Sony Carl Zeiss Vario Sonnar 16-35 mm f/2.8 T* SSM - test obiektywu
4. Rozdzielczość obrazu
Zajmijmy się najpierw pomiarami uzyskanymi w centrum kadru dla lustrzanki A100. Odpowiedni wykres zaprezentowany jest poniżej.
Od razu rzuca się w oczy kilka ważnych rzeczy. Po pierwsze, obiektyw
jest w pełni użyteczny od maksymalnego otworu względnego. W zasadzie
użyteczny to mało powiedziane, bo wartości MTF50 dla przysłony f/2.8
wynoszą, dla wszystkich praktycznie ogniskowych, około 37 lpmm, a to
oznacza obrazy wystarczająco ostre nawet dla wymagających użytkowników.
Druga ważna rzecz, to równe zachowanie. Gdy uwzględnimy błędy pomiarowe,
okaże się, że dla wszystkich ogniskowych obiektyw zachowuje się bardzo
podobnie. To naprawdę poważna zaleta w tak trudnych kombinacjach
ogniskowych i światła!
Teraz czas na zastrzeżenia. Gdybyśmy mówili o obiektywie 2-3 razy tańszym, nie narzekałbym na nic. Tutaj musimy jednak wydać ponad 7000 zł no i mamy do czynienia z Zeissem, a legenda zobowiązuje. Pierwsze zastrzeżenie pojawia się, gdy porównamy powyższy wykres z analogicznym dla Sony/Zeissa 24-70 mm. Tutaj maksymalne MTF-y sięgają poziomu 43-44 lpmm. Tam, nawet ma maksymalnym otworze przekraczały 40 lpmm, a dla f/4.0 i f/5.6 sięgały 46-47 lpmm. Oczywiście wiemy, że zrobienie światłosilnego i ultraszerokokątnego zooma jest trudniejsze niż standardowego 24-70 mm, ale malutki niedosyt pozostaje. Zeiss zrobił najlepszy zoom klasy 24-70 mm na rynku, nic więc dziwnego iż oczekujemy powtórki w przypadku 16-35 mm.
Drugie małe zastrzeżenie to zachowanie w środku zakresu ogniskowych. Na maksymalnym otworze jest dobrze, po przymknięciu o jedną wartość przysłony bardzo dobrze, a zgodnie z planem, na f/5.6 powinno być wybitnie. Ale, z niewiadomych przyczyn, nie jest. MTFy nagle "siadają" i zaczynają odstawać od pozostałych ogniskowych. Nie jest to efekt błędów pomiarowych, bo takie zachowanie zaobserwowaliśmy na różnych tablicach testowych o różnych rozmiarach oraz zarówno na A100 jak i na A900. Nie jest to jakiś duży problem, bo okolice 40 lpmm, to wartość bardzo dobra. Tyle, że obiektyw "siada" właśnie tam gdzie chcielibyśmy aby bił rekordy rozdzielczości.
Skoro już wywołaliśmy wilka z lasu i powiedzieliśmy coś o zachowaniu w centrum kadru dla A900, pokażmy cały wykres.
Jak widać, jest on bardzo podobny do tego z A100, co nas nie dziwi. Obie
lustrzanki charakteryzują się podobną gęstością liniową pikseli, co
powoduje uzyskiwanie podobnych MTF-ów przy użyciu tego samego
obiektywu. Co ciekawe, rozrzut odnotowany na A900 jest jeszcze mniejszy
od tego na A100, choć tutaj ocieramy się już o dyskusję tego co dzieje
się na granicy błędów pomiarowych, więc nie będziemy tego tematu ciągnąć
dalej, a zajmiemy się omówieniem zachowania na brzegu kadru.
Zacznijmy od brzegu matrycy APS-C/DX. Zachowanie obiektywu przy współpracy z A100 prezentuje poniższy wykres.
W zasadzie najmniejszych zastrzeżeń nie możemy mieć dla zakresu 16-24
mm. Tam, nawet na maksymalnym otworze, MTF-y oscylują w okolicach
granicy przyzwoitości ustawionej przez nas na 30 lpmm. Przymykanie
powoduje wzrost wartości MTF50 do poziomu nawet 38 lpmm, a to pociąga za
sobą uzyskiwanie zdjęć o bardzo dobrej ostrości. Zauważalnie gorzej jest
dla ogniskowej 35 mm. Dla niej, zarówno przysłony f/2.8 i f/4.0 nie dają
nam poziomu wyższego od 30 lpmm i dopiero przymknięcie obiektywu o 2 EV,
daje nam jakość obrazu, na którą nie możemy narzekać.
Sytuacja ta powtarza się na brzegu kadru matrycy pełnoklatkowej, co możemy zobaczyć na poniższym wykresie.
Pokazuje on jak trudne jest zrobienie obiektywu ultraszerokokątnego z
dobrym światłem, który nie waży przy tym kilku kilogramów i mieści się
do zwykłej torby fotograficznej. Nawet Zeiss musiał pójść na solidny
kompromis. Jakość obrazu na brzegu pełnej klatki, przy zastosowaniu
maksymalnego otworu, jest bowiem trochę zbyt słaba i to dla wszystkich
ogniskowych. Co prawda, w zakresie 16-24 mm niewiele brakuje nam do
owych 30 lpmm, ale jednak brakuje. Na szczęście, przymknięcie przysłony
o 1 EV daje nam komfort i szerokiego kąta i ostrych brzegów. Znów
najsłabiej wypada maksymalna ogniskowa i tutaj musimy przymykać obiektyw
o ponad dwie działki. Na szczęście ogniskową 35 mm większość z nas ma w
innych obiektywach, więc właśnie w tym miejscu najłatwiej można Zeissowi
wybaczyć tą niewielką słabość.