wad, bo sama przejściówka, nie zawsze wykonana idealnie, może ingerować w jakość obrazu, a dodatkowo ręczne ustawianie ostrości, do którego byliśmy zmuszeni w przymadku tandemu EOS 5D i Nikkor, jest mniej dokładne niż poleganie na świetnym autofokusie D3. W efekcie jednak otrzymaliśmy zadowalające wyniki, które pokazujemy na poniższym wykresie.
Zanim wydamy wyrok, że 5D jest lepszy od D3 należy uświadomić sobie
kilka spraw. Zdjęcia zostały wykonane na najniższych realnych (natywnych)
czułościach, a więc w przypadku Canona było to 100 ISO, Nikona 200 ISO.
O możliwych negatywnych skutkach użycia przejściówki już wspominaliśmy.
Wprowadza ona zatem dodatkowy błąd, a realnie myśląc przejściówka
powinna ewentualnie dodatkowo zaniżać rozdzielczości dla 5D. Dodatkowe zaniżenie
MTF-ów w 5D może wynikać z ręcznego ustawiania ostrości, które jest
oczywiście mniej precyzyjne, nawet jeśli wykonamy kilkanaście ustawień
i wybierzemy najlepsze. Trzeba także zdać sobie sprawę, że matryce 5D i
D3 nie mają tej samej liczby pikseli. Nikon D3 ma 12.1 miliona, a Canon
5D - 12.8 miliona. Po przeliczeniu dostajemy, że liniowa gęstość
pikseli w 5D jest o blisko 3% większa niż w D3. Pewien wzrost wartości
MTF w 5D na tej podstawie jest więc zrozumiały.
Część ze wspomnianych wyżej czynników można wyeliminować. Można użyć bowiem stałoogniskowych obiektywów systemowych, dzięki czemu pozbywamy się wpływu przejściówki oraz różnego sposobu ustawiania ostrości. Dla odmiany pojawiają się jednak inne problemy, bo mamy przecież do czynienie z dwoma różnymi szkłami. Z jednej strony przymknięte o 3-4 EV w stosunku do maksymalnego otworu nie powinny się znacząco od siebie różnić, z drugiej strony diabeł zawsze tkwi w szczegółach. Poniżej prezentujemy więc pomiary rozdzielczości dla 5D i D3 z obiektywami klasy 35 mm. Wykres ten w zasadzie potwierdza rezultaty otrzymane dla Nikkora AF 50 mm f/1.8D, pozwala więc nam sądzić, iż staranność w wykonaniu naszych testów pozwala nam wyciągnąć wiążące wnioski.
Patrząc na oba wykresy i uwzględniając błędy pomiarowe, które wynoszą na poziomie 0.3-0.5 lpmm, nie można mówić tutaj o zdecydowanie lepszej jakości matrycy 5D od D3,
choć pewne minimalne różnice da się zauważyć. Aby zobaczyć,
czy są one realne i czy da się je dojrzeć w rzeczywistych sytuacjach przeprowadziliśmy jeszcze jeden
test, ale już na obiektywach Nikkor AF 50 mm f/1.8D i Canon AF 50 mm
f/1.4 USM. Pośród wielu fotografów panuje opinia, że najlepiej ocenia się jakość
zdjęcia twarzy ludzkiej, a w szczególności na oku, ewentualnie na włosach. Postanowiliśmy więc porównać tym
sposobem aparaty 5D i D3. Na duże podziękowania w tym teście zasłużyła nasza modelka -
Sylwia, która wykazała się anielską cierpliwością! Zdjęcia zapisane
jako RAW zostały wywołane bez wyostrzenia programem dcraw i zapisane w bezstratnym formacie PNG. W tabeli
zestawiliśmy wycinki portretu wykonanego przy czułościach 200, 400, 800
ISO, czasie 1/160 s i przysłonach odpowiednio f/11, f/16 i f/22.
|
|
|
|
||
|
||
|
Wycinki są trudno rozróżnialne. W obu przypadkach ich jakość jest bardzo dobra. Minimalnie wyraźniejszy obraz wydaje się jednak dawać 5D. Różnica jest mała,
aczkolwiek zauważalna. Zdjęcia pokazaliśmy kilku osobom i każda wskazała na
zdjęcia z 5D, uznając je za ''lepsze'', ''wyraźniejsze'', ''z większą ilością
szczegółów''. Test z życia wzięty potwierdza więc widoczną na wykresach minimalną przewagę 5D.
Jak można podsumować ten rozdział? Jak w filmie, możemy zaproponować dwa alternatywne zakończenia - przeznaczone dla miłośników firmy Nikon i dla miłośników firmy Canon.
Dla miłośników firmy Nikon (zakaz czytania przez canonierów)
Wiele pisać tutaj nie trzeba. W systemie Nikona jest wreszcie aparat, który daje świetną jeśli nie wybitną jakość zdjęć zarówno na niskich jak i na wysokich czułościach. Wielkie brawa!
Dla miłośników firmy Canon (zakaz czytania przez nikoniarzy)
Po prawie trzech latach od premiery Canona 5D, co w świecie aparatów cyfrowych jest przecież całą erą, Nikon wypuścił wreszcie aparat, z matrycą, która jest w stanie nawiązać wyrównaną walkę z detektorem sławnej "piątki". Co więcej
jest to aparat, za który trzeba obecnie zapłacić prawie trzy razy więcej niż za 5D. Czy warto? Może doczytanie naszego testu do końca pozwoli odpowiedzieć na to pytanie.