Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie, a także do prawidłowego działania i wygodniejszej obsługi. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Partnerzy mogą połączyć te informacje z innymi danymi otrzymanymi od Ciebie lub uzyskanymi podczas korzystania z ich usług i innych witryn.
Masz możliwość zmiany preferencji dotyczących ciasteczek w swojej przeglądarce internetowej. Jeśli więc nie wyrażasz zgody na zapisywanie przez nas plików cookies w twoim urządzeniu zmień ustawienia swojej przeglądarki, lub opuść naszą witrynę.
Jeżeli nie zmienisz tych ustawień i będziesz nadal korzystał z naszej witryny, będziemy przetwarzać Twoje dane zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W dokumencie tym znajdziesz też więcej informacji na temat ustawień przeglądarki i sposobu przetwarzania twoich danych przez naszych partnerów społecznościowych, reklamowych i analitycznych.
Zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies możesz cofnąć w dowolnym momencie.
Fajnie jest pracować dla Nikona. Człowiek dużo kręci się po kraju, pojawiając się na różnych imprezach organizowanych przez środowiska używające optyki. Zaleta takiej pracy jest również taka, że między poszczególnymi imprezami mogę do woli poznawać niemal każdy model lornetki Nikona. Tak też było i latem tego roku, gdzie w sumie 3 różne modele serii Monarch HG towarzyszyły mi w moich górskich (czy też górkowych?) wędrówkach. Dlatego też ta relacja nie będzie miała charakteru suchego opisu, ale raczej relacji z wyprawy, prawie że pamiętnika.
Jedna z najlepszych lornetek kompaktowych testowana była w jednych z najpiękniejszych gór świata.
Wszystko zaczęło się pod koniec lipca: zaraz po całkowitym zaćmieniu Księżyca ruszyłem z rodzinką we włoskie Dolomity. Do auta spakowałem wszystko, co jest konieczne, aby urlop się udał: dwa Monarchy HG: 8x30 i 10x30, całą masę sprzętu turystycznego, żonę i syna. Po 12 godzinach nasz namiot stał już rozstawiony na przepięknie położonym kempingu w Toblach. Dość szybko stało się też jasne, że dwie lornetki na trzyosobową rodzinę to słaby pomysł – okolica przepiękna, pogoda wymarzona, będzie co obserwować. Pierwsze punkty małe Monarchy zebrały już przy pakowaniu bagażu: Nikon dostarcza te lornetki w zgrabnych, półsztywnych futerałach doskonale chroniących je przed brutalnością świata zewnętrznego. Miękkie wyłożenie futerału wewnątrz sprawia, że lornetce nie grożą żadne obtarcia, a jednocześnie wraz z lornetką futerał komfortowo mieści też pokrywkę okularów i neoprenowy pasek. Nie licząc aluminiowych kufrów dostarczanych z modelami WX, to właśnie futerały małych Monarchów HG oferują najlepszą ochronę lornetki. Pierwsze praktyczne zastosowanie pojawiło się szybciej niż przypuszczałem – podczas spaceru do Villabassa, modelem 10x30 łatwo było ocenić kunszt lokalnych cieśli, którzy w sposób niespotykany w Polsce zdobią i wykańczają drewniane więźby dachowe. Z odległości kilkunastu metrów bez problemu dało się rozpoznać poszczególne słoje w drewnianych belkach. Obserwacja detali konstrukcji drewnianych okazała się być doskonałym testem ostrości obrazu, którą model 10x30 zdał celująco.
Dobrej jakości, mała i lekka lornetka zawsze zainteresuje dzieciaki. Na zdjęciu syn podczas obserwacji wspinaczy w masywie Tre Cime.
Dzień później wybraliśmy się na jedną z ładniejszych tras: lekki trekking wokół masywu Tre Cime. To miejsce, gdzie oba modele, w szczególności 8x30 dysponujący ogromnym polem widzenia, są w swoim żywiole. Pogoda jest piękna więc po lornetki sięgamy co chwila – ponieważ na szyi mam aparat, lornetka przewieszona jest przez plecak. I tu kolejny powód by pochwalić nowe Monarchy – pokrywki obiektywów bardzo szczelnie przylegają do opraw obiektywów i kurz czy inne zabrudzenia nie mają szans dostać się do soczewek. Przed użyciem lornetki wystarczy przetrzeć dłonią kurz z pokrywek; szkła zachowują pełną czystość. Podczas odpoczynku przed schroniskiem Rifugio Lavaredo, dostrzegam przez lornetkę, że na południowych ścianach Tre Cime jest dość tłoczno – sporo zespołów wspinaczkowych „łoi” niemal pionowe ściany. Temat natychmiast podejmuje syn, który nigdy nie widział wspinaczy w akcji – młody siedząc na kamieniu "dosysa" się wręcz do Monarcha HG 8x30 i na żywo relacjonuje co widzi. Przy masie jedynie 450 g operowanie taką lornetką nie stanowi żadnego problemu nawet dla niedoświadczonych dzieci, dla małych dłoni ergonomia jest wręcz doskonała, brak jakichkolwiek problemów z dopasowaniem rozstawu okularów czy regulacji muszli ocznych. Ponieważ próby odebrania „ósemki” synowi nie powiodły się, z żoną na przemian obserwujemy wspinaczy przez „dziesiątkę”. A inni turyści, także odpoczywający przed schroniskiem, jedynie z naszych reakcji mogą wydedukować, że widzimy tam coś ciekawego, oni mogą się tylko tego domyślać.
W tak pięknych okolicznościach przyrody po prostu nie można nie mieć przy sobie dobrej lornetki, czyli autor przy pracy.
Następnego dnia decydujemy się na zupełnie inny program – jedziemy do Cortina d’Ampezzo, w samo serce Dolomitów. Chcemy zaznać trochę lansu i poznać to urocze miasteczko, z każdej strony otoczone wysokimi masywami górskimi. Podczas leniwego włóczenia się po Cortinie, gdzie na skrzyżowaniu Aston Martin ustępuje pierwszeństwa Bentleyowi, a z witryn sklepów jubilerskich uśmiechają się do mnie Rolexy i Omegi, zdaje sobie sprawę, że jesteśmy w krainie luksusu i prestiżu. I nagle okazuje się, że nasza mała lornetka Nikon HG pasuje tu jak ulał: wysokiej jakości model produkowany w Japonii, pochodzący od renomowanego producenta, wykonany z najwyższej jakości materiałów i oferujący nie gorszą optykę od uznanego konkurenta mieszczącego się w niedalekim austriackim Tyrolu. Z takim Monarchem HG na ramieniu naprawdę nie mamy się czego wstydzić.
Wymarzona pogoda, piękne góry, dwie doskonałe lornetki – czego chcieć więcej?
Pod koniec upalnego wręcz września, jak co roku wybrałem się na kilka dni w Tatry. Tym razem wybór padł na okolicę Hali Gąsienicowej. Wraz z kolegą postanowiliśmy pokręcić się nieco po Orlej Perci i okolicznych szczytach, a towarzyszyły nam dwa Monarchy HG 8x30 i 10x42 – tym razem postanowiłem na własne oczy – i to dosłownie! – przekonać się jaka jest różnica w praktycznym użytkowaniu obu lornetek w górach, gdzie każdy 100g ekwipunku może mieć znaczenie. Oba modele oczywiście dość istotnie różnią się od siebie: masą, wymiarami, powiększeniem, polem widzenia – wcześniej bywałem w górach zarówno z modelami 10x42 jak i 8x30, ale nigdy nie miałem obu lornetek przy sobie jednocześnie. Nadszedł czas by to zmienić. Pierwszy dzień był mglisty więc lornetki miały wolne, za to drugiego dnia obie były w użyciu non-stop. Pierwszą dłuższą obserwacją było oglądanie z przełęczy Zawrat obrywu skalnego, który był przyczyną zamknięcia szlaku z Zawratu na Świnicę. Obserwacje obydwoma modelami potwierdziły doskonałą korekcję aberracji chromatycznej – krawędzie skał na tle nieba były ostro zdefiniowane, bez żadnych barwnych obwódek. Model 10x42 pokazał nieco więcej szczegółów, ale przyjemniej obserwowało się mimo wszystko mniejszym Monarchem 8x30 – pole widzenia wynoszące aż 8.3° daje ogromną radość obserwacji, szeroki i dobrze skorygowany obraz jest naturalny dla oka i obserwacje można prowadzić godzinami.
Model 30mm jest istotnie mniejszy od swojego większego brata z obiektywami 42 mm. Gumowe pokrywki obiektywów na elastycznych paskach chronią szkła przed kurzem i niezamierzonym dotknięciem.
Z Zawratu ruszamy w stronę Koziego Wierchu, a pierwszy większy odpoczynek wypada na Małym Kozim Wierchu. Stąd obserwujemy zarówno Dolinę Pięciu Stawów jak i Halę Gąsienicową. Do tego celu wyjmujemy tylko małego Monarcha – można go szybciej i łatwiej wyjąć z plecaka. W na pozór pustej „piątce” daje się lornetką dostrzec sporo życia: wyraźnie widzimy ludzi na Szpiglasowym Wierchu oraz kolejnych podchodzących pod Szpiglasową Przełęcz. Ci ostatni – będąc w cieniu i na tle ogromnych głazów – gołym okiem są nie do odróżnienia od otoczenia. Przez lornetkę, i to przy małym powiększeniu, widać ich z łatwością. Na tle nieba dostrzegamy także kilka osób i na Kościelcu, podobnie jak grupkę, która od słowackiej strony weszła na Liptowskie Mury. Mimo, że jest chłodno, dłonie nie marzną od trzymania lornetki – jej magnezowy korpus pokryty jest gumą o fakturze skóry. Napisanie, że guma jest przyjemna w dotyku to pewne nadużycie – są rzeczy milsze w dotyku, niemniej lornetkę trzyma się w ręku pewnie, bez nieprzyjemnego uczucia, że trzymamy chłodny, metalowy przedmiot. Ponieważ wieczór jest bezchmurny, po kolacji wychodzę rzucić okiem na nocne niebo. Nie jest ono tak rozgwieżdżone jak można by sobie tego życzyć, bo od wschodniej strony Księżyc wyraźnie rozświetla tło. Mimo tego bez problemu widzę czerwoną tarczę planety Mars, a także z łatwością odnajduję wiele gromad kulistych i otwartych. Nie mam też problemu by dostrzec różnice kolorów w obu składnikach gwiazdy podwójnej Albireo w Łabędziu. Źrenica wyjściowa o średnicy 3.75 mm dostarcza do mojego niezaadaptowanego oka całkiem sporo światła, w dużej mierze dzięki bardzo skutecznym powłokom antyodblaskowym. W tych warunkach (przy wschodzącym Księżycu) jaśniejszą lornetką (np. 8x42 lub 10x50) i tak bym więcej nie zobaczył. A nawet zobaczyłbym mniej – bo żadna dobra jasna lornetka – poza serią WX - nie ma pola widzenia przekraczającego 8°. Niewiele brakuje mi, by w jednym polu widzenia mieć Księżyc i gromadę Plejady.
Lornetki serii Monarch HG, w szczególności małe modele z obiektywami 30 mm to niezawodni towarzysze górskich trekkingów. Na zdjęciu obie lornetki na Kościelcu, widoczne na tle masywu Granatów.
Po czterech dniach w Tatrach, do domu wracałem z nowymi wrażeniami, mnóstwem dobrych zdjęć, oraz przekonaniem, że lepszych lornetek dachowych jeszcze w górach nie miałem. Każdy, kto zainwestuje w ten model, z pewnością przez wiele lat cieszyć sie będzie wspaniałymi widokami - wówczas pieniądze zapłacone za lornetkę będziemy postrzegać raczej jako inwestycję, a nie wydatek.
Wygląda na to, że korzystasz z oprogramowania blokującego wyświetlanie reklam.
Optyczne.pl jest serwisem utrzymującym się dzięki wyświetlaniu reklam. Przychody z reklam pozwalają nam na pokrycie kosztów związanych z utrzymaniem serwerów, opłaceniem osób pracujących w redakcji, a także na zakup sprzętu komputerowego i wyposażenie studio, w którym prowadzimy testy.
Będziemy wdzięczni, jeśli dodasz stronę Optyczne.pl do wyjątków w filtrze blokującym reklamy.