Leica D Summilux 25 mm f/1.4 - test obiektywu
4. Rozdzielczość obrazu
Zanim przejdziemy do konkretów, dodamy tylko, że osiągi Leiki porównamy
do dwóch obiektywów: Canona 1.4/35, który na 20D daje podobny kąt
widzenia oraz do Olympusa 3.5/35, który dla posiadaczy lustrzanek
systemu 4/3 jest tańszym odpowiednikiem stałoogniskowego obiektywu
standardowego.
W przypadku Canona 1.4/35, bardzo poważnym argumentem przemawiającym za jego zakupem był w pełni użyteczny maksymalny otwór względny, na którym obiektyw notował MTF-y podobne do f/16. Leica poczyna sobie jeszcze lepiej, dla f/1.4 osiągając poziom 40 lpmm, czyli dokładnie tyle samo co dla f/11. To naprawdę imponujące osiągnięcie, które przekłada się dodatkowo na rekordowe osiągi dla pośrednich wartości przysłony. Dla f/2.0 dochodzimy do poziomu 48 lpmm czyli prawie 10% więcej niż u świetnego Olympusa 2.0/50. Maksymalne wartości MTF50, które Leica osiąga dla f/4.0, są minimalnie lepsze od tego co pokazuje 2.0/50 oraz o 6% lepsze od maksymalnych osiągów Olympusa 3.5/35. Wiemy już więc, że w przypadku Leiki spore pieniądze płacimy właśnie za wybitną jakość obrazu w centrum kadru w całym zakresie przysłon.
Z tym większym niedosytem patrzymy na zachowanie na brzegu kadru, które już takie wybitne nie jest. Obiektyw nie dochodzi nigdzie do poziomu 40 lpmm, podczas gdy Olympusy 2.0/50 i 3.5/35 przekraczały go wyraźnie dla wielu wartości przysłony. Podsumowując, zachowanie na brzegu kadru testowanego obiektywu można określić jako średnie i czuć lekki zawód tym bardziej, że mamy do czynienia z drogim obiektywem oraz z systemem 4/3, który obiecywał nam świetne ostrości zarówno w centrum jak i na brzegu kadru.
Na koniec tego rozdziału, tradycyjnie już, pokazujemy wycinki z centrum naszej tablicy testowej uzyskane na plikach JPG, przy zastosowaniu standardowych ustawień aparatu.