Pentax K20D - test aparatu
9. Podsumowanie
Jakość wykonania i ergonomia: 4.6 / 6.0
Pod względem wyglądu i jakości wykonania niewiele się zmieniło w
porównaniu do K10D. Problemów z obsługą raczej nie ma. K20D to
uszczelniany korpus, w zasadzie zadowalająca liczba przycisków, w miarę
czytelne menu. Pojawiło się w końcu gniazdo synchronizacji lampy
błyskowej. Mamy również możliwość zdalnego sterowania błyskiem,
używając wbudowanej lampy jako kontrolera. Dobry wizjer (choć przydał
by się większy) w tej klasie sprzętu, panel monochromatyczny i
przyzwoity wyświetlacz LCD zapewniają normalne warunki pracy.
Użytkowanie: 3.5 / 6.0
Wkładając matrycę o tak dużej rozdzielczości Pentax zapomniał o szybkości aparatu. Głównym problemem jest podgląd zdjęć. Zdjęcia są bardzo dobrze buforowane i aparat nie blokuje się w trakcie zapisu na kartę, ale na wyświetlenie zdjęcia tuż po jego wykonaniu, trzeba czekać kilka sekund, a zdarza się że nawet kilkanaście, kiedy na kartę zapisywanych jest kilka szybkich ujęć w RAW-ach. Jeśli jesteśmy już przyzwyczajeni do możliwości szybkiego podglądu zdjęć, jak to jest w innych aparatach, to K20D będzie szkodził naszemu zdrowi, a dodatkowo nadużywał cierpliwości potencjalnej naszej modelki. Z racji dużej wielkości zapisywanych plików konstruktorzy nie byli też w stanie przyspieszyć trybu seryjnego. W K20D dostajemy te same 3 kl/s co w K10D. Prędkość ta jest utrzymywana przez pierwsze kilka sekund.
Aparat rehabilituje się dobrze działającym pomiarem światła, i automatycznym czyszczeniem matrycy. Autofokus, jak na tę klasę sprzętu, powinien być jednak skuteczniejszy, a stabilizacja matrycy działać zdecydowanie lepiej.
Rozdzielczość: 5.3 / 6.0
Nowa 14.6-megapikselowa matryca CMOS w K20D nie rejestruje więcej szczegółów niż 10-megapikselowy detekor w K10D. Co nie oznacza, że zdjęcia są słabej jakości. Wręcz przeciwnie - nie są tylko lepsze od K10D. Ogromny skok w ilości pikseli daje więc jedynie więcej swobody przy kadrowaniu zdjęć, a gęsto upakowane piksele pozwalają na ich efektywniejsze wyostrzanie.
Balans bieli: 4.6 / 6.0
K20D ma tendencję do małego przesycania zdjęć. Jeśli komuś takie lekko cukierkowe i ciepłe zdjęcia przeszkadzają, może to swobodnie wyregulować w aparacie. Błędy kolorów są na akceptowalnym poziomie. Bardzo dobrze radzi sobie automatyczny balans bieli; nawet ze światłem żarowym pracuje stosunkowo dobrze.
Jakość obrazu w JPEG: 5.0 / 6.0
Duża ilość pikseli na obszarze APS-C powoduje, że przy minimalnym wyostrzeniu, zdjęcia wydają się być bardzo mydlane. Ich wizualną jakość można swobodnie polepszyć wyostrzając je bardziej. Więcej szczegółów jednak takim sposobem nie uzyskamy, choć duża liczba małych pikseli zagwarantuje, że wyostrzanie "zabije" nam mniej rzeczywistych szczegółów niż na matrycy o mniejszej liczbie pikseli. Zdjęcia zapisane jako JPEG (o krótkich czasach) mogą być nieodszumiane, poza czułością 6400 ISO, dla której redukcji wyłączyć się nie da. Ich jakość nie budzi większych kontrowersji. Szum pojawia się w okolicach 400-800 ISO i rośnie wraz ze wzrostem czułości w stopniu akceptowalnym.
Jakość obrazu i szumy w RAW: 3.1 / 6.0
Jakość zdjęć zapisywanych jako RAW można porównać do Olympusa E-3. Moment pojawienia się szumu w okolicach 400 ISO jest w obu przypadkach podobny. Również dalszy wzrost szumu ze wzrostem ISO przebiega analogicznie. Wyraźniejszą przewagę na przykład Nikona D300 widać na najwyższych czułościach 3200 i 6400 ISO.
Problem stanowią hotpiksele. Inną wadą K20D jest odszumianie zdjęć wykonanych z długimi czasami ekspozycji. Funkcji tej nie da się wyłączyć, a najgorsze, że działa ona na RAW-ach, które w takiej klasie sprzętu nie powinny być w ten sposób obrabiane.
Zakres tonalny: 3.8 / 6.0
Duża gęstość pikseli spowodowała, że w tej konkurencji K20D wypadł podobnie jak E-3, czyli kiepsko jak na współczesne standardy. Można w zasadzie powiedzieć, że wypadł nawet nieco gorzej, bo gęstość pikseli E-3 odpowiada około 16-milionom pikseli na APS-C. Tak więc teoretycznie u K20D powinno być lepiej, a nie jest.
Ocena końcowa
Jakość wykonania i ergonomia | 4.6 |
Użytkowanie | 3.5 |
Rozdzielczość | 5.3 |
Balans bieli | 4.6 |
Jakość obrazu w JPG | 5.0 |
Jakość obrazu i szumy w RAW | 3.1 |
Zakres tonalny | 3.8 |
Średnia | 4.3 / 6.0 |
K20D jest niewątpliwie przełomowym aparatem. To kolejny model lustrzanki z matryca typu CMOS nie wyprodukowaną przez firmę Canon. K20D jest też aktualnym zwycięzcą wyścigu na
megapiksele. Jednak zwycięzcą, który po przekroczeniu mety padł z
wycieńczenia, bo zawody go przerosły. Konstruktorzy powinni byli
dopracować go pod względem szybkości i rozdzielczości matrycy. Skoro
Nikon potrafił zaimplementować do D300 dobrą matrycę 12-megapikselową,
to znaczy, że Pentax też może poprawić wynik 10-megapikselowej matrycy w
K10D.
Poważnym błędem programistów jest ingerencja aparatu w zdjęcia RAW wykonywane przy długich czasach naświetlania. Z tego powodu ten aparat słabo nadaje się między innymi do ujęć nocnych. Użytkowników K20D nie ominie z pewnością walka z hotpikselami pojawiającymi się znienacka na zdjęciach. Pół biedy jeśli ograniczymy się do pstrokatych pejzaży. W przypadku zdjęć matowych i jednolitych powierzchni martwe piksele będą bardzo widoczne.
Niepokojący jest także fakt niepowtarzalności tych aparatów. Na naszej stronie dużo wcześniej miało się pojawić małe 'preview' innego modelu K20D. Udostępnił go nam nasz Czytelnik, użytkownik K100D Super, który kupił K20D zaraz po wejściu do sklepów. Okazało się, że aparat bardzo szumi, źle mierzy światło, a na matrycy pojawia się mnóstwo martwych pikseli. Na szczęście wymiana na inny egzemplarz okazała się być najprostszym rozwiązaniem tego problemu. W tym czasie do naszych rąk, do regularnych testów, trafił aparat ze sklepu Fotozakupy.pl, którego test właśnie pokazujemy i w którym analogicznych problemów o tak dużym nasileniu nie zaobserwowaliśmy.
Smutne to, bo tak znana marka jak Pentax zaczyna wyrabiać sobie opinię nieprzewidywalnej. Po wpadkach z kontrolą jakości w topowych obiektywach z serii DA*, teraz sytuacja powtarza się z K20D.
Czy za K20D warto zapłacić blisko 4000 PLN, kiedy K10D kosztuje obecnie nieco powyżej 2000 PLN? Profesjonaliści działający w tym systemie, a fotografujący głównie statycznie, czy to w studio, czy w plenerze mogą się zastanowić na zakupem, a najlepiej poczekać aż cena spadnie. W obecnej chwili prawie 4000 PLN to zbyt wygórowana kwota. Tym bardziej, że dopłacając trochę można dostać Olympusa E-3 lub Nikona D300, a za około 1000 zł mniej Canona 40D. Wszystkim amatorom, jeśli decydują się na system Pentaxa, zdecydowanie bardziej polecamy udaną "kadyszkę". Zaoszczędzone w ten sposób prawie dwa tysiące złotych można zainwestować w obiektywy lub akcesoria.
Zalety:
- uszczelniany korpus,
- proste ale czytelne i funkcjonalne menu,
- dwa formaty plików RAW: PEF i DNG
- możliwość regulacji ustawiania ostrości dla 20 obiektywów,
- tryby preselekcji czułości, preselekcji czasu i przysłony jednocześnie,
- zielony przycisk ustawiający automatycznie parametry ekspozycji w trybie M,
- monochromatyczny panel LCD,
- czytelny wizjer,
- bezprzewodowe sterowanie lampami błyskowymi,
- potwierdzanie ostrości w obiektywach manualnych,
- funkcja czyszczenia matrycy,
- dobry pomiar światła,
- dobra jakość zdjęć do czułości 800 ISO,
Wady:
- ubogi tryb podglądu na żywo,
- brak możliwości wyłączenia redukcji szumów przy długich ekspozycjach,
- względnie mało skuteczny autofokus,
- brak bezpośrednich przycisków balansu bieli, trybu zdjęć i opcji lampy błyskowej,
- duża ilość hotpikseli,
- szumy wyraźnie widoczne przy czułościach 1600 i 3200 ISO,
- mały zakres tonalny przy najlepszej jakości obrazu,
- duży szum przy długich ekspozycjach,
- efektywna rozdzielczość matrycy K20D równa 10-megapikselowej CCD z K10D.
Przykładowe zdjęcia